Akcja ratunkowa

331 23 15
                                    

*Zejście do jaskini*

-Musimy być ostrożni, jeden nieprzemyślany ruch i bedzie po nas- powiadomił kobietę Mike.
Ciemnowłosa kiwnęła głową. Była bardzo wystraszona.
- Jak masz na imię? Nie zdążyłaś się nam przedstawić...
-Sarah. Jestem Sarah- powiedziała drżącym głosem.

Gdy byli tuż koło jaskini, zawachała się. Michael ostrożnie położył stopy na półce skalnej i podał dziewczynie rękę.
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze- Sam położyła dłoń na ramieniu Sary.
Ciemnowłosa uśmiechnęła się sztucznie, ze strachem w oczach. Podała rękę Mike'owi. Po chwili cała trójka była już w jaskini.
Schodzili coraz niżej, raz na czas słysząc krzyki Wendigo.
Sarah nieostrożnie położyła stopę i z półki spadło kilka kamieni. Stanęli pod ścianą w bezruchu. Po kilkudziesięciu sekundach, nie słysząc już potworów, ruszyli dalej.
-Szlag... Nie mam zapalniczki. Została u góry. Musiała mi wypaść kiedy siedziałam przy Joshu- powiedziała szeptem Samantha, sprawdzając kieszenie w bluzie.
-Cholera... Mam nadzieję, że jedna nam wystarczy.
- Patrzcie tam na dole coś się rusza! Tyler!- krzyknęła Sarah.
Michael przyłożył dziewczynie rękę do ust.
-Shhh...To mogą być te potwo...- Brunet nie zdążył dokończyć. Postać znajdująca się poniżej w szybkim tempie zaczęła wyskakiwać na górę -Ani...kurwa...drgnijcie.

*Na zewnątrz*

-Zostawcie mnie! Nic nie widzę... Gdzie jesteśmy?
-Josh uspokój się- zaczął Chris- Nadal jesteśmy w tym samym miejscu. Sam i Mike poszli poszukać naszego pilota. Zaraz powinni wrócić.
-Samcia? Gdzie jest moja Sammy!? Dlaczego pozwoliliście jej iść!? Ona zginie! Nie rozumiecie tego!?
-Nic jej nn...nie bę...dzie... I Mike'owi t...też nie- próbowała pocieszyć go Jessica.
-Jezu... Wiem, że on jest w "ciężkim" stanie, ale niech się zamknie na jakiś czas bo nie mam ochoty dłużej go słuchać- powiedziała Emily zakrywając uszy.
Matt powoli wstał i podszedł do ciemnowłosej.
-Em... Dobrze, że żyjesz... Martwiłem się o...
-Ledwo żyje. O mały włos, a byłabym rozszarpana tak jak ci inni ludzie! Dzięki, że w ogóle o mnie pomyślałeś- powiedziała z ironią w głosie.

Ashley siedziała na śniegu, otulona w koc. Kiwała się w przód i w tył. Chris spoglądał to na nią, to na Josh'a- który powoli odzyskiwał wzrok. Jessica siedziała przy klifie patrząc w dół, wypatrując swojego ukochanego oraz przyjaciółki wraz z pilotem i jego siostrą.
Matt i Emily siedzieli w popsutym helikopterze.
Nagle Josh wstał ze śniegu i chwiejnym krokiem podążył w stronę maszyny.
-Widziałaś Beth? Czy Hanne?
- A czy to ważne... I tak pewnie obie nie żyją.
Chłopak zatrząsł się. Zakrwawionymi oczami patrzył wprost w oczy brunetki.
- Kłamiesz! Ja wiem... Wiem że one żyją!
- Nie. Nie żyją. Jezu, ale ty jesteś uparty. Nie umiesz pogodzić się z ich śmiercią. Było minęło. Trzeba żyć tym co jest teraz...
Chłopak wyglądał tak jakby miał rzucić się na dziewczynę i wydrapać jej oczy. Chris pociągnął go za rękę, po czym odeszli kilka kroków w stronę klifu. Josh nadal nieruchomo patrzył na Emily. Po chwili razem z Chrisem usiedli na śniegu.
- Dziwak- stwierdziła ciemnowłosa.

*W jaskini*

Wendigo przyglądało się Sam. Nie rozglądało się na inne strony, patrzyło wprost na nią. Mike delikatnie zrobił krok w stronę blondynki. Potwór jak zahipnotyzowany stał w bezruchu. Brunet powoli sięgnął do kieszeni.
-Mike... Po..czekaj -szeptem powiedziała Samantha, ostrożnie unosząc dłoń ku pazurom potwora.
Monstrum wyciągnęło strasznie wyglądającą rękę w stronę dziewczyny, a jej oczom ukazał się tatuaż z motylem.
-Hannah...-powiedziała.
Sam zbliżyła się do potwora na niebezpiecznie bliską odległość.
Michael wkroczył do akcji. Rzucił się na Wendigo i je podpalił. Rozwścieczona istota zaczęła wymachiwać górnymi kończynami, uderzając przy tym Samanthe. W ułamku sekundy stwór znalazł się kilka pięter niżej, krzycząc i próbójąc się ugasić. Po chwili zupełnie znikł z ich pola widzenia. Blondynka leżała pod ścianą a z jej policzka leciała krew.
-Co to miało być?!- spytał chłopak wyraźnie zdenerwowany.
-To ja powinnam zapytać ciebie.
-Gdybym nie zareagował to w tym momencie była byś rozszarpywana przez tego potwora na strzępy. Wendigo nie są ludźmi!
-Ale kiedyś nimi byli. A to nie był potwór tylko moja przyjaciółka- stwierdziła blondwłosa.
-Świetnie... Przypomnij mi od kiedy zadajesz się z tymi stworami?- zapytał z kpiną w głosie Mike.
-Posłuchaj. Ja wiem, to brzmi dziwnie ale ja czuje, że w środku tamtego Wendigo nadal żyje Hannah- dziewczyna przekonującym wzrokiem spojrzała na bruneta.
Chłopak opuścił wzrok. Po czym pomógł blondynce wstać.
-Bardzo Cię boli?- wskazał na odrapanie.
-Nie, nic mi nie będzie. Chwila...
-Co?
-Gdzie jest Sarah?- zwróciła uwagę Sam.
-Cholera...
Spojrzeli w dół i zobaczyli starszą dziewczynę schodząca coraz niżej po półkach skalnych.
-Musimy ją dogonić- rzekł Mike.
-Sarah poczekaj na nas- powiedziała Samantha.
Dziewczyna poniżej zignorowała słowa blondynki.
-Widzę go!- krzyknęła.
-Shhh- uciszył ją brunet, co również zignorowała.
-Tyler ide po ciebie!
Jej brat leżał nieprzytomny piętro pod nią. Nie czekając na resztę przyspieszyła. Podknęła się, tym samym spadając w dół.

*Na zewnątrz*

-Ide po nią- stwierdził Josh.
-Poradzą sobie- rzekł Chris.
-Może... faktycznie ktoś powinien zejść- powiedział Matt, wychodząc z helikoptera.
-Myślę, że to zły pomysł- dołączyła się Ashley, która nadal siedząc na śniegu kołysała się w przód i tył.
-Weźmy ją- powiedział Josh wskazując na rudawo-brązowowłosą dziewczynę.
-Dajmy im jeszcze chwilę. Jeżeli się nie zjawią to do nich pójdziemy- zaproponował Chris.
-Mają pół godziny- dodał Josh siadając obok Ash.
Dziewczyna odsunęła się od niego, a blondyn usiadł pomiędzy nimi.
Matt podszedł do Jessici siedzącej nad przepaścią. Blondynka nuciła jakąś kołysankę. Gdy usiadł obok, przerwała.
-Jak się trzymasz?-spytał ciemnoskóry.
-Jest ok...ey-odpowiedziała nieco zamyślona- a ty?
-Póki co żyje- uśmiechnął się lekko.
-Jak...myślisz...kiedy będzie...my w domu... kiedy ten kosz...mar się skończy?
-Mam nadzieję, że nie długo.

*W jaskini*

-Spadła. Widzisz ją?- zapytał szeptem brunet.
-Nie, ale musimy się streszczać.

Gdy już znaleźli się na dole blondynka pomogła wstać Sarze. Kobieta prawdopodobnie miała złamaną rękę i skręconą kostkę. Jej brat był nieprzytomny, jego serce biło i oddychał. Michael ostrożnie wziął mężczyznę na ręce, a Samantha chwyciła dziewczynę jedną ręką w pasie. Ostrożnie zaczęli wspinać się na górę. Omijając niebezpieczną żelazną konstrukcję.
-To nie był przemyślany plan- stwierdziła Sam wchodząc z Sarą na drugą półkę- w takim tempie najwcześniej dojdziemy tam jutro...
-Co z moim bratem?- zapytała kobieta.
-Żyje- odpowiedział Mike.
Gdy znaleźli się na czwartej półce skalnej (tzn. tej z której spadła Sarah) Mike był już wyczerpany.
-Zróbmy tu przerwę- zarządał.
-Dopiero zaczęliśmy wychodzić- powiedziała blondynka, która również była bardzo zmęczona. Jednakże nie chciała tego pokazywać.
-Ciekawe co ty byś czuła niosąc 70 kilogramowego chłopaka.
-Tyler wyjdzie z tego?- spytała siostra wymienionego chłopaka.
-Miejmy nadzieję, że tak- rzekła blondynka uspokajającym głosem -A póki co, odpocznijmy  kilka minut...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 25, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Until Dawn IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz