Jak dawniej

374 26 21
                                    

Juvia pov.

Nie mogę uwierzyć, że on tak po prostu zapomniał. Moje szczęście z jego powrotu... z tego, że dotrzymał obietnicy... Chciałam aby trwało wiecznie.

Niestety nigdy nie może ono trwać dłużej niż chwilę. Tak samo było przed wyjazdem. Dwa lata na niego czekałam, a co dostaje w zamian? Kolejną dawkę bólu, kolejne przepłakane noce, kolejne godziny samotności. Wtedy dałam sobie z nimi radę. Wiedziałam, że wróci. Lecz teraz on pamięta wszystkich poza mną, chociaż mówił, że jestem najważniejsza.

Podniosłam się z podłogi i szybkim krokiem podeszłam do niego. Złapałam go za policzki tak aby patrzył mi prosto w twarz.

- Naprawdę mnie nie pamiętasz?! Juvia czekała na ciebie tyle czasu, a ty teraz po swoich wszystkich obietnicach mnie zapomniałeś?! - wykrzyczałam patrząc na niego ze łzami w oczach. W momencie, kiedy te spłynęły po moich policzkach zaczęłam przemawiać szeptem. - Czemu? Czemu akurat ja? Czy tamten wieczór nic dla ciebie nie znaczył?

Gray pov.

Kim jest ta dziewczyna? Czuję, że powinienem wiedzieć kim ona jest. Ale nie mogę sobie jej przypomnieć.

Wtedy do rozmowy wtrąciła się blondynka razem z różowowłosym, którzy wcześniej szeptali między sobą.

- Może byśmy się tak jutro zebrali i porozmawiali? - zaczęła Lucy.

- Powspominalibyśmy misje oraz wszystkie wspólne chwile. Wtedy może coś ci się przypomni. - dokończył po swojej małżonce Natsu.

Wszyscy w gildii pokiwali zgodnie głowami. Wzruszyłem ramionami.

- Jeśli Juvia nie ma nic przeciwko temu to mi pasuje. Chciałbym pamiętać wszystkich swoich przyjaciół.

Juvia pov.

Przyjaciół. Czemu to słowo tak boli? Gdy tylko je usłyszałam poczułam nieprzyjemne ukłucie w sercu. Uśmiechnęłam się smutno, ale szczerze.

- Dobry pomysł. To widzimy się w samo południe w gildii. Gray musi się przecież wyspać po tej długiej misji. Na pewno jesteś wyczerpany. - mówiąc ostatnie zdanie zwróciłam się prosto do niego.

- Dzięki Juvio. - chłopak uśmiechnął się delikatnie, a ja odpowiedziałam mu podobnym gestem.

- W końcu jesteś bohaterem prawda? Potrzebujesz czasu na odpoczynek. - wypowiadając te słowa zarumieniłam się lekko.

- Sam bohaterem bym się nie nazwał, ale przynajmniej wróciłem żywy. - kończąc zdanie zdobył się na lekki uśmiech.

Oczywiście zawsze znajdzie się ktoś, kto musi wszystko popsuć. Tym kimś okazał się nie kto inny jak sam mistrz gildii, we własnej osobie.

- No to odpoczywać będziesz jutro, ale dzisiaj - powiedział niski staruszek - z okazji powrotu naszego przyjaciela i członka gildii: IMPREZKA!

- On to zawsze znajdzie powód żeby imprezować i nachlać się w trupa. - mruknęła pod nosem magini gwiezdnych duchów.

Ledwo Makarow wypowiedział te słowa, a Mira zaczęła krążyć między stołami, z tacą pełną pełnych kufli.

Natomiast staruszek już siedział na blacie po turecku z beczką pełną wina. Oczywiście obok siedziała ciemnowłosa magini specjalizująca się w kartach. - No bo co by się stało gdyby jej tam zabrakło? - pomyślałam. Już zaczynali zawody w piciu, które skończą się jak zwykle. Mistrz ledwo będzie się trzymał na nogach, a Cana, radosna i we wspaniałym nastroju będzie go namawiać do dalszego chlania.

Niespodziewanie odezwał się Gray.

- Czyli przez te dwa lata tak w zasadzie niewiele się zmieniło, co?

Na początku troszkę zdziwiona, szybko odwróciłam się w jego stronę. Już po krótkiej chwili moje kąciki mimowolnie uniosły się w górę.

- W sumie masz rację. Ale to tak tylko wygląda. Jeśli chodzi o osobiste stosunki członków gildii, to zmieniło się mnóstwo. - wbiłam wzrok w podłogę i zaczęłam delikatnie kręcić głową. - Teraz jest tutaj tyle par. Natsu z Lucy, Levy z Gajellem, Erza z Jellalem, a nawet Jet z Droyem. Wszyscy są teraz szczęśliwi.

Wtedy usłyszałam pytanie, którego kompletnie się nie spodziewałam.

Gray przyjrzał się mi uważnie, po czym odwrócił wzrok i zaczął się drapać w tył głowy.
Powiedział coś czego nie spodziewałam się usłyszeć. Zwłaszcza teraz.

- A ty masz kogoś? - powiedział to niby bez zainteresowania, ale jego policzki i tak przybrały bardziej intensywny kolor niż zwykle.

Uśmiechnęłam się pod nosem i podniosłam wzrok z podłogi.

- Nie. Nie mam nikogo. Przez minione dwa lata wciąż czekałam na powrót mojego ukochanego. Przed jego wyjazdem złożyliśmy sobie obietnicę. On przysiągł, że wróci i częściowo dotrzymał słowa. Ja przysięgłam, że będę na niego czekać. Wciąż czekam aż w pełni do mnie wróci. Wierzę, że on dotrzyma obietnicy za wszelką cenę. Mam zamiar czekać na niego choćby do śmierci. Na pewno dotrzyma obietnicy, którą złożył. Mam rację? - spojrzałam na niego i szeroko się uśmiechnęłam.

Ten zmieszany z z twarzą koloru dojrzałego pomidora spojrzał mi w oczy.

- Tak. Skoro przysiągł, na pewno dotrzyma słowa. Widzę, że bardzo go kochasz, on pewnie też darzy cię tak silną miłością. Jak w takim razie mógłby złamać przysięgę? - On odwzajemnił mój uśmiech tak samo szeroko jak i szczerze.

- Też tak sądzę.

Oczywiście jak już wspominałam, każdą piękną chwilę musi ktoś przerwać.

Do akcji wkroczył ognisty smoczy zabójca znany jako Natsu Dragneel.

Podszedł do nas dziarskim krokiem, po czym położył rękę na ramieniu ciemnowłosego z głupkowatym uśmiechem.

- Może teraz porozmawiasz ze mną mrożonko?

- Przepraszam Natsu, ale właśnie rozmawiam z Juvią.

- Tak, a zaraz znowu zaczniesz odprawiać dzikie striptizy na środku gildii ty niewyrośnięta zamrażarko.

- Coś ty powiedział płomyczku?!

- To co słyszałeś lodówko!

- Cofnij to zapałko!

- Chyba śnisz lodziku!

Kłótnia rozpętała się na dobre.
Postanowiłam zrezygnować  i odeszłam w stronę baru, przy którym usiadłam.

Mira przerwała mycie blatu i od razu podeszła do mnie, gdyż poza pijanym w trzy dupy mistrzem i Caną nikogo tam nie było.

- Witaj. Coś się stało? - Spytała białowłosa na przywitanie, patrząc na moją uśmiechniętą twarz.

- Hej. Nic się nie stało. Po prostu cieszę się z powrotu Graya.

- Chyba każda osoba w gildii cieszy się z tego powodu.

- Chyba masz rację.

Znów spojrzałam na chłopaków. Poczułam się tak, jakby te dwa lata nigdy nie istniały.

Gray z Natsu wykrzykiwali wyzwiska i bili się, podczas gdy Lucy początkowo starała się ich odciągnąć, lecz nie na wiele się to zdało, więc zirytowana odeszła od nich. Reszta zgromadzonych magów piła i śmiała się w głos, nawet nie zwracając na tę dwójkę uwagi.

Może wszystko się jeszcze ułoży.

Z tą myślą zabrałam się za picie piwa z postawionego przede mną kufla.

____________________________________

Witam! Jak widać mogę sobie obiecywać ile chcę, ale o sysytematyce w moim przypadku można tylko pomarzyć. Już nawet nie pamiętam jak się żegnałam, ale chyba było to tak...

Do następnego!

Nie zapomnij... || fairy tail Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz