31

102 13 7
                                    

Po tej całej akcji z kacem, Cameron odezwał się do mnie od razu następnego dnia, przepraszając za swoje zachowanie. Przyznał mi, że go trochę poniosło i sam nie wie co w niego wstąpiło. Zrozumiałam to i już nazajutrz ustaliliśmy, że się spotkamy. W końcu nasza sytuacja uświadomiła nam, jak wiele można stracić w ułamku sekundy i, że po prostu nie należy obrażać się o bzdury.

Postanowiliśmy pójść do parku przy Rose Street, tak jak mieliśmy to w zwyczaju jeszcze kilka miesięcy przed tą niefortunną nocą.

Cameron usiadł na ogromnej fontannie, a ja na jego kolanach.

Tej samej fontanny, do której kiedyś wrzucił mnie Shawn, a ja zaraz po tym zrobiłam z nim to samo i musieliśmy przemoczeni wracać do domów...

Uśmiechnęłam się pod nosem na to wspomnienie.

-Co? - uśmiechnął się Cameron uważnie skanując moją twarz.

-Co co? - udałam głupią.

-Jesteś słodka jak grasz, że nie wiesz o co chodzi - zaśmiał się i cmoknął mnie w czoło.

-Kocham cię Cameron, tak bardzo się o ciebie bałam -przytuliłam się do mojego chłopaka.

To wspaniałe uczucie móc mieć go znowu przy sobie kiedy tylko tego zapragnę.

-Sky, słońce. To trudny temat wiem, ale muszę zapytać. - spoważniał.

-Wiem, że czas mojej śpiączki był naprawdę trudny, bo wiem jak mnie kochasz. Dlatego zastanawia mnie to,  jak sobie z tym radziłaś? - zapytał. - Odpowiedz szczerze  - uniósł mój podbródek, tak że miałam idealny widok na jego oczy.

Zawsze gdy tak mówił paraliżował mnie jego wzrok i czułam jakby prąd przechodził po moim ciele. Nie mam pojecia co się z nim teraz stało.
Czuje to wszystko inaczej.
Bardziej...
Dziwnie?                                                                                                                                                                                  Tak, to chyba dobre określenie.

-Rodzice bardzo mnie wspierali. Do tego Jack był dla mnie prawdziwą ostoją. - wzruszyłam ramionami - No i poznałam wtedy Shawna - uśmiechnęłam się bardziej do siebie, niż do niego.

Z każdą myślą o Shawnie, czułam jak mój brzuch wariuje i automatycznie staję się szczęśliwsza.

-Shawna? - poczułam, że Cameron nieznacznie się spiął, a jego prawa brew uniosła się ku górze.

Nie spodobało mu się to, byłam tego pewna.

Mimo wszystko czułam się zobowiązana powiedzieć mu o nim, jesteśmy w końcu razem, a tego oczekuje się w związku - szczerości i braku tajemnic.

-Tak, Shawna. Bardzo często się widywaliśmy. Pomagał mi zapomnieć choć na chwilę o tej tragedii. Do tego był jedyną osobą, z którą znałam się na tyle, żeby mieć z kim spędzać czas na wycieczce klasowej. - powiedziałam bez wahania. - Był dla mnie naprawdę bardzo pomocny, sama nie wiem co bym zrobiła bez niego.

-Czyli jest w równoległej do ciebie klasie? - zapytał nie odrywając wzroku z mojej twarzy.

-Nie,  jest rok starszy, teraz zresztą jest już na studiach - uśmiechnęłam się, bo przypomniałam sobie, że już za 3 dni będę to z nim opijać.

Na szczęście tym razem wszystko raczej dojdzie do skutku. Nie mogę się tego doczekać. Jestem tak bardzo z niego dumna, że dostał się na tą uczelnię, na którą chciał.

-Przypomnij mi jego nazwisko Skylynn - powiedział nagle.

-Mendes - odparłam, dziwiąc się, po co jest mu to potrzebne.

-Mhm - mruknął, wpatrując się przed siebie. - chodźmy się gdzieś przejść -uśmiechnął się sztucznie, po czym powędrowaliśmy w stronę jednej z dłuższych aleji.

Widziałam, jak Cameron zareagował na samo imię "Shawn". Mimo wszystko resztę spotkania wypytywał o to, co jeszcze robiliśmy, gdy on leżał w śpiączce. Pytał dosłownie o wszystko, czy mieszka daleko ode mnie, czy byliśmy w jakimś ciekawym miejscu razem, czy mu ufam, jak bardzo dobrze się znamy...

Strasznie męczyły mnie te pytania.

Sama nie wiem dlaczego na nie odpowiadałam. Może nie chciałam po prostu kolejny raz się z nim kłócić? 

Gdy tylko Cameron odprowadził mnie do klatki, nawet nie zaoferowałam mu, żeby został u mnie na noc, pożegnałam się z nim pocałunkiem w policzek, po czym najszybciej jak mogłam weszłam na piętro mieszkania.

Spędziłam wieczór na spokojnych rozmowach z rodzicami przed telewizorem, w którym leciało  nasze ulubione show muzyczne i przy herbatce.

Opowiedziałam tacie, czemu doprowadziłam się do takiego stanu. Jego reakcja naprawdę mnie zszokowała, bo zamiast prawić mi morały, że nie tak powinien człowiek rozprawiać się z problemami, powiedział tylko, że mam naprawdę dobre pomysły i, że jak polecimy za miesiąc na wakacje to chętnie się ze mną napije, żeby sprawdzić wytrzymałość mojej głowy.

Kochałam takie rozmowy z rodzicami. Szkoda tylko, że tak rzadko mogliśmy usiąść razem i rozmawiać o błahostkach. Moi rodzice zawsze są mocno zapracowani, a w moim natłoku zdarzeń też ciężko znaleźć czas.

Do łóżka położyłam się około pierwszej w nocy. Przed snem sprawdziłam jeszcze mój telefon, który ukazywał, że mam nieodebraną wiadomość.

♥️ Ten debil Mendes♥️

Dobranoc Lynn, śpij dobrze!♥️♥️♥️

Przyznam, że od razu po przeczytaniu tej wiadomości zrobiło mi się cieplej na sercu. To słodkie, że o mnie pamięta...

A jutro ponownie spotykam się z Cameronem, jedziemy na zakupy. Szczerze cieszę się, bo dawno sobie niczego nie kupowałam, a na wyjazd z rodzicami na Ibizę mam ochotę kupić sobie pare niezłych ciuchów.

Mam tylko nadzieję, że tym razem Cameron nie będzie zbytnio wypytywać o Shawna...

♥️♥️♥️♥️♥️

Przysięgam, że w następnych rozdziałach będzie się działo moi drodzy :)!!!

Rose Street / Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz