Rozdział 6

33 5 2
                                    

- I w ten właśnie sposób toczyło się średniowieczne życie - tymi słowami zakończyłam swoją półgodzinną wypowiedź na lekcji historii.

-Bardzo dobrze panno Mendon, dostajesz piątkę - odpowiedziała Mrs Smith, najlepsza nauczycielka jaką osobiście znam. Dawno nie widziałam kogoś z takim podejściem do nastolatków. Wiele razy pomagała mi w trudnych sytuacjach i żałuję, że nie jest moją wychowawczynią. Mrs Smith ma jednego syna, który uczęszczał do naszej szkoły. Znam go, jest bardzo miły i chodził kiedyś ze mną na kółko artystyczne. Ma ogromny talent, a jego kreatywność nie zna granic. Miałam nadzieję na bliższą znajomość z nim, lecz moje plany pokrzyżował jego jeden nieszczęśliwy wypad z kumplami nad rzekę, gdzie doszło do wypadku. Lucas został skazany na kilka lat poprawczaka, a jego szajka wywinęła się od odpowiedzialności za ten incydent. Chłopak wziął całą winę na siebie tylko dlatego, aby bronić kolegów. Sama sądzę, że kryje się pod tym coś więcej, niż poświęcenie za całą grupę. 

Przeszłam przez środek klasy numer 218 i usiadłam przy swojej ławce którą dzieliłam z Betty. Czarna sukienka nieznośnie opinała moją talię. Słuchałam następnej wypowiadającej się osoby i zerkałam przez okno na park za szkołą. Wiatr poruszał gałęzie drzew, słychać było ćwierkanie ptaków, a z dali błyszczała tafla jeziora. Znudzona lekcją postanowiłam nieco umilić sobie czas i wyciągnęłam telefon z piórnika. Sprawdziłam maila, facebooka i zauważyłam powiadomienie o nowym sms-ie. Numer z którego wysłano wiadomość był zastrzeżony, najwidoczniej ktoś chciał pozostać anonimowy.

"Zerwij z alanem jeśli nie hcesz mieć kłopotóf"

Zastanowiłam się przez chwilę i tuż po stwierdzeniu, że osoba nadająca wiadomość ma poważny problem z ortografią, prawie parsknęłam ze śmiechu. Musiałam mocno zagryzać zęby, aby nie zwrócić uwagi Mrs Smith. Pokazałam wiadomość Bett, ale ona w przeciwieństwie do mojego rozbawienia całą sytuacją, spojrzała na mnie zmartwionym wzrokiem sugerując, że chyba mam powody do obaw.

Minęło kilka tygodni odkąd jestem z Alkiem i ten fakt wzbudził niemałe poruszenie wśród całej społeczności Liberty School, dotarł nawet do nauczycieli i dyrekcji szkolnej. Nagle wszystkie popularne "gwiazdeczki" zaczęły na mnie wrogo patrzeć, a cała paczka chłopaka mnie bardzo polubiła. Znaleźliśmy się nawet w szkolnej gazetce, w rankingu par miesiąca, co wywołało u mnie duże zaskoczenie. Stałam się bardzo rozpoznawalna i nawet mój Instagram zwiększył swoją popularność co najmniej o połowę.

Kilka minut po tajemniczej "groźbie" dostałam sms od mojej dawnej przyjaciółki, Melisy Whires, z pytaniem o wspólne spotkanie. Melisa jest piękną, wysoką dziewczyną o kruczoczarnych włosach, milionach piegów na zawsze uśmiechniętej twarzy i przenikających brązowych oczach. Zawsze umiała z kogoś wyciągnąć prawdę, choćby musiała nad nim siedzieć kilka dni i nocy. Pamiętam sytuację, gdy sprzeczała się z klasowym szatniarzem, aby wyciągnąć z niego, kto ukradł mi szkolne trampki i udało jej się to. Po kilku godzinach siedzenia w milczeniu w zamkniętej szkolnej klitce na miotły wyśpiewał wszystko to, co chciała wiedzieć i dorzucił kilka ciekawych faktów gratis.

***

Lekcje się skończyły, a ja wracałam autobusem do domu. Dzień był wyjątkowo chłodny, a ja nie zdążyłam rano zabrać swojej kurtki. Na szczęście Alek zobaczył mnie jeszcze przed wyjściem z szatni i dał mi swoją grubą, czarną bluzę. Przypomniałam sobie o naszych pierwszych chwilach razem i od razu rozgrzałam się od środka tą malutką iskierką nastoletniej miłości. Wpatrywałam się w szybę autobusu, przez którą przelewało się żółte światło popołudniowego słońca przeplatane z kropelkami deszczu niczym idealnie ułożony spektakl teatralny. Rozmyślenia przerwał mi wibrujący w dłoni telefon. Znowu sms od Melisy

Melisa W : Hejka mała! Spotkajmy się przy mojej dawnej działce około 18. Pogadamy trochę, dawno się nie widziałyśmy :((

Ja: Jasne, mnie nie musisz prosić dwa razy. Będę czekać przed bramką. See you soon;**

W zasadzie to nie miałam większej ochoty na spotkanie z dawną przyjaciółką. Straciłam do niej zaufanie po tym, jak pobiła moją koleżankę za to, że z nią rozmawiałam i po wielu innych podobnych sytuacjach. Potem dziewczyna wyjechała z naszego miasta bez pożegnania. Co z tego, że znałyśmy się już dobre dziesięć lat! Nie odzywała się przez cały rok...aż do teraz. 

Dojechałam do mojego przystanku i wysiadłam z autobusu prosto w ogromną ulewę. Przebiegłam część ogrodu omijając rozłożyste bukszpany i prawie uderzyłam w drzwi frontowe, ślizgając się na zabłoconych płytkach. Mama została dzisiaj dłużej w hurtowni, przez co miałam trochę czasu dla siebie. Byłam tak głodna, że zajęłam się robieniem sałatki owocowej i gotowaniem wody na herbatę. Starałam się nie myśleć o nadchodzącym spotkaniu z Melisą. Wiedziałam że się zmieni, szkoła do której uczęszcza zmienia ludzi, ale na gorsze. Wątpię,0 że dziewczyna nie uległa presji społeczeństwa i została dalej tą samą Meli, którą zapamiętałam.

"Przecież to tylko spotkanie! Muszę się uspokoić, bo moje ciśnienie wzrosło już chyba do 200"

Z radia leciało energiczne "Radioactive", a ja nie mogłam się powstrzymać od śpiewania. Każdy zawsze mi mówił, że jestem bardzo utalentowana muzycznie. Szkoda tylko, że ja sama w siebie nie wierzyłam i czasami (często) na tym cierpiałam. Zmieniałam melodię i przekręcałam słowa, ale to właśnie dawało mi radość, po prostu śpiewanie.

-I'm waking up, I feel it in my bones enough to make my systems blow! Welcome to the new age, to the new age! Ooo!

***

Za kilka minut miałam wyjść z domu, ruszyłam po schodach do sypialni, potykając się o wiecznie odstający od podłogi róg dywanu.

"Muszę coś z nim w końcu zrobić, bo kiedyś się przez niego przewrócę"

Zmieniłam wilgotną bluzę Alana na białą, luźną koszulkę, czarne jeansy i bomberkę. Ubrałam białe Vansy i ruszyłam na spotkanie. Miałam co do niego złe przeczucia. Wrodzona intuicja podpowiadała mi, że coś może się stać.

32 Marzenia niemożliwe do spełnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz