Słońce dopiero wzeszło nad horyzontem, oświetlając leżącego w krzakach Luthera i Sveers'a patrzącego przez lornetkę na twierdzę sztabu, który Tau zamienili w bazę główną.
- Luther, popatrz - Sveers wskazał wiązką laserową taras, po którym nerwowo przechadzał się Tau, krzycząc coś i w pewnym momencie zaciskając pięść.
- Wygląda na ważnego.
- Strzelać? - zaptał Luther.
- Potwierdzam.
Luther skierował celownik na jego głowę, po czym szepcząc coś pod nosem wypalił.
Tau zatoczył się w miejscu i wyzionął ducha upadając twardo na ziemię.- Sha'shla Prin'rax! Co się stało? - młodszy Sha'se'la podbiegł do ciała, po czym również padł na ziemię.
- Sha'shla Prin'rax nie żyje, jesteśmy pod ogniem snajperskim, dostałem w ramię. Pomocy.
W sztabie zabrzmiały syreny alarmowe i chwilę później z kwater wyleciały Piranhie a za nimi tabun piechoty.- Chyba powinniśmy się zbierać - zaproponował Sveers.
Luther patrzył na przerażonych Tau po czym odpowiedział:
- Na to wygląda.
Wstali obaj, a następnie idąc wolno odeszli w stronę krypty.- Poddajemy się. - usłyszał Brat-Kapitan
Milczał.
- Wygraliście, siły Dominium wycofają się z Necromundy najszybciej jak się da. Do tego czasu apeluję o zaprzestanie potyczek.
Patrzył na odbiornik niedowierzając.
- Przecież nie wydałem żadnego rozkazu, co się stało? - powiedział sam do siebie Jamus.
Z zadumy wyrwał go jego zastępca.
- Sir, godzinę temu generał Tau, Prin'rax został anihilowany. Mądre posunieńcie. Ku chwale Imperatora!
- Ku chwale Imperatora... - cicho powiedział Jamus Mebius.- Poddajemy się...- Usłyszał radiowy Krypty po czym wyskoczył z izby i będąc w głównym centrum wrzasnął:
- Dominium wycofuje się z Necromundy, wygraliśmy!
Cała sala zawyła, a Generał Telres z podirytowaniem wyszedł ze swojego biura, by dowiedzieć się co się stało.- Udało im się. - z niedowierzaniem powiedział Falero do Layraniusa.
- Dlaczego ja o niczym nie wiem? Co zrobili?
Falero spojrzał na przyjaciela, po czym zaczął tłumaczyć.Zachodziło słońce, a siły Dominium Tau opuściły Necromundę. Imperium, dotąd skrywające się pod ziemią wyszło na powierzchnię, rozpalając ogniska i świętując.
Wszystko widział Brat-Kapitan Jamus, który zjawił się na miejscu.
Powitał go Sveers.
- A ty kto?
- Generał Jamus Mebius, główny dowodzący inwazji na Necromundzie.
Sveers zaśmiał się.
- Jak widać poległeś "generale"
Prychnął, a do Sveersa podszedł Layranius.
- Co to za marine?
- Główny "dowodzący" inwazją.
Za Jamusem stanęło czterech marines, trzymając broń w rękach.
- Co się tu właściwie stało, żołnierzu? - zapytał Jamus.
- Ano, wpakowaliśmy pocisk głównemu Sha'shla Dominium Tau...- powiedział Layranius.
W tym momencie Jamus przyłożył bolter do jego piersi i wystrzelił.
Sveers odskoczył, ukrywając się za osłoną a Imperiali chwycili broń.
- Cicho, cicho! Co się tu do cholery wyprawia, Jamus? - zapytał generał Telres.
Sveers zacisnął ręce na karabinie.
- Nie pozwolę wam odebrać chwały zakonowi Wilków. - Powiedział przez zaciśnięte zęby Jamus Mebius, a następnie wydał rozkaz.
- Zabić ich, wszystkich.
Telres momentalnie wrzasnął:
- Do broni, komu życie miłe!
A następnie martwo padł na ziemię, przebity salwą z boltera.
Doskonale wyszkoleni marines walczyli z gwardią Imperialną, a Generał Jamus razem z nimi.
Sveers powoli zakradał się do niego, ale inny marine powalił go i próbował pokonać mieczem, na co Sveers zareagował wbiciem bagnetu w obojczyk przeciwnika. Ciężki marine zsunął się z niego, a Sveers zobaczył Jamusa dumne kroczącego przez pole bitwy, strzelającego po głowach Imperialnych.
