Czasami Bóg stawia na drodzę człowieka osobę, która nigdy nie powinna się na niej znaleźć. Taki ,,ktoś" potrafi wywrócić życie do góry nogami, choć bardzo często nie jest tego nawet świadomy. Spokój i harmonię nagle zastępuje haos i zamieszanie...
Vírag przerażona obecnością obcego mężczyzny w swoim małym pokoju rzuciła się do ucieczki, jednak silna dłoń na ramieniu uniemożliwiła jej wyjście. Dziewczyna zamknęła oczy. Nieznajomy zapalił małą lampkę, zamknął drzwi na klucz i wypuścił Vírag z uścisku. Zdenerwowana, rzuciła się na łóżko i skuliła w rogu. Serce podeszło jej do gardła:
- No przecież nic ci nie zrobię - odezwał się, siadając obok niej.
Dziewczyna otworzyła oczy i spojrzała na obcego. Był to ten sam chłopak- patyczak, ktorego widziała na balu. Teraz był obok niej i wlepiał w nią swoje szydercze spojrzenie:
- Nie było dla mnie miejsca w tamtym pałacu, Scheiße. Najpierw każą nam tu jechać wypocząć i pracować, a potem okazuje się, że na Węgrzech nikt o tym nie wie. To są skutki dowodzenia mojego ojca! Ugh... nic nie umie zrobić dobrze. Tyle razy mu mówiłem, żeby chociaż raz w tygodniu sprawdzał, czy jego pracownicy wypełniają swoje obowiązki, ale nie! - krzyczał zdenerwowany.
Vírag była zaskoczona. Ten chłopak nie wyglądał na wylewnego, a okazało się, że mógłby rozmawiać godzinami. Nieznajomy bardzo ją onieśmielał:
- Twój ojciec też planuje ci życie i mówi co masz robić? - zapytał.
Vírag pokiwała przecząco głową. Wstała z łóżka i ruszyła w kierunku drzwi:
- Gdzie idziesz?- zapytał cichym głosem.
Dziewczyna odeszła w milczeniu. Gerhard- bo tak miał na imię ów obcy był lekko przejęty faktem, że nie usłyszał jeszcze ani razu głosu swojej młodej, tymczasowej współlokatorki.
Po kilkunastu minutach dziewczyna wróciła do pokoju ubrana w długą koszulę nocną, która mocno krępowała jej ruchy. Vírag położyła się na łóżku i prawą ręką układała kołdrę. Gerhard spojrzał na nią:
- Jak ja mam tu spać skoro masz tylko jedno łóżko? - zastanawiał się.
Współlokatorka wzruszyła ramionami na znak, że nie wie jak rozwiązać ten problem:
- Mogę położyć się obok ciebie?-zapytał. - Obiecuję, nawet cię nie dotknę. Odwrócę się w drugą stronę.
Na twarzy Vírage pojawił się grymas niezadowolenia. Nie dopuszczała w ogóle takiej możliwości. Ona i zupełnie obcy mężczyzna w jednym łóżku?! To jakiś absurd. Pośpiesznie wyciągnęła ze stolika kartkę i pióro. Napisała:
,, Czy naprawdę myślisz, że pozwolę na to, aby jakiś obcy mężczyzna, którego imienia nawet nie znam, spał ze mną w jednym łóżku?"
Dziewczyna podała kartkę chłopakowi, który od razu ją przeczytał:
- Och, wybacz, że się nie przedstawiłem. Mam na imię Gerhard. Gerhard Himmler. A ty? Jak się nazywasz?
Vírag zabrała mu kartkę i podpisała się:
- Dlaczego nic nie mówisz? Przecież to męczące ciągle pisać swoje pytania i odpowiedzi.
Spojrzała na niego, lekko przymrużając oczy:
,,Czasami lepiej jest zachować milczenie. Ja chciałam ciszy zbyt długo. Bóg spełnia nasze prośby, lecz czasami żałujemy, że marzyliśmy o takiej łasce, gdyż przynosi ona dokładnie odwrotne efekty od zamierzonych. Choroba może zamienić się w piekło, ból gardła w wieczny ucisk, który nie pozwala wydobyć z siebie nawet cichego szeptu. Zamiast zainteresowania dorosłych, osamotniene dziecko stało się zmazą na idealnym zdjęciu rodziny."

CZYTASZ
Magyar történelem - Miłość nad Balatonem
Historical FictionII wojna światowa, 1939r. Sytuacja na Węgrzech nie zmieniła się jakoś szczególnie. Różnice widziały jedynie matki, siostry, żony i dzieci, którzy odprawiali w świat sowich ukochanych mężczyzn. Virág została praktycznie sama. Jej ukochany bart wyjech...