Rozdział 6

86 6 0
                                    

-Chodź tutaj-powiedziałem do Lydii. Zaprowadziłem ją do mojego domu, bo mój tata był w pracy.

Odstąpiłem jej swoje łóżko. Dałem swoją koszulkę, bluzę i skarpetki, nie wiem kiedy puszczę ją do domu. Może jeszcze dziś. I tak nikt na nią nie czeka oprócz ciotki. Jej rodzice wyjechali dawno i zostawili ją, gdy miała pięć lat. Jej ciotka mieszka w Kanadzie, czasami przyjeżdża i sprawdza co u niej. Zadzwonie do niej i powiem, że Lydia się znalazła.

-Halo?-usłyszałem kobiecy głos w słuchawce.

-Dzień dobry, z tej strony Stiles Stilinski, chłopak Lydii. Chciałem powiedzieć, że ją znalazłem. Jest teraz u mnie, chciałem tylko poinformować.

-Całe szczęście!-powiedziała kobieta, a jej głos wskazywał na płacz.-Stiles, czy ona może u ciebie zostać do środy? To tylko pięć dni, wcześniej nie dam rady przyjechać, a nie ma możliwości, żeby Lydia została sama.

-Pewnie-odpowiedziałem.

Kobieta mówiła jeszcze coś o tym, że pod drzwiami, w doniczce jest klucz od mieszkania, żebym tam poszedł i zabrał dla niej parę rzeczy.

Poszedłem do pokoju, aby powiedzieć Lydii o rozmowie. Kiedy wszedłem do środka zobaczyłem, że Lydia śpi. Otuliła się kołdrą i zasnęła. Wyglądała tak uroczo, bezbronnie. Kiedy ostatnio spała spokojnie?

Zostawiłem na biurku kartkę z informacją, że ide do jej domu. Nie chciałem, żeby się zdziwiła,a co gorsza przestraszyła, że mnie nie ma. Zamnkąłem drzwi na klucz, udałem się do jeepa. Musiałem się pośpieszyć.

Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer do najlepszego przyjaciela.

-Hej, Scott-zacząłem-Masz może wolną chwilę?

-Tak, a czemu pytasz?

-Lydia się znalazła. Jest teraz u mnie, ale musiałem pojechać po jej rzeczy. Czy możesz pojechać do mojego domu, i trochę go popilnować? Po tym co się stało, boję się ją zostawić, nawet przy zamkniętych drzwiach.

-Jasne, zaraz będę. W końcu twoje obawy są słuszne. Do potem, hej.

                                   ***
Gdy wróciłem do domu, od razu pobiegłem do Lydii. Tym razem nie spała.

-Hej, skarbie-powiedziałem cicho, i usiadłem na łóżku.

-Stiles...-popatrzyła na mnie a jej oczy napełniły się łzami. Nachyliłem się i przytuliłem ją z całej siły. Tak bardzo było mi jej żal. Co ona musiała tam przejść?

-Czy on ci coś zrobił?-zapytałem nie przestając jej tulić.

-N-nie,fizycznie. Mówił o tobie i o mnie okropne rzeczy, że jestem suką i napewno puszczam się kiedy cie nie ma.Stiles, ja boje się własnego cienia-wyjąkała.

-Obiecuje ci, że nie ujdzie mu to na sucho. Nie pozwolę, żeby ten gnój chodził na wolności, jakgdyby nigdy nic. Przwiozłem ci trochę rzeczy. Parę koszulek, spodenek, bieliznę i kosmetyki.

-Pójdę wziąść prysznic-powiedziała cicho, po czym zabrała kilka rzeczy z torby i udała się do łazienki.

Siedziałem na łóżku i myślałem o tym, co zaszło. Jak mógł ją tak obrażać? Może to nie są najgorsze wyzwiska na świecie, ale Lydia zawsze była bardzo wrażliwa, zwłaszcza na słowa. Chciałem jej pomóc, ale JAK MAM TO ZROBIĆ?

Usłyszałem krzyk Lydii, dochodzący z łazienki. Zerwałem się z łóżka, żeby zobaczyć co się stało.

Otworzyłem drzwi łazienki. Lydia siedziała na toalecie, zawinięta w ręcznik. Płakała.

-Co sie stało?-zapytałem klękając przy niej.

-O-on tu był.-wyszeptała.

-Kto? Gdzie był?

-Mike.-rzuciła mi się na szyję.

-Gdzie?-wszystko się we mnie zagotowało.

-Stanęłam na toalecie, żeby wziąść z parapetu lusterko. W oknie go zobaczyłam. Stał przed domem.

Five Reasons|StydiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz