Rozdział 3

20 6 4
                                    

Anastazja

Stanęłam (a tak właściwie usiadłam) przed sądem. Wszyscy się na mnie gapili jakbym zabiła z 10 osób. Sędzia nawet nie dała mi dojść do słowa. Od razu skazała mnie na wygnanie na ziemię (co ujęła jako zemia).

- Nie! Ona jest nie winna! - wykrzykiwała Luna. - Nie możecie jej nic zrobić!

Poprowadzili mnie do portalu którym mogłam się przenieść.

- Skacz - powiedziała sędzia.

- Nie! - krzyczała Luna.

- Muszę... - powiedziałam i skoczyłam. Leciałam w górę, do góry nogami, wśród gwiazd i świateł. Ostatnie co usłyszałam to głos Luny mówiący ''Nie zostawiaj mnie samej!''.

Luna 

Nie mogłam w to uwierzyć. Czemu? Przecież  Ana NIGDY nic nikomu nie zrobiła. Ona jest nie winna. Więc czemu to musiało ją spotkać? Czemu!?! Zebrała się we mnie taka wściekłość aż wrzasnęłam - A teraz pochłonie was ciemność!!! - i uniosłam się w górę. Podniosłam ręce w których trzymałam kulę ciemnej materii. Materia rozniosła się po pomieszczeniu a wszyscy się zdematerializowali znikli w ciemności a ja upadłam na ziemię dysząc ciężko.

Anastazja

Po chwili przywaliłam w dół. A szkoda bo naprawdę fajnie się leciało.Wylądowałam na łóżku. Spojrzałam na moje włosy. Wcześniej były czerwone i do ramion a teraz do pasa i o kolorze ciemny blond! Co tu się dzieje!? Nagle do pokoju wszedł chłopak.

- Co tu się dzieje!? Kim jesteś!? - krzyknął.

- Jestem Anastazja...- odpowiedziałam jak by to była najzwyklejsza rzecz w galaktyce.

- A co robisz w moim pokoju i jak tu się dostałaś?

- Spadłam :)

- Skąd!? 

- Z daleka :)

- No, dobra. Wypad stąd!

- Ale ja nie mam gdzie się podziać! Spadłam tu za karę i nie miałam wyboru. Proszę pomóż mi ●︿●

- No dobra - powiedział, ