Podczas gry w koszykówkę ból w kolanie dawał mi się wyjątkowo we znaki, niestety połowę meczu musiałam przesiedzieć na ławce rezerwowych. Dla urozmaicenia tego bardzo nudnego meczu słuchałam odgłosów odbijającej się piłki, czasem słychać było gwizdek i piskliwe głosy plotkujących trzecioklasistek. Jak one mogą?! Z każdą minutą ich dyskusja o najładniejszej dupie w całej szkole stawała się coraz bardziej ekscytująca i coraz głośniejsza. Gdy już miałam się do nich odezwać, przerwał mi Alan, który zobaczył że siedzę samotnie na ławce i bezradnie naciągnam opaskę na prawe kolano. Podszedł do mnie ze swoim uroczym uśmieszkiem i pomógł mi ją założyć. Nagle się odezwał :
-Hej - zarumieniłam się - Bardzo boli?
Widziałam że bardzo się o mnie martwi, nawet pomimo tego, że była to tylko nieznaczna kontuzja. Gdy patrzyłam głębiej w jego jasne oczy, widziałam strach, przygnębienie, ale nie umiałam odgadnąć dlaczego. Może czegoś się obawia? Przed czymś ucieka?
-Nie - odpowiedziałam zaciskając zęby.
-Chodź, pójdziemy do pielęgniarki - powiedział.
Nie protestowałam, chwycił mnie za talię i pewnie prowadził do gabinetu. Z każdej klasy dochodził głos nauczyciela i odpowiadających przy tablicy uczniów. Mocno oświetlone południowym słońcem korytarze były całkowicie puste - staliśmy tam tylko my.
Gdy chciałam wejść po schodach na drugie piętro, pojawił się problem - nie mogłam bezboleśnie ruszyć kolanem. Alan (nie pytając nawet o zgodę) chwycił mnie i niósł na rękach przez resztę drogi. Był bardzo wysportowwny i taki wysiłek nie sprawił mu żadnego kłopotu.
Stanęliśmy przed gabinetem i zapukałam pierwszy raz, drugi, potem trzeci. Zero odpowiedzi i jakiejkolwiek reakcji. W końcu Alan nacisnął klamkę i spotkał się z oporem, drzwi były zamknięte. Popatrzyliśmy po sobie, potem przenieslismy wzrok na tablicę informacyjną z ogłoszeniem:
"W dniu 16.05.2017r gabinet będzie nieczynny z powodów prywatnych osoby prowadzącej"
- No to pięknie - zaczęłam wzdychać - nie mogę zerwać się ze szkoły i iść do domu, prawda?
-Teoretycznie nie - tłumaczył - Ale!
-Ale?
-Ale masz mnie - puścił oczko - I wymkniemy się stąd niepostrzeżenie niczym różowi ninja!
W tym momencie wykonał salto w tył i stanął pewnie na nogach. Jako mój najlepszy przyjaciel (niestety tylko przyjaciel) znał mnie lepiej niż ja samą siebie. W nim, w środku, siedziało jeszcze małe dziecko, grające na PSP, bawiące się w berka i udające wspomniane ninja. Bardzo mi to imponowało, że pomomo jego wieku, umie wciąż być dzieckiem.
- To co? -spojrzał pytającym wzrokiem - Jedziemy do ciebie?
-Jasne - Rzuciłam i niezważając na mój ból w kolanie puściłam się pędem przez korytarze do szatni.
CZYTASZ
32 Marzenia niemożliwe do spełnienia
Teen Fiction"- Gotowa na spełnianie marzeń? - rzucił Alan, miał na sobie luźne spodnie z dziurami i szarą bluzę z nadrukiem Barcelony, tą samą którą miał na sobie przy ich pierwszym pocałunku - czekam na pierwszą kartkę. Alice włożyła rękę do obszernego s...