Rozdział 5 - Odpoczynek

1.1K 94 132
                                    

Tino powoli otworzył oczy. Pierwsze co poczuł, to ból głowy, jednak chwilę później ból przeniósł się w inne, dosyć intywmne części ciała, przez co blondyn nie był zbytnio zadowolony. Ta część bynajmniej nie powinna go boleć. Jednak to był dowód na to, że wczorajsza noc nie była snem.

Podniósł się i rozejrzał po niewielkim pokoiku. Spodziewał się, że będzie przy nim Berwald, jednak nikogo nie było. Wstał z łóżka i przeszedł się po mieszkaniu, jednak jego przyjaciela nigdzie nie było. Nie spodobało mu się to.

Położył się na łóżku. Czuł się strasznie. Znów został wykorzystany. Najpierw przez ukochaną, a teraz przez przyjaciela. Choć czy można go nim nazwać?

Ale przecież... Berwald nie mógłby mu tego zrobić. Na pewno nie zależało mu jedynie na tym, by zaciągnąć go do łóżka. I jeszcze te wyznania miłość. W głowie chłopaka było tyle myśli. Nic nie rozumiał. Kompletnie nic. To było dla niego za ciężkie. Powinien jeszcze chwilę odpocząć.

Przykrył się kołdrą i już miał w planach iść znów spać, ale tym razem to jego telefon przeszkodził komuś w spaniu. Gdy tylko zobaczył, kto dzwoni, nie wiedział czy odbierać, czy lepiej rzucić telefonem o ścianę. Nie wiedział nawet czy jest na niego zły, czy smutny.

Wziął głęboki wdech, po czym odebrał. Przyłożył szary telefon do ucha i zaczął wsłuchiwać się w dźwięki, które wydaje urządzenie. Oczywiste był to nie kto inny niż Oxenstiema.

- Wszystko u ciebie w porządku? O budzikiem cię? - brzmiał na zmartwionego, przez co niższy blondyn jeszcze bardziej nie wiedział, co myśleć. Przez brak reakcji od strony mniejszego, niebieski kontynuował wypowiedź. - Musiałem iść do pracy, ale zostawiłem ci śniadanie w lodówce.

- Um... dz-dzięki... przyjedziesz do mnie po pracy? - przełknął ślinę. Po co to mówił? Ale z drugiej strony naprawdę musieli odbyć poważną rozmowę.

- Wpierw pojadę do sklepu. Chcesz czegoś?

- Nie trzeba. Dziękuję - szybko rozłączył się i wstał. Trzeba czymś zająć myśli, do póki Ber nie przyjedzie. Nie ma sensu myśleć nad tym. Będzie lepiej jak wszystkiego dowie się właśnie od niego.

Jednak to nie było łatwe zadanie. Ubranie się było jeszcze proste, ale kiedy jadł jajecznicę zrobioną przez niego, ciężko było o tym nie myśleć. Trzeba zająć myśli czymś innym.

Po śniadaniu chłopak ruszył na spacer. Trochę lepiej mu wychodziło to nie myślenie. Miał sporo czasu, więc postanowił wybrać się do kawiarni Lukasa. Oprócz Berwalda to jedyna osoba, z którą może pogadać.

Od niedawna w tym małym lokalu zaczął panować dosyć spory ruch. Fioletowooki miał nadzieję, że jego znajomy znajdzie chwilę na krótką rozmowę. Siadł gdzieś przy wolnym stoliki, a do niego podeszła uśmiechnięta dziewczyna o blond włosach związanych w dwa kucyki oraz zielonych oczach.

Lukas zatrudnił ją zaraz po tym, jak zaczęło przepływać sporo klientów. Matthias zdecydowanie nie był z tego powodu zadowolony zwłaszcza, że nie mógł już tyle tam siedzieć ze względu na swoją pracę. Mimo że nie była tu jakoś długo, zdarzyła poznać Tino, dlatego Agnieszka, bo tak miała na imię, uśmiechnęła się do niego.

- Dzień dobry. Co podać? - dziewczyna wyciągneła mały notesik oraz długopis.

- Mógłby podejść na chwilę do mnie Lukas? - uśmiechną się prosząco.

- Jest teraz zajęty, ale pewnie znajdzie chwilę - odwróciła się i ruszyła do swojego szefa. Blondyn rozejrzał się po pomieszczeniu. Za wiele tu się nie zmieniło. To właśnie tu poznał jego. Te wspomnienia.

Znów się zamysł, przez co nie zauważył, jak obok niego siada Bondevik z kubkiem jego ulubionej kawy. Dopiero jak mężczyzna powąchał mu przed twarzą ręką.

- Pobudka, śpiący królewno. Przeniosłem kawę, byś się wreszcie obudził - podsunął mu kubek pod nos.

- Dziękuję - uśmiechną się i zaczął pić. Tak uwielbiał kawę.

- To o czym chcesz pogadać, bo nie mam dużo czasu.

- Widzę, że masz dużo pracy. Kiedy masz wolny czas?

- Za tydzień z Matthiasem urządzamy przyjęcie. Matt miał zabronić Berwalda, a ja ciebie. Powinien jeszcze przyjść Emil i może przyprowadzi swoją dziewczynę.

- Za tydzień? Powinienem być!

- I bardzo dobrze. Dobra, wracam do roboty - Lukas wstał i wrócił na swoje stanowisko. Väinämöinen dokończył kawę i wrócił do domu. Trzeba się trochę ogarnąć.

Następną rzeczą do zrobienia na jego liście, było sprzątnięcie domu. Postanowił zrobić porządek w szafkach, przy okazji znajdując parę rzeczy swojej byłej. Pewnie po nie wróci. Schował je do pudełka, gdyby chciała odzyskać zguby.

Znów przypomniało mu się ona. Położył się na kanapie i zaczął oglądać sufit. Może spotykanie się z trochę starszą dziewczyną od siebie nie było najlepszym pomysłem? Ponownie miał przed oczami sceny z wczoraj. A po myślach o niej, przyszły myśli o Berwaldzie. Znowu.

Najgorsze nie było jednak to, że o nim myślał, a to, że akurat on przyszedł. A przynajmniej tak myślała. W końcu kto inny mógł teraz pukać? Chyba innej opcji nie było.

Powoli otworzył drzwi. Nie mylił się. Stał tam pan Oxenstiema z paroma torbami. Mężczyzna wszedł do domu i zaniósł te rzeczy do kuchni. Tino westchnął i usiadł na kanapie. Po paru minutach jego gość usiadł obok i spojrzał na niego. Zapadła niezręczna cisza.

- B-Ber? - fioletowooki podniósł głowę i spojrzał na przyjaciela. - Co do mnie czujesz?

- Tino, ja... kocham cię.

- To co wydarzyło się wczoraj... to wszystkie prawda?

- Na to wygląda.

- Ber... ja nie umiem... to dla mnie za wiele - odwrócił się w drugą stronę. Czemu to wszytko działo się tak szybko?

Niebieskooki objął go od tyłu w pasie i przytulił do siebie. Chciał mieć go przy sobie. Jednak niższy nie był zbyt zadowolony z tego powodu. Nie był przekonany do tego wszystkiego. Nie chciał być z mężczyzną.

- W czym jest problem? - większy delikatnie przejechał ręką po jego włosach.

- Jesteś moim przyjacielem. A poza tym nie kręcą mnie związki gejowskie. Nie chcę cię ranić, ale to naprawdę nie dla mnie - odsunął go od siebie.

- Tino... - wyciągnął rękę w jego stronę. Miał nadzieję, że chłopak zmieni zdanie. Naprawdę go kochał i chciał, by od on również odwzajemnił jego ogromne uczucie.

- Nie. Musisz mi wybaczyć, ale nie. Potrzebuje teraz ciszy. Weź swoje rzeczy i wyjdź. Dziękuje - wstał i podszedł do okna, podczas gdy drugi smutny wstał, wziął torby z zakupami i po prostu wyszedł. Tak będzie lepiej dla ich obu. Muszą teraz od siebie odpocząć.

Blondyn wszedł do domu. Rozpakował zakupy oraz dał Hanatamago jeść. Po tym położył się na łóżku. Było mi bardzo smutno. Chciał tylko miłości. Jego miłości. Bał się, że nigdy jej nie dostanie. Jednak nadal miał nadzieję. Nadzieję, która z każdym dniem malała. A co, jeśli chłopak nie będzie chciał się z nim już nawet przyjaźnić?

W jego głowie zaczęły postawać różne scenariusze, które nie należały do zbyt wesołych. Nie miał pojęcia, co może zrobić, gdy Tino w końcu powie, że nie chce się z nim przyjaźnić, bo zbyt mocno nie niego naciska lub z podobnego powodu. Albo może być teraz zły przez to, że zaciągnął go do łóżka. Ale chwila... czy to nie był czasem... gwałt?

Teraz poczuł się jeszcze gorzej. Tino musi go nienawidzić, ale boi się to powiedzieć. To wszystko jego wina. W tamtej chwili nie mógł się powstrzymać. Tak bardzo go pragnął. Posunął się za daleko. Te wszystkie myśli na szczęście przerwał mu telefon.

To był Matthias. Dzwonił z zaproszeniem na przyjęcie. Nie był zbytnio do tego przekonany, ale ma być tam Tino, a każda okazja do ujrzenia go była wiele warta. W dodatku kuzyn poinformował go o jeszcze jednym ważnym celu tej imprezy, związanym z uroczym blondynem.

,,Nikt nie pokocha cię tak jak ja" ~SuFin ||✔ Zakończone||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz