Obudził mnie delikatny, tak dziwnie znajomy jak i obcy zapach. Czy tak pachniała moja poduszka? A może ja tak pachniałam?
Kiedy otworzyłam oczy, znajdowałam się w sypialni z tapetą w niebieskie, pionowe pasy, a meblami białymi jak chmury z bajek dla dzieci. Czarna było tylko obudowa łóżka, zrobiona z cieniutkich, poprzeplatanych, metalowych niteczek. Dokładnie przed moimi oczami znajdowała się toaletka z białego, postarzanego drewna. Zawsze chciałam taką mieć. Znaczy no nie zawsze, ale dzisiaj na pewno.
Nagle poczułam jakiś ruch po drugiej stronie łóżka. Gwałtownie się obróciłam i przez pierwsze sekundy nie mogłam nic z siebie wydusić.
- Cześć, kotku- ktoś cmoknął mnie w tył głowy.
-CO TY ROBISZ W MOIM ŁÓŻKU??? SPIERDALAJ!!!!!- wrzasnęłam kiedy wreszcie odzyskałam język, a na dodatek spadłam z łóżka.
Facet był przystojny. ZA przystojny. Miał na sobie tylko długie, flanelowe spodnie, jego tors był niczym nie okryty . Nagle zobaczyłam jego oczy niebieskie jak morze i zaczęły pocić mi się ręce. Eh, to wszystko przez ten szok. Chyba.
Przynajmniej nie byłam naga, co NAPRAWDĘ mnie pocieszyło.
-Co się stało? - powiedział z seksowną chrypką w głosie, siadając na łóżku.
Gwałtownie wciągnęłam powietrze, wydając głośne "ehyyyyyyy" i opierając się o ścianę.
- Wszystko w porządku?
- Nie, bo budzę się w łóżku z zupełnie obcym facetem - powiedziałam nadal oddychając z trudem.
-Jenn, chcesz o czymś pogadać? - zapytał, już zupełnie poważnie.
Właśnie, imię. Jennifer. Jak dziwka. Bez urazy dla wszystkich, ale dla mnie tak właśnie to brzmi. Nienawidziłam swojego imienia, a on jeszcze wymyślił dla niego równie idiotyczne zdrobnienie.
-Może, ale na pewno nie z tobą!- rzuciłam też całkiem poważnie i wybiegłam z pokoju, kierując się na drzwi wejściowe.
-Na co jesteś zła? Ok, przepraszam, że wczoraj nie poszedłem do sklepu i przeze mnie musiałaś wziąć do pracy sok jagodowy zamiast wody i poplamiłaś sobie marynarkę.
- Co?
Krępująca cisza.
- Mówię jak było...
- Spadam stąd - i wyszłam z domu.
Tylko że nie spojrzałam na termometr. Miałam na sobie tylko kapcie, które znalazłam podczas ucieczki z sypialni, oraz cienką, piżamę. A kapciuszki były teraz całe białe od śniegu. Tak kurwa, śniegu! Musiałam się cofnąć.
Czekał tam na mnie. Weszłam do środka, zamknęłam drzwi i sunęłam się po nich plecami, aż po sam dół.
-Czyli że jednak zostajesz? - zapytał, ruszając sugestywnie brwiami.
-Możesz sobie pomarzyć.
-Zawsze jesteś taka szczera - powiedział, całując mnie w czoło. Nie mogłam, a nawet nie chciałam go odepchnąć. Ja chcę jeszcze raz! - Ja zrobię śniadanie, a ty idź się przygotuj do pracy.
Pracy. Tak. Chwila, do jakiej pracy, do kurwy?
-Pomarańcze, truskawki czy borówki? - zapytał. Jak to możliwe, że znał moje nawyki żywieniowe. Wiedział, że lubię jajecznicę z owocami. Wiem, że to chore.
- Borówki - rzuciłam
-Przecież ty nienawidzisz borówek - powiedział, wielce zaskoczony. O kurwa.
Wiedział o mnie wszystko.Cisza. Słuchać było tylko cichutko strzalającą jajecznicę na patelni.
-Ale dzisiaj mam ochotę na borówki - powiedziałam, przygryzając wargę. Robię tak zawsze, gdy jestem niezdecydowana.
Kiedy mam się już ulotnić w stronę łazienki, nagle słyszę dzwonek do drzwi. Kto tu jeszcze do tego wariatkowa????
CZYTASZ
Może...
RomanceMożliwość. Zamiary. Prawdopodobieństwo. Czas. Miłość. Proszę NIE KOPIOWAĆ fragmentów mojego opowiadania ani całego jego tekstu. Wiecie o co chodzi 😉