Rozdział 7

32 9 2
                                    


Rano z trudem wstawałem do szkoły,te wszystkie wydarzenia sprawiły że po dwóch dniach szkoły czułem sie jakbym chodził tam od zawsze i nabrałem sporej niechęci do niej.W nocy nie dawała mi też sprawa Norberta.Przypomniałem sobie o tym zdjęciu,szybko włączyłem laptopa potem Facebook.W wyszukiwanie wpisałem Norbert Michalik.Jego profil był uzupełniany codziennie tylko nie dnia wczorajszego...Postanowiłem obejrzeć też kilka jego zdjęć w poszukiwaniu mojego,ale zamiast tego zdjęcia było pełono zdjęć Norberta z tym chłopakiem podobnym do mnie.Był naprawdę podobny do mnie,miał tylko inną fryzurę a tak pozatym byliśmy jak bliźniaki!Coraz bardziej zastanawiałem się o co w tym wszystkim chodzi?

Nastała godzina 07:30,byłem gotowy na kolejny okropny dzień w szkole.Do szkoły jak zwykle podwiozła mnie mama,ale tym razem w aucie panowała cisza..Nie mogłem powiedzieć jej o wczorajszym incydencie.Ale sprawa tego chłopaka Czarka nie dawała mi spokoju.

-Mamo mogę Cię o coś zapytać?-Zacząłęm powoli rozmowe.

-Pewnie kochanie, pytaj o co chcesz!-odpowiedziała z uśmiechem.

-Nie no, to absurdalne...-Postanowiłem zakończyc rozmowę.

-Proszę powiedz co Cie gryzie.-Powiedziała troskliwym głosem.

-Czy... Czy ja ehhh...-Nie umiałem dokończyć zdania.Moja mama wpatrywała się w drogę i we mnie.

-Ehhh czy ja mam brata bliźniaka?-Dokończyłem mówiąc na jednym tchu.

Auto nagle gwałtownie zachamowało.Mama ze łzami w oczach wpatrywała się we mnie.Dokładnie jakby to znaczyło tak,ale nic nie odpwoiedziała tylko otarła łzy i ruszyła dalej.

-Mamo odpowiesz mi?-Zapytałem pełen nadzieji.

-Kochanie czemu tak myslisz?-Odpowiedziała prawie płacząc.

-Bo w szkole był chłopak który nazywał się Czarek,ja i on jesteśmy identyczni!-Mówiąc to też miałem łzy w oczach.

Auto znowu gwałtownie stanęło,moja matka już zapłakana nie miała siły kłamać.Mogłem w tej chwili wyciagnąć z niej dosłownie wszytsko.Ale zamiast tego przytuliłem.

-Porozmawiamy później...-Powiedziałem po czym wysiadłem z auta.

Przed szkoła stało dużo nieznanych mi ludzi,wszyscy znowu sie we mnie wpatrywali,tym razem mieli wiecej rzezczy do gadania o mnie.Udaęłm sie do mojej szafki,obok niej stali jacyś gimnazjaliści ale gdy tylko zobaczyli mnie zaczęli uciekać,w sumie miałem na to wywalone.Odszukałem moje koleżanki po czym usiadłem z nimi.

-Hej dziewczyny! Co tam?-Zapytałem wesołym głosem.

-Norberta nie ma w szkole...-Odpowiedziała Kamila.

-Weź chłopaka nie stresuj!-Odpowiedziała Marlena.Wszyscy sie naa mnie gapili,co denerwowało mnie bardziej niz sam Norbert.Wstałem od stołu i kierowałem się w strone boiska,gdzie siedzieli jego znajomi.

-Patrzcie kto idzie!-Zawołał jeden mięśniak widząc mnie. wszyscy gwałtownie obrucili się w moja stronę!

-Wiesz w którym szpitalu jest Norbert?-Zapytałem powaznym głosem.

-A co chcesz iść tam i go dobić?-Żartobliwie zapytał.

-Dla twojej wiadomości!Nie poprostu muszę z nim porozmawiać!

-Słuchaj no!Ciesz się że Norbert nie chciał żebym go pomścił bo juz dawno by ciebie karetka zabrała!-Mówiąc to skinął ręką i wszyscy odeszli w przeciwna stronę.

Gdy juz miałem sie poddać,nagle przed mną pojawiła sie Julia,jedna z tych dziewczyn które należą do tej paczki.

-Prywatny szpital na ulicy Polnej 7.-Powiedziała po czym ruszyła za znajomymi.

Postanowiłem nie iśc dzisiaj na lekcje,wiedziałem że musze odwiedzić Norberta.

Wyszedłem ze szkoły nie mówiąc nic nikomu.Po niecałych pietnastu minutach byłem juz w domu.Kiedy łapałem za klamkę słyszałem jakieś krzyki.To był glos mamy,szybko otworzyłem drzwi.Cały dom był zdemolowany!Na środku salony klęczała zapłakana matka.Ojciec zaś chodził wookoło.

-Mówiłeś że On umarł przy porodzie!-Zaczęła się wydzierać Matka!-Ty.. ty skurwielu!Zniszczyłes mu i mi życie!

-Uspokój się!-Zaczął ojciec pokazując moją obecność. w kącie pomieszczenia zobaczyłem Pania Alicje wiedziałem że ona jako jedyna powie mi prawdę.

-Pani Alicjo Co tu sie stało?

-Nie mów do niej tak!-Wrzasła moja matka.Zrobiłem dziwna minę bo nie wiedziałem o co jej chodzi.

-Kasiu nie rób tego!Powiedział ojciec trzymając matkę.

-To jest twoja babcia!-Dokończyła szlochając.W tym momencie taka uderzył mamę, a ja zszokowany podbiegłem odpychając go od niej.Pchnąłem go mocno.Upadł na ziemię uderzając o stół.Zszokowany patrzył na mnie jak na kogoś obecgo.Pani Alicja znaczy moja babcia przytuliła moją mame a ja dołączyłem zaraz do nich.

|Stay with me| REAKTYWOWANE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz