6.

1K 110 24
                                    

  Blondynka siedziała przy stole, czekając na Starożytny Rzym, który na jej prośbę poszedł zapytać się samego cesarza czy nie mogłaby się z nim spotkać. Ubłaganie go nie było aż takie trudne, w końcu pięknej kobiecie się nie odmawia, ale i tak musiała odsłonić większość swoich kart. Ta rodzinna słabość do kobiet była dla niej korzystna, ale Dziadkowi Rzymowi. Romano, jak i Veneziano może przysporzyć to wiele problemów, w sumie to już to robi. Przynajmniej dostała coś do jedzenia, więc mogła napełnić żołądek, nie dzieląc się z tym ziemniakiem. W sumie to gdzie się on teraz podziewał? Ostatnio widziała go, jak wchodził w jakąś uliczkę, myślała, że spotka go tutaj, ale jak na razie się na niego nie natknęła. Z jednej strony to dobrze, bo teraz to ona ma większą szansę na zdobycie korony, ale z drugiej strony to on mógł ją wyprzedzić i zostawić ją tutaj. Zaczęła się zastanawiać, co by się stało, gdyby naprawdę tutaj została. Mogłaby znacznie wcześniej założyć swoje państwo i sprawić by było jeszcze silniejsze, niż jest teraz. Mogłaby swoim rodakom przypisać wielkie osiągnięcia, zdobyć za morskie tereny i sprawić, aby to język polski stał się językiem uniwersalnym, a nie ten angielski. To jest wspaniały plan, ale ona tego nie zrobi. Zapewne, gdyby tak zrobiła, stałaby się żądną władzy i znieczuloną osobą. Nie chciała stać się taką osobą, a sama doskonale wie, co takie osoby są w stanie zrobić. Ten plan pozostanie tylko jej marzeniem. Pięknym, ale nierealnym pomysłem. Z jej rozmyśleń wyrwało ją szturchnięcie w ramie. Uniosła głowę, dostrzegając, że to Starożytny Rzym wrócił ze spotkania z cesarzem. Uśmiechnęła się do niego i zapytała:

- I jak? Udało się? Czy jednak muszę się pożegnać z marzeniem poznania cesarza osobiście?
Spotkanie cesarza oczywiście nie było jej marzeniem, ale jakoś musiała to ująć, żeby zwiększyć szansę na udzielenie audiencji. Za chwile powinna się przekonać czy jej się udało, czy też nie.

- Cesarz zainteresował się twoją osobą, więc pozwala ci spotkać się z nim na kilka minut — powiedział szatyn. Blondynka ucieszyła się na te słowa. Wstała, po czym przytuliła się do mężczyzny, szepcząc ciche podziękowanie. Dziadzio Rzym nie mógł jej towarzyszyć w tym spotkaniu, ale teraz to już sama da sobie radę. Dumnym krokiem weszła do pomieszczenia, cały czas spoglądając na władcę. Zatrzymała się dopiero przed schodkami prowadzącymi. Uklękła na jedno kolano i powiedziała:

- Najdroższy cesarzu to zaszczyt móc otrzymać szanse spotkania się z tobą.
Znowu musiała grać, bo przecież nie rzuci się na mężczyznę i siłą nie zabierze mu korony. Prędzej trafiłaby do więzienia, niż by się to udało. Starła się nie spuszczać wzroku z władcy, który aktualnie mierzył ją podejrzliwym wzrokiem. Czuła jak serce zaczyna jej przyśpieszać z napływu adrenaliny. Uda się czy nie? Miejmy nadzieje, że tak, bo na razie nie ma żadnego planu awaryjnego.

- Podejdź do mnie kobieto, niech ci się przyjrzę z bliska — powiedział, pokazując gestem, aby się do niego zbliżyła. Jaki on miał w tym zamiar? Sam powiedział, że chce się jej przyjrzeć, ale dlaczego? Może popełniła błąd, nie pytając się Starożytnego Rzymu, jak dokładnie przebiegła ich rozmowa, ale na to było już tera za późno. Podniosła się z klęczek i zaczęła wchodzić po schodach. Już po chwili stała przy tronie czekając na dalszy rozwój akcji. Mężczyzna złapał ją za lewe przedramię, po czym zaczął jej się dokładnie przyglądać. Nie wiedziała, co dokładnie miała robić, więc pozwoliła cesarzowi dyrygować swoim ciałem, gdy ten chciał obejrzeć też tylną część jej ciała. Nie wiadomo, ile czasu mu to zajęło, ale zielonooka miała ważenie, że jego oczy przenikają przez materiał jej szaty i ogląda też te części ciała, których nie powinien.

- Mogę wiedzieć drogi cesarzu, dlaczego się pan tak mi przygląda — zapytała, próbując jakoś to wszystko przerwać. Co jak co, ale wszystko ma swoje granice, nieważne kim się jest.

- Przecież muszę mieć pewność, że moja konkubina będzie szlachetnej urody i muszę przyznać, że takiego koloru oczu, jak i włosów to jeszcze nie miałem okazji spotkać — powiedział, szarpiąc dziewczynę za przedramię, aby ta usiadła na jego kolanach. Czy on właśnie chce przekroczyć tę granicę, o której przed chwilą pomyślała?

***

   Nie sądził, że znalezienie tej głupiej korony będzie aż takie trudne. Przeszukał już chyba większość pomieszczeń w pałacu i nadal nic. Jednak teraz mógł mieć szansę. Jakiś strażnik kazał mu się udać do sali tronowej, aby ten zaprowadził nową konkubinę cesarza do jednej z wolnych komnat. To będzie szybka akcja. Podejdzie jak najbliżej i nawet jeśli będzie trzeba, to zabierze tę koronę siłą. Wszedł i dopiero kiedy dotarł do schodów, podniósł wzrok na władcę i jego konkubinę. Szczęka mu opadła, kiedy zorientował się, kto jest tą kobietą. Wyprzedziła go czy znowu narobiła sobie kłopotów. A może jedno i drugie, w sumie to do niej podobne. Jej mina wskazywała na to, że nie była z tego faktu zadowolona. No i co on ma teraz zrobić? Przecież miał sam dalej ruszyć w dalszą podróż, ale jak pchła się uczepi, to tak łatwo jej się nie da pozbyć. Dziewczyna dostrzegła jego przybycie i szybkim ruchem zdjęła złoty wieniec laurowy z głowy króla, po czym poderwała się i podbiegła do albinosa. Zanim światło go oślepiło, usłyszał krzyk tamtego mężczyzny i poczuł, jak polska pchła łapie go za ramię.  

^^^

Słowa: 859

Mam wrażenie, ze zrobiłam Polskę jako osobę, która wszystko załatwia wyglądem.

Między Wiekami [Prusy x fem!Polska]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz