Rozdział 8 - Święta

975 78 41
                                    

Berwald przetarł oczy i zaczął ręką szukać swoich okularów. Gdy je założył, pierwsze co rzuciło mu się w oczy, była postać leżącą obok niego. Delikatne objął znaną mu sylwetkę mając nadzieję, że osoba ta nadal śpi. Jednak postać odwróciła się w jego stronę. Po tym ciężko było mu teraz patrzeć w oczy. Znów nie mógł się powstrzymać. Było mu wstyd.

- Przepraszam... – zakrył usta ręką i odwrócił od niego swoją czerwoną twarz.

- Za co przepraszasz? – zdziwiony chłopak przysunął się bliżej niego.

- Znów to zrobiłem. Nie chciałem.

- Ber... byłem głupi ufając Julii, ale jeszcze bardziej byłem głupi, że od razu nie chciałem z tobą być.  Nie wiem, co do ciebie czuję, ale mimo wszystko chcę spróbować. Wiem, że naprawdę mnie kochasz, więc chcę choć trochę odwdzięczyć ci się za to, co dla mnie robisz – uśmiechną się i wtulił się w jego ciało. Większy objął go i delikatnie pocałował w czoło.

Leżeli wtuleni w siebie jakiś czas. Jednak w koniec końców musieli wstać. Nie można cały dzień leżeć w łóżku, choć wiele osób by tego chciało. Jednak życie nie jest takie proste.

- Ber, wiesz co jest w przyszłym tygodniu? – Tino siedział na blacie i wesoło machał nóżkami. Mężczyzna spojrzał na niego oczekując odpowiedzi. – Święta! Trzeba ubrać choinkę, kupić prezenty, przygotować potrawy świąteczne... – rozmarzył się, podczas gdy drugi dał mu talerz z śniadaniem.

- Lubisz święta? – pogłaskał go po głowie i pocałował go w czoło. Spojrzał głęboko w jego fioletowe oczy. Były takie piękne i wesołe. Tak się cieszył z tego widoku.

- Bardzo. To będą nasze wspólne święta, więc muszą być wyjątkowe! – uśmiechnął się słodko. Święta były dla niego ważne. To był wyjątkowy czas. W dodatku to dobra okazja, by spędzić miło czas z jego nowym partnerem.

Po śniadaniu razem postanowili wybrać się na zakupy. W końcu trzeba się przygotować. Oxenstierna zwykle nie świętuje jakoś szczególnie, więc nie miał dużo rzeczy związanych z tymi dniami. Lecz jego chłopak uważał inaczej i nie mógł odpuścić tej okazji. To była dla niego zbyt ważna okazja dla niego.

Wrócili dopiero wieczorem, a zapał dalej trzymał niższego. Jeszcze tej nocy postanowił przygotować dom. Początkowo Berwald chciał mu pomóc, jednak szybko zasnął gdzieś w kącie kanapy razem z Hanatamago.  Jego kochanek dał sobie radę bez niego.

Rano przed oczami mężczyzny wesoło migały kolorowe lampki. Dziwne. Nie przypominał sobie, by kupował drzewko. Rozejrzał się po pokoju. Wszędzie było pełno ozdób. Obok niego leżał mały papierek, który kazał się być rachunkiem z ich wczorajszych zakupach. Prawie zszedł na zawał, kiedy zobaczył tą cenę. Tino zaszalał. I to mocno.

Powoli wstał z kanapy i poszedł w stronę kuchni. Tu też było masę świątecznych rzeczy. Zajrzał do lodówki i zrobił sobie jakieś śniadanie. Następnie odwiedził sypialnie, gdzie na łóżku spał jego ukochany. Chłopak wyglądał tak słodko. Musiał odpocząć, w końcu całą noc zajmował się ozdobami. 

Przez następne parę dni w ich domu panowała bardzo przyjemna atmosfera. Nigdy w tym domu nie było tak radośnie. Väinämöinen razem ze swoją przeprowadzką ożywił to miejsce.

Jednak święta zawsze kończą się zbyt szybko. W prawdzie przed nimi był jeszcze nowy rok, ale to już nie było to samo. Nie było już tak wesoło.

Niebieskooka podszedł do swojego partnera z zamiarem przytulnie i ucałowaniem go, jednak ten się odsunął. Pierwsza myśl mężczyzny była taka, że po prostu blondyn miał zły humor, ale w jego oczach zobaczył strach. Strach przed nim. Przecież byli razem.

Nadal się go bał? Jest aż tak straszny? Może to był tylko jednorazowy wypadek? Jednak mylił się. Przyłapał fioletowookiego na podobnych sytuacjach. Po takim czasie nadal się go bał? Nie ufał mu? Chciał, by chłopak był szczęśliwy, ale nie mógł nic zrobić z tym, że jest trochę straszny. Taki już był i nie mógł nic na to poradzić. Strasznie go bolało to, że jego ukochany nie czuję się dobrze w jego otoczeniu.

Berwald nie mógł przestać myśleć o tym wszystkim. W końcu kochał go i nie chciał go straszyć. Jak bardzo Tino musiał się go bać? Wiedział, że drugi zmuszał się do tego wszystkiego, ale czy to miało sens? W prawdzie nie byli razem jakoś nie wiadomo jak długo i może z czasem to wszystko zaczęłoby wyglądać inaczej, mogliby przyzwyczaić się do siebie, ale czy to miało jakikolwiek sens? Po co męczyć się, skoro można znaleźć kogoś innego?

Już od dawna chciał wyprowadzić się i zacząć wszystko od nowa. Kiedy spotkał Tino, zmienił swoje plany, ale skoro i tak ten związek nie miał sensu, lepiej byłoby po prostu dać już mu spokój. Poradzi sobie bez niego, o ile nie będzie mu lepiej. Tak będzie najlepiej.

W nowym miejscu poznały wielu ludzi i pewnie zakochałby się w kimś innym. Tylko czy znów udałoby mu się nawiązać kontakt oraz przekonać do siebie. W końcu ma problemy z rozmawianiem z ludźmi.

- Tino? – stanął w drzwiach i spojrzał na niego. – Odchodzę – spuścił wzrok. Odpowiedziała mu jedynie cisza. Jego kochanek nie był w stanie wydukać słowa. Dopiero po czasie pozbierał myśli.

- A-ale dlaczego? Gdzie? Powiedz, że żartujesz... – chłopak nic nie rozumiał. Jak to Ber miał odejść? Nie mógł odejść. Co z nimi?

- Wyprowadzam się do Sztokholmu. Będzie lepiej, jeśli damy sobie spokój. Ten związek i tak nie ma sensu. Nie powinniśmy dalej się męczyć – z salonu przeszedł do pokoju, gdzie zaczął się pakować.

Fioletowooki nadal próbował zrozumieć jego słowa. Zrozumiał dopiero po tym, jak wyszedł. Poczuł się strasznie. Czy to miało być koniec? Przecież jutro mieli razem świętować nowy rok, gdy nagle dowiaduje się takich rzeczy. To nie może być koniec. 

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Prawdopodobnie jutro pojawi się epilog.

,,Nikt nie pokocha cię tak jak ja" ~SuFin ||✔ Zakończone||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz