Tino zapukał do drzwi niewielkiego domku na przedmieściach należącego do jego przyjaciół. Dom był cały zasypany śniegiem. W prawdzie nadal jest jesień, ale tutaj to normalne. W końcu już jest szósty grudnia.
W drzwiach stanął wesoły Matthias, który przywitał się z gościem, po czym wpuścił go do środka. Chłopak zdjął buty oraz kurtkę, po czym poszedł za gospodarzem do salonu. Byli tam już Lukas, Emil i... Berwald. Na widok tego ostatniego blondyn poczuł się nie swojo. Usiadł obok Lukasa i Matthiasa na kanapie. Tak to zaczęła się to małe przyjęcie.
- Emil! – pierwszy rozmowę rozpoczął Matthias. – Czemu nie przyprowadziłeś tu tej swojej dziewczyny?
- Nie zamierzam się za was wstydzić – białowłosy sięgnął po kolejną lukrecję, która leżała na stole. Oprócz nich było tam parę innych przekąsek.
Przez większość czasu Tino najbardziej był zainteresowany relacjami Matthiasa oraz Lukasa. Byli kompletnie różni, a jednak dogadali się i wydawali być w sobie naprawdę zakochani. Czy tak właśnie mogłaby wyglądać relacja jego oraz Berwalda?
Skarcił się w myślach za to. Nie chciał myśleć tak o przyjacielu. Ale wiedział, że w ten sposób go ranił. Po prostu nie interesował go taki związek. Bardzo go lubił. Ale tylko lubił. Ciężko mu myśleć o nim, jak o kimś więcej. Po prostu nie umie.
Z zamyślenia wyrwał go Lukas. Wziął go do pokoju dla gości, by mogli pogadać. Oprócz tego pokoju w domu znajdują się jeszcze dwie sypialnie. Sypialnia należąca do gospodarzy oraz pokój Emila. Dostał on własny pokój w ich domu, bo często zostawił u nich na noc, szczególnie jak jego rodzice wyjeżdżali. Poza tym wolał swoją dziewczynę przeprowadzać do domu brata i siedzieć w swoim pokoju, niż do własnego domu.
Tino usiadł na niewielkim fotelu, a jego przyjaciel ma łóżku. W sumie chciał z nim pogadać, ale teraz nie wiedział jak to ująć w słowa. Spojrzał na niego. Lukas bardzo uważnie mu się przyglądał, przez co chłopak poczuł się niezręcznie.
- O czym chciałeś ze mną porozmawiać? – niezręczna cisza została przerwana przez wyższego.
- Um... no wiesz... chodzi mi głównie o Berwalda... i chciałem zapytać... Jak dogadujecie się z Matthiasem?
- My? Raczej dobrze. Często kłócimy się o drobnostki, ale zwykle szybko się dogadujemy. A czemu pytasz?
- T-tak po prostu... – fioletowooki schował czerwoną twarz w dłonie.
- Niech zgadnę. Zaprzyjaźniłeś się z Berwaldem, a on wyznał ci miłość, jednak ty uważasz go jedynie za przyjaciela.
- Skąd to wszystko wiesz?
- Mam swoje sposoby.
- I to bardzo dobre sposoby. Mam wrażenie, że gdybym z nim był, nie bylibyśmy w stanie się dogadać i razem funkcjonować, ale kiedy patrzę na was, myślę, że nie byłoby tak źle.
- A co czujesz do niego?
- Nie wiem. Zdecydowanie wolę spotykać się z dziewczynami i nie wyobrażam sobie z nim związku, ale nie chce go ranić.
- Zanim zacząłem być z Mattem, też nie wyobrażałem sobie naszego związku, ale wcale nie jest tak źle. Fajnie mieć osobę, która się tobą opiekuje i jest w stanie zrobić dla ciebie wszytko. A to właśnie Berwald chce dla ciebie. Jednak wszytko zależy od tego, co do niego czujesz.
- Masz rację. Tylko w tym tkwi cały problem – spuścił smutny wzrok. Poczuł jak, jego przyjaciel łapie go za ramię.
- Nie zadręczaj się tym. Jak kocha, to poczeka nawet i wieczność. Poza tym dzisiaj twój ważny dzień – złapał go i zaprowadził z powrotem do salonu. Tino nie miał zielonego pojęcia, o czym on mówi, do póki nie zobaczył tortu, ozdób urodzinowych i prezentów.
- Niespodzianka! – Matthias wydarł się na cały dom i wystrzelił z armatki konfetti. Jak mógł zapomnieć?! Przecież dzisiaj jego urodziny! Jak mógł zapomnieć o własnych urodzinach? To pewnie przez te wszystkie wydarzenia związane z Berwaldem.
Väinämöinen zdmuchnął świeczki zaraz po tym, jak wszyscy zaśpiewali mi „Sto lat”. Później dostał od wszystkich prezenty, a tort został zjedzony. Reszta imprezy była zdecydowanie przyjemniejsza niż pierwsza połowa. Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy.
Tino już chciał się pożegnać ze wszystkimi i podziękować za zaproszenie, po czym grzecznie wyjść, jednak jego kochanek postanowił go odprowadzić praktycznie całą drogę trwała niezręczny cisza. Żaden z nich nie wiedział, jak się odezwać.
Ber strasznie chciał na nowo polepszyć kontakt z młodszym, ale nie wiedział jak. Nie wiedział jak mu powiedzieć, że nie przeszkadzało mu to, że są tylko przyjaciółmi. A przynajmniej tak sobie wmawiał. Nie chciał zmuszać go do czegokolwiek. Po prostu wierzył, że on sam z siebie coś do niego poczuje.
- Tino? – zatrzymał się i spojrzał na niego.
- Hm? – drugi blondyn również się zatrzymał i spojrzał na niego.
- Czy... nadal jestem dla ciebie przyjacielem?
- Ja... chyba tak. A ja jestem dla ciebie przyjacielem?
- Tak.
- Oh... to chyba dobrze – fioletowooki uśmiechnął się. W sercu Berwalda zrobiło się trochę cieplej na widok tego uśmiechu. Gdyby umiał, też uśmiechnąłby się. Dalej szli już w ciszy.
Nazajutrz niebieskooki odebrał dosyć dziwny telefon od chłopaka. Mówił o tym, że jest szczęśliwy i że znalazł miłość życia. W jego życiu pojawiła się nowa kobieta.
Oxenstiema myślał, że wystarczy mu sam kontakt z chłopakiem nawet jeśli mają być tylko przyjaciółmi, ale mylił się. Kiedy tylko usłyszał, że jego ukochany znów ma kogoś, strasznie się załamał. On miał zacząć coś czuć do niego. Może tak właśnie by się stało, gdyby nie jego nowa dziewczyna. Julia. Nowy wróg Berwalda. Liczył, że nie na długo.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Trzy rozdziały jednego dnia. Ja to was rozpieszczam. Mamy radę zrobić cztery jednego dnia?
CZYTASZ
,,Nikt nie pokocha cię tak jak ja" ~SuFin ||✔ Zakończone||
FanfictionPo spotkaniu swojego kuzyna pod ręką z jakimś chłopakiem, Berwald czuje się trochę zazdrosny. Jeszcze tego samego dnia spotyka niskiego chłopaka, przez którego jego serce od razu szybciej bije. Jednak chłopak zdaje się go bać i nie odwzajemniać jego...