Starsza kobieta wpuściła mnie do środka. Powiedziała, żebym zostawił plecak obok drzwi, i poszedł do salonu. Usiadłem przy tym samym stole.
-Wiedział, że przyjdziesz-powiedziała kobieta wchodząc do pokoju, i niosąc tace z kawą.
-Słucham?-zapytałem udając, że nie miałem pojęcia co powiedziała.
-Mark wiedział, że tu przyjdziesz. Był u mnie wczoraj. Razem z jakąś rudą dziewczyną.
Serce mi zamarło. Był tu z Lydią...
-Czy to ona?-zapytałem pokazując zdjęcie Lydii w telefonie.
-Tak. Nie widze zbyt dobrze, ale te usta i włosy poznam wszędzie. Jest piękna. Taka uprzejma i wrażliwa.-kobieta zaczęła pić kawę. Nie mogłem tego słuchać. Moje serce rozpadło się na tysiąc kawałeczków.
-Czy yyy... Mark mówił coś? Cokolwiek? O niej? O tym gdzie są?
-Tak, ale nie mogę ci powiedzieć. Obiecałam mu.
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że nie rozmawiam z tą samą kobietą. Ona była inna. Wydawało mi się nawet, że jest chora. Tak jak on, ale pewnie zastraszył ją czy coś w tym stylu.
Podsunąłem krzesło bardziej do stołu, oparłem łokcie o stół. Uda się albo nie.
-Bardzo panią proszę. Niech mi pani powie cokolwiek. To moja dziewczyna. Kocham ją, muszę ją odnaleźć-powiedziałem starając się ją złamać. Musiałem otworzyć się i wyrzucić wszystkie uczucia.
-Nie mogę. On mi nie pozwolił.-kobieta popatrzyła w moje oczy.
-On się nie dowie. Skąd będzie wiedział, że dostałem od pani informacje?
-On widzi. Patrzy na ciebie-powiedziała cicho, wskazując górę okna. Na karniszu zamontowana była mała kamera.
Popatrzyłem na nią wzrokiem współczucia. Co on zrobił tej biednej kobiecie? Podszedłem do okna patrząc prosto w obiektyw.
-Posłuchaj mnie gnoju-powiedziałem-Nie wiem czemu to robisz jej a nie mi, ale uwierz, że tego pożałujesz. Rozumiesz mnie? Koniec zabawy w kotka i myszke. Szukam Lydii na własną rękę. Mam w dupie twoje listy.
Poszedłem zabrać plecak po czym z trzaskiem drzwi ruszyłem po schodach w dół.
***
Ruszyłem przed siebie. Nie wiedziałem gdzie mam iść. Mijałem kolejne domy, sklepy, budynki. Minąłem słup z ogłoszeniami po czym wróciłem się gwałtownie. Na słupie był plakat, ogłoszenie a na nim Lydia... Zerwałem go i bez kontroli przeczytałem na głos.-Zaginęła Lydia Martin, siedemnastoletnia uczennica Beacon Hills High School. Ostatnio widziana była dnia 16.06.2017 roku. Jeżeli ktokolwiek wie coś o tym gdzie przebywa, proszony jest o kontakt z policją.
Oparłem się plecami o słup. Popatrzyłem jeszcze raz na plakat. Bylo tam coś czego wcześniej nie widziałem. Znak starej, opuszczonej mleczarnii w Beacon Hills.
***
Wyjąłem z plecaka latarkę i ruszyłem przed siebie. W środku budynku było dosyć chłodno, nieprzyjemnie i brudno.-Jest tu kto?-zapytałem a mój głos rozniósł się echem. Niestety nie otrzymałem odpowiedzi. Szedłem dalej, co jakiś czas zakręcając w lewo lub prawo.
To nie ma sensu...-pomyślałem i udałem się w stronę drzwi.
-S-Stiles....-odezwał się cichy, dziewczęcy głos. Odwróciłem się a z tyłu zobaczyłem LYDIĘ. Stała tam taka przerażona, blada a jej oczy były czerwone od płaczu. Moje serce znów pękło na milion kawałków.
-Lydia..-powiedziałem i podeszłem do niej, żeby ją przytulić.
-Drogi Stilesie-rozległ się kolejny, za to męski głos. Za Lydią stanął wysoki, nawet dobrze zbudowany chłopak, o jasnej cerze i czarnych, kręconych włosach. Wyciągnął pistolet i przyłożył go do skronii Lydii.
-Zostaw ją, proszę-powiedziałem. Nie mogłem pozwolić, żeby ją dalej trzymał.
-Okey-odrzekł po czym cofnął się na pare kroków, tak, że Lydia podbiegła do mnie.
-Okey? I już? Po co ta cała zabawa? Te listy? Po co to wszystko, skoro teraz puszczasz ją wolno?
-Stiles... zabawa dopiero się zacznie-powiedział, po czym odszedł.

CZYTASZ
Five Reasons|Stydia
FanfictionCzy miałeś kiedyś takie uczucie jakby część ciebie została zabrana daleko od ciebie? Jakbyś był tylko połową siebie? Nie? To masz wielkie szczęście. Nazywam się Stiles Stilinski. Opowiem wam historię, która odmieniła moje życie. Nigdy już nie będzi...