Yeri chce być kochana przez Joy

480 86 19
                                    

Tylko nie uważajcie, że Kim Yerim jest głupia. Ta dziewczyna uwielbiała odgrywać różne role.

Pomimo incydentów, do których niezdarnie doprowadziła, była świetna w planowaniu intryg. Seungkwan, Wendy czy ta ostatnia wizyta wraz z okropnie podobną i aż nudną przez to Irene. To wszystko było pomyłką, drobnym upadkiem. A Yeri podnosiła się szybko. Nawet jeśli kolana i łokcie były zdarte. Nie naklejała żadnych uroczych plasterków. Jeśli już, wystarczyły jej te zwykłe, o kolorze ciała. By zranienia były jak najmniej widoczne.

Coraz częściej jednak los jej nie sprzyjał. Nie wiedziała kiedy to wszystko dokładnie zaczęło się komplikować. Nie starała się tego zatrzymać. Dziecięca karuzela pędziła dalej, a dziewczyna jeszcze bardziej nasilała jej prędkość. Przecież zawsze można z niej wyskoczyć, prawda? Nie zważając na ból nieumiejętnego wyskoku.

Więc znów udawała twardą, idącą do celu po trupach i pełną władzy, a ludzie coraz bardziej widzieli jak zła jest. Czerwone włosy były ich płotnem, które drażni i daje sygnał ostrzegawczy. Nie zbliżaj się. Jej podkreślone wiśniowym kolorem usta kształtowały się w grymas, a niekiedy tylko w sztuczny uśmiech. Oczy aż biły chłodem. Z wyższością patrzyła nawet na starszych. Tak jak ci wszyscy święci na złotych obrazach w kościele.

Dlaczego więc ten naiwny chłopak tego nie widział?

Czerwień włosów nadal nie sprała się na tyle, by sprawiać wrażenie truskawkowej. Wzrok ani trochę czuły, a dziewczyna ani trochę miła. Wspaniałomyślni chłopcy zakochujcie się w niej dalej.

Seungkwan. Kartoflany nosek, małe oczka i najprzyjemniejszy na świecie uśmiech. Charakter niczemu sobie. Potulny, ufny, uprzejmy. A jego naiwność aż boli. Dlaczego zakochałeś się w czerwonowłosej?

Aż tak lubił cierpieć.

Rozbawiona klasa po raz kolejny patrzy czekając na wybuch. Zawody miłosne to ich ulubiona rozrywka. Szczególnie jeśli w tym kabarecie pojawia się ich znajomy. Jeden z tych... brzydkich, którzy myślą, że mają wiernych przyjaciół. Nie, nie. Ludzie lubią korzystać z twojej głupoty. Dorośnij, Seung.

Tak jak myślicie. Podszedł do buzującej wręcz z nerwów Yeri, której dłonie mocno zaciskały się na ramionach plecaka. Uśmiechnął się jak najbardziej promienie i jego pulchna ręka chciała pomóc nieść ciężar szkolnych podręczników dziewczynie.

- Co ty wyprawiasz? - Uderzenie w głowę lekko zabolało i przestraszony spojrzał na najmilszą.

- Chcę pomóc - odpowiedział już bez większej pewności.

Niewiasta prychnęła pełna oburzenia patrząc na tego dzieciaka. Co on sobie znów myślał? Miała nadzieję, że kwiaty za oknem i kilka gorzkich słów były wystarczające. Ale najwidoczniej ten wstrętny chłopak w niedopiętym mundurku i włosach czesanych chyba wczoraj nadal czegoś oczekiwał. Nie mogła uwierzyć, że ktoś może być w niej aż tak zaślepiony. Przyzwyczaiła się do jednostronnej miłości do Joy, która już niedługo przerodzi się w coś głębszego. Taką nadzieję miała Yerim.

Swungkwan i Joy. To już przecież było. Pamiętała dokładnie nienawistne spojrzenie Sooyoung rzucane w jej stronę. Ból serca i złość. Joyce była zbyt milutka. Współczuła ludziom. W przeciwieństwie do Yeri.

- Po co ty to znowu robisz? Nie starczyło ci ostatnio?

Brunet przełknął ślinę i odważył się spojrzeć prosto w jej oczy.

- Bardzo cię kocham, Yeri.

- Mama też cię bardzo kocha - zaczęła pełna gniewu, bo znów widziała ludzi, którzy będą plotkować, którzy mogą zawołać tu Joy. - Z nią się umów.

Usłyszała rozbawiony tłum, gwizdanie i te dzwięczne "uu", którego ludzie używali za dużo. Popatrzyła po głowach zebranych i na szczęście tym razem nie dostrzegła blondynki.

Postanowiła zmienić taktykę.

Jeśli będzie miła, jeśli się zgodzi na jedno spotkanie... to czy stanie się coś złego? Wystarczy udawać miłą, a ona umie odegrać i tę rolę. Później go oczywiście spławi. To nie będzie takie trudne, gdy zachwycona jej uprzejmością, troskliwością i empatią Joyce zatraci się w niej. To takie proste!

Poprawiła swoje włosy, grymas zamieniła na sztuczny uśmiech i zamrugała niewinnie swoimi oczkami z wyjątkowo długimi rzęsami. Chrząknęła i złapała za rękę odchodzącego załamanego chłopaka.

Zszokowany i gotowy na potok łez odwrócił się, gdy poczuł najmilszy na świcie dotyk. Drugi raz tego dnia spojrzał głęboko w kakaowe, gorzkie oczy Yeri i myślał, że zaczął marzyć, bo usłyszał naprawdę piękny głos.

- Wyskoczymy gdzieś razem w ten weekend?

Seungkwan chyba właśnie zemdlał, widownio.

heartbeat|Red VelvetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz