Usłyszeliśmy tylko głuchą ciszę. Wydawało mi się, że trwała wieki. Chciałam usłyszeć jego głos, zobaczyć go. Tęskniłam za nim z dnia na dzień, ale bałam się... Bałam się spotkania z nim, odrzucenia.
Reiji westchnął z rezygnacją i zatrzymał na mnie swój wzrok. Doszłam do wniosku, że muszę coś zrobić. Muszę zadziałać... Przełknęłam gule w gardle i odezwałam się lekko drżącym głosem.
- Shu? Proszę... Musimy pogadać
Dalej nic. Tylko głucha cisza. Już wszystko stracone. Shu nie chcę mnie widzieć, a to wszystko przez te moje głupie słowa, które mu powiedziałam. Żałowałam ich bardziej niż pójścia do ich rezydencji. Nie żałowałam, że poznałam go, ale on to tak odebrał... Jestem żałosna.
Z moich oczu poleciały słone łzy. Nie dałam rady ich powstrzymać. Oparłam czoło do drzwi jego pokoju.
- Shu. Ja przepraszam- wyszeptałam i odeszłam.
Reiji odwrócił się i ruszył za mną. Zachowywał się jak cień.
- Nic nie powiesz?
- Nie mam nic do dodania...
- Nawet to, że jestem żałosna? - zapytałam i spojrzałam na niego.
Był zaskoczony tym pytaniem . Widziałam to w jego oczach.
- To on jest żałosny. Źle zrozumiał twoje słowa i nie chcę słuchać teraz twoich wyjaśnień... Tak zachowują się tylko ludzkie dzieci... - powiedział i poprawił swoje okulary.
- Ale skąd to wiesz? Może powiedziałam mu prawdę
- Wątpię w to. Potrafię wyczuć kłamstwo.
Powiedział i wyprzedził mnie. Pobiegłam do niego, ale nic nie mówiłam. Otarłam łzy i zastanawiałam się co mam dalej zrobić. Kiedy pojawiliśmy się w salonie, zobaczyłam Laito, który kłócił się z Ayato i Subaru, który obserwował teraz mnie i Reijiego .
- Ayato, Laito możecie chodź raz zachować się kulturalnie? - zapytał ciemno włosy
- Tss! Reiji - syknął Ayato
- Już pogodzeni? - zapytał Laito podchodząc do mnie.
Kiedy stanął przy mnie objął mnie ramieniem. Sama nie wiem czemu, ale wtuliłam się w jego ciało. Wiedziałam, że kapelusznik się zrumienił.
- Nie raczył otworzyć nam drzwi- wyjaśnił okularnik
- Może gdzieś wyszedł?
- Subaru... Wyczuwałem jego zapach. Był tam.
Kiedy było mi już trochę lepiej odsunęłam się od Laito.
- Muszę już iść - powiedziałam
- Co? Nie ty tu zostajesz! - krzyknął Ayato
-Macie Yui... Po co wam ja?
- Yui to tylko bank krwi. Predzej czy później umrze- warknął Subaru
- Będzie z niej ideana lalka. Prawda Teddy? - powiedział Kanato
- Nie krzywdzcie jej! Ze mną też by tak było?!
Rozejrzałam sie po nich do okoła. Nikt nie spojrzał mi w oczy...
- Nie- usłyszałam za plecami.
Odwróciłam się w stronę głosu. Spojrzałam w jego oczy, a on w moje. Trwaliśmy tak przez chwilę. Nawet nie zorientowałam się kiedy reszta braci odeszła. Byliśmy sami.
Miałam ochotę się na niego rzucić i spróbować smaku jego ust.
- Shu... - zaczęłam
- Po co przyszłaś? - zapytał leniwie
W jego oczach widziałam złość i ból. Wiedziałam, że to moja wina.
- Chcę ci wszystko wyjaśnić - powiedziałam szeptem
Podeszłam do niego i chciałam złapać jego dłoń. Poczuć ten dreszcz, który zawszę przy nim czułam. Jednak Shu od tracił moją rękę i odwrócił wzrok.
- Nie ma czego. Wyraziłaś się jasno.
- Ale to nie było tak! Ja cię kocham. Nie żałuję ,że cię spotkałam... Tylko, że trafiłam nia ciebie w taki sposób. Gdyby nie mój pobyt tutaj, mój ojciec nie straciłby zmysłów. Moja siostra nie poradziła z tym sobię. Zaczęła mnie obwiniać za jego śmierć... Wszycy się ode mnie odwrócili, gadali jeszczę wiecej niż kiedyś.
Shu nic nie powiedział , przestawał mnie pustym wzrokiem. Zachowywał się tak jakby mnie nie kochał... Jak by nie było miedzy nami uczucia.
- Proszę powiedz coś - błagałam i złapałam go za rękaw swetra.
- Możesz tu zostać, ale na nic innego nie licz- powiedział z zamkniętymi oczami a następnie znikł.
Bezsilna opadlam na kolana i ukryłam twarz w dłoniach. Byłam załamana.. Wiedziałam, że tak będzie. Tylko co ja teraz mam zrobic? Zostać tu i próbować dalej, czy dać sobię spokój...
CZYTASZ
Piękna I Bestia | Diabolik Lovers |
FanfictionDo drzwi rezydencji Sakamakich puka starszy człowiek. Jest on zmarźnięty . Potrzebuję schroniena... Jednak nie był on mile widziany. Czuł na sobię czyjś wzrok. Bał się... a uciekając przed bestiami ukrad piękna róże, którą obiecał swojej najs...