Berwald stał pod sklepem i oglądał wystawę. W jego życiu ostatnio jedyne co się działo, to nic. Nie miał co robić i nawet fakt, że zaraz święta nie zmieniał za dużo.
- Ber! Hej, Ber! - odwrócił się. Doskonale znał ten głos, a w dodatku tylko jedna osoba goniła tak nazywała. Nie miał wątpliwości, że był to jego kuzyn, którego nie widział od dawna.
Jego wkurzający krewny, Matthias, podbiegł do niego trzymając za rękę jakiegoś chłopaka, który był od niego niższy.
- Kupę lat, stary! Jak się trzymasz?! - wyszczerzył się do niego, a Oxenstierna tylko spojrzał na niego jak na ostatniego idiotę. Do dziś nie potrafi uwierzyć, że naprawdę może być z nim spokrewniony.
- Jak widać żyje. - spojrzał na mniejszego chłopaka. Ten przytulił ramię jego kuzyna. Nie wyglądał na zbyt gadatliwego. W sumie on sam nie był zbyt komunikatywny.
- Ber, to mój chłopak, Lukas. - wskazał na niego. - Lu, to mój kuzyn, Berwald.
- Jakim cudem znalazłeś kogoś, kto potrafi z tobą wytrzymać? - spojrzał na krewnego.
- Kto powiedział, że ja z nim wytrzymuje? - fioletowooki blondyn odezwał się. Matthias w odpowiedzi dramatycznie kaszlnął.
- Jak zwykle wszyscy przeciwko mnie. - ruszył przed siebie, zostawiając swojego partnera i kuzyna samych.
- Matt, czekaj! - Lukas pobiegł za nim i przytulił go od tyłu.
- O! A teraz to się pieszczot zachciało? A niby ze mną nie wytrzymujesz. - odwrócił się w jego stronę.
- Tylko się z tobą droczę. Zanieś mnie do domu. - wtulił się w niego, a ten posłusznie podniósł swojego chłopaka i spojrzał na kuzyna, który wszytko obserwował.
- My już idziemy. Wpadnij do kawiarni Lu jak będziesz miał czas. Niedaleko. Zaraz za rogiem. Z pewnością rozpoznasz. Pa! - odszedł w swoją stronę. Berwald nie chcąc dłużej stać bez ruchu, poszedł w drugim kierunku.
Czyli Matthias znalazł sobie chłopaka? Jak to możliwe, że znalazł sobie kogoś przed nim? Przecież on jest taki wkurzający! Z drugiej strony lepsze to niż bycie wielkim i strasznym wielkoludem, który odstrasza wszystkich w promieniu kilometra. Też chciałbyś kogoś mieć. Też chciałby być kochany.
Przez swoje zamyślenie nawet nie zauważył chłopaka stojącego przed nim, przez co wpadł na niego. Był on bardzo niski i mały w porównaniu do niebieskookiego, więc upadł bezwładnie na ziemię.
Wyższy pomógł mu wstać. Przyjrzał u się dokładnie. Chłopak miał lśniące blond włosy i piękne fioletowe oczy. Wyglądało na to, że był w jego wieku, ewentualnie trochę młodszy. Za to był bardzo uroczy. Dla niego był trochę jak anioł, który spadł mu z nieba. Wyglądał tak ślicznie cały w śniegu. Chyba to właśnie wszyscy zwą miłością.
- P-przepraszam. - anioł przemówił. - J-ja tylko zbieram pieniądze na schronisko dla zwierząt... nie chciałbym pan pomóc? - wyciągnął w jego stronę puszkę z pieniędzmi. Trochę zdezorientowany blondyn wrzucił parę drobnych do puszki. Jako wynagrodzenie ujrzał piękny uśmiech na twarzy chłopaka.
Był wręcz oszołomiony jego wdziękiem i urodą. Przez to nawet nie zauważył kiedy jego mały aniołem odleciał. Ale zostawił po sobie ślad. Nie wziął swojej czapki. Chociaż tyle. Wierzy, że jeszcze go spotka. Na pewno. A jeśli nie, sam go znajdzie. Nie odpuści. Za nic.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Piewszy rozdziały zawsze są krótkie. Ale zapewne już niedługo będzie kolejny, gdzie będzie poznanie tej dwójki. Będzie słodko. Obiecuję. ^^
CZYTASZ
,,Nikt nie pokocha cię tak jak ja" ~SuFin ||✔ Zakończone||
FanfictionPo spotkaniu swojego kuzyna pod ręką z jakimś chłopakiem, Berwald czuje się trochę zazdrosny. Jeszcze tego samego dnia spotyka niskiego chłopaka, przez którego jego serce od razu szybciej bije. Jednak chłopak zdaje się go bać i nie odwzajemniać jego...