- Za Layraniusa, sukinsynu - szepnął do siebie, po czym odbezpieczył granatnik.Szczątki generała Jamusa pokryły pobliskich marines i Imperialnych, ale oni nie zaprzestali walki. Sveers dobył miecza i począł w furii rżnąć marines, nie pozostawiając żadnego przy życiu.
Wokół rozgrywała się prawdziwa masakra, ale na jednego marine przypadało trzech imperialnych. W pewnym momencie Sveers wpadł na Luthera i przywarł mu do pleców.
- Sveers, co się dzieje?
- Bunt. - opowiedział wystrzelając kolejny pocisk z granatnika. Rozległ się wybuch.
- Padnij! - Luther podciął Sveersa i powiedział:
- Udawaj martwego.Leżeli tak, pośród ciał nie ruszając się.
Kilkunastu marines chodziło po polu bitwy, sprawdzając czy ktoś nie został przy życiu.
- Czysto? - Rozległ się stłumiony przez hełm głos.
- Czysto. - rozległ się kolejny.
Było je słychać bardzo blisko, aż w pewnym momencie przechodzili obok.
Jeden z marines nadepnął butem na plecy Luthera, który wydał z siebie jęk.
- Zobacz, mamy tutaj żywego.
- Pytanie jak długo. - odpowiedział drugi, a następnie Sveers usłyszał huk wystrzału.
Zerwał się na nogi, chwytając za karabin po czym zrobił przewrót, a kiedy znalazł się za osłoną, załadował.
Wychylił się i przebił laserem pancerz jednego z marines, który padł martwo na ziemię.
Drugi widząc to dobył miecza i rzucił się w stronę Sveers'a, który jednak był szybszy i rzucił mu granat pod nogi, czego marine nie zauważył.
Rozległ się wybuch, a pozostali marines dobywając broni i strzelając szybko pobiegli zabić Sveersa, jednak on wiedział co z tym zrobić.
Biegli grupką, skupieni w jednym punkcie. Sveers dobył granatnika i nacisnął spust.
- Graaaanaaaat!
Było to ostatnie co usłyszał przed wybuchem.
Padł na kolana i spojrzał w górę. Gwiazdy tak pięknie lśniły na granatowym nieboskłonie.Chodzę teraz sam po tej przeklętej planecie, zastanawiając się po co było to wszystko.
Wszędzie walają się trupy, Tau, Marines i Gwardzistów. Wszyscy jeszcze przecież jeszcze niedawno żyli, dlaczego więc nie żyją?
Moi przyjaciele, Layranius, Falero i Luther - oni wszyscy zginęli bez celu. Bezcelowość ich zgonów pozostanie w mojej głowie do samego końca. Walczyliśmy o przetrwanie, wszyscy walczyliśmy tylko o przetrwanie. Nie dla Imperatora, a dla siebie. Generał Telres znał tego psychola który wydał rozkaz zabicia wszystkich moich braci, jednak po co?
Chodząc po tych spopielonych ziemiach zrozumiałem, że chciał zdobyć chwałę za zabicie jednego z wodzów Tau, ale czy ten cel był wart śmierci moich przyjaciół?
Nie był.
Cała ta wojna, po przemyśleniach doszedłem do wniosku że Tau nie są źli. Przecież oni walczą o przekazywanie nauk i symbiotyczny rozwój cywilizacji, zarówno ich - jak i naszej. My - ludzie jesteśmy zbyt dumni by pojąć, że wcale nie jesteśmy idealni. Ludzkość musi się jeszcze wiele nauczyć, właśnie od Tau. Imperium potrzeba tolerancji.
Niedługo zjawią się tu siły Imperium albo Marines, to bez znaczenia, zabiją mnie. To za dezercje, to za herezję. Czeka mnie śmierć, ale jeśli nie - osobiście udam się do Imperatora by przekazać wszystko co myślę. Do Terry jest potwornie daleko, ale w coś trzeba przecież wierzyć, bo żyć się odechciewa.
Wszystko to nie ma najmniejszego sensu.
Kiedyś marzyłem o tym, by zostać bohaterem, prawdę mówiąc moje marzenie się spełniło, ale nie tak jak chciałem.
Czy na tym polega bycie bohaterem?
Na oddaniu wszystkiego, by otrzymać nic?
Teraz to już bez znaczenia.
CZYTASZ
Warhammer 40k: Tales of 40th Millenium
Science FictionZbiór opowiadań mojego autorstwa z uniwersum Warhammera, zamieszczać tu będę epizodyczne opowiadania z oddzielnymi historiami. Zapraszam do czytania!