Rozdział 2

506 34 6
                                    

Po zajęciach ruszyłem w stronę parku. Nie chciałem wracać jeszcze do domu. Do pustego domu, w którym będę się pewnie nudzić. Szedłem powoli rozglądając się i myśląc o różnych rzeczach. Tak się zamyśliłem, że aż na kogoś wpadłem.

-Przepraszam. - Mruknąłem cicho i spojrzałem na osobę, na którą wpadłem. Okazał się nim być nowa osoba z mojej klasy.

-Nic się nie stało. - Uśmiechnął się promiennie. - Idziesz do parku? - Zerknął na wejście do parku a następnie na mnie.

-Tak, idę. - Odpowiedziałem kiwając jednocześnie głową.

-Mogę iść z tobą? - Popatrzył na mnie z małą nadzieją.

-Skoro chcesz to chodź. - Ruszyłem w moje ulubione miejsce pod drzewem niedaleko oczka wodnego. Mamoru ruszył szczęśliwy za mną. Położyłem się pod drzewem patrząc w

bezchmurne niebo, mój towarzysz natomiast usiadł obok mnie rozglądają się.

-Ładnie tu. - Szepnął a ja na niego zerknąłem. - Tak spokojnie i cicho.

-Tak.. Dlatego lubię tu chodzić. - Uśmiechnąłem się delikatnie. Zamknąłem oczy i rozkoszowałem się promieniami słońca, które przyjemnie grzały moją twarz. Mamoru

natomiast robił wianki z kwiatów. Myślałem, że tylko dziewczyny potrafią je robić..

Po jakiś trzech godzinach wspólnego leżenia.. Tak leżenia, Mamoru stwierdził, że nie chce mu się siedzieć i położył się obok mnie. Jako pierwszy przerwał ciszę panującą między nami.

-Rodzice nie będą się o ciebie martwić, że tak długo nie wracasz? - Spytał zerkając na mnie.

-Nie mam rodziców. - Odpowiedziałem patrząc ciągle w niebo.

-Ow.. Przepraszam nie wiedziałem. - Dało się słyszeć smutek i troskę w jego głosie.

-Nic się nie stało przecież skąd mogłeś wiedzieć? - Zerknąłem na niego.

-A czy... Mogę wiedzieć co się stało? Jeśli nie chcesz to nie odpowiadaj!

Przecież mu nie powiem, że zostali zabici przez łowców.. Pomyślałem patrząc w jego oczy.

-Zginęli w wypadku samochodowym. - Skłamałem.

-Bardzo mi przykro.. - Powiedział z czułością w głosie.

-A twoi rodzice? - Spytałem przekręcając się na bok w jego stronę.

-Moi mają bardzo dużo pracy i czasem nie zauważają, że mnie nie ma. - Zaśmiał się cicho.

-Rozumiem. - Powiedziałem i zacząłem powoli wstawać zabierając swoje rzeczy.

-Idziesz już? - Mishima również wstał biorąc swoje rzeczy.

-Tak do zobaczenia w szkole. - Zacząłem iść w kierunku swojego domu gdy poczułem na nadgarstku uchwyt uniemożliwiający mi dalszy ruch.

-Mogę cię odprowadzić? - Zapytał. Zerknąłem na niego.

-Nie musisz, dam radę dotrzeć do domu. - Próbowałem wyrwać rękę lecz był silniejszy. Mimo, że z łatwością mógłbym się wyrwać to nie mogę pokazywać, że jak na takie chude ciało mam dużo siły. Mógłby zacząć coś wtedy podejrzewać a coś podpowiada mi, że jeśli on dowie się tego kim jestem to nie skończy to się dla mnie szczęśliwie.

-Proosze. - Zrobił oczki szczeniaczka. Westchnąłem cicho i nie zbyt chętnie się zgodziłem na co zielonooki się ucieszył.

Szliśmy razem w ciszy w kierunku do mojego domu. Zastanawiałem się gdzie mógłbym teraz zapolować i na kogo. Ostatnio mam ochotę na coś słodkiego. Może uda mi się znaleźć kogoś ze słodką krwią? Gdy dotarliśmy przed kamienice od mojego domu pożegnałem się z Mamoru i wszedłem do środka. Kluczem otworzyłem drzwi od mojego

mieszkania po czym wszedłem do środka ściągając buty w przedpokoju. Plecak zastawiłem przy ścianie a następnie rzuciłem się na kanapę w małym salonie.

-Mam nadzieję, że dotrwam do weekendu.. - Szepcze do siebie czując powoli głód. Po dłuższej chwili wpatrywania się w sufit, wstałem i ruszyłem do łazienki aby się

wykąpać. Po prysznicu ruszyłem do łóżka skacząc na nie i owijając się szczelnie kołdrą. Po paru chwilach udałem się w objęcia Morfeusza.

Następnego dnia czułem jeszcze większy głód. Jest źle.. Pomyślałem i wyszykowałem się do szkoły. Miałem problem z włosami, które za nic w świecie nie chciały się ułożyć. A mogłem je rozczesać po ich umyciu.. Taki urok posiadania długich włosów. Po dwudziestu minutach walki z włosami związałem je w wysoką kitkę a grzywkę roztrzepałem ręką tak że opadały mi na oczy. W końcu gotowy wyszedłem z domu zamykając wcześniej drzwi na klucz. Spacerkiem ruszyłem w stronę szkoły. Przy wejściu widziałem Kente , który machał do mnie i się szeroko uśmiechał. Na jego widok sam się delikatnie uśmiechnąłem i poszedłem w jego stronę. Przyjaciel od razu mnie przytulił na przywitanie co od razu odwzajemniłem i razem ruszyliśmy w stronę szatni rozmawiając o wszystkim i o niczym. Po jakimś czasie poczułem bardzo smakowity zapach czyjejś krwi. Wydawał się znajomy jak i bardzo obcy. Pachniał wyśmienicie. Słodko lecz nie za słodko. Poczułem jak moje oczy zmieniają kolor na czerwony lecz nie przejąłem się tym tylko dalej delektowałem się tym zapachem. Po chwili przede mną przeszedł Mamoru mając krew na rękach. 

Czy to jego krew tak bosko pachnie? Pomyślałem i wystawiłem delikatnie kły chcąc jej skosztować. Po chwili poczułem mocne szarpnięcie  w stronę łazienek i uderzenie w tył głowy. Złapałem się tam i popatrzyłem na Kente.

-Idioto uważaj trochę! Prawie zostałeś nakryty! - Zaczął krzyczeć od razu po zamknięciu łazienki. - Przecież zawsze potrafisz się kontrolować a teraz stałeś jak ten idiota z czerwonymi oczami i kłami na wierzchu! - Machał rękami zdenerwowany.

-Przepraszam.. - Powiedziałem cicho. - Nie wiem czemu tak się zachowałem. Ale coraz bardziej jestem głodny a ta krew tak bosko pachniała.. - Znów się rozmarzyłem myśląc ciągle o tym zapachu. Mój przyjaciel jedynie westchnął głośno i przetarł twarz dłonią.

-Chyba będziesz musiał pójść szybciej na polowanie. Albo ja lub Haruki damy ci naszą krew? - Popatrzył na mnie opierając się plecami o umywalki.

-Waszej krwi nie wezmę. Wiesz o tym, że mogę się nie powstrzymać. A z tym wcześniejszym polowaniem...Myślę, że to będzie chyba lepsze. Muszę coś zjeść inaczej zwariuję i zaatakuję Mamoru. - Zasłoniłem twarz rękami.

-A więc już jutro idziesz? - Zapytał patrząc na mnie.

-Raczej tak.

-Uważaj tylko proszę. - Podszedł do mnie i mnie mocno przytulił.

-Tak wiem. Chodźmy już zaraz lekcje się zaczną.

Do końca dnia starałem się unikać Mamoru. Jedynie na lekcjach miałem problem bo z nim siędzę na niektórych przedmiotach. Po szkole szybko ruszyłem do domu aby przygotować się na następny dzień i na polowanie.

Zakochany wampirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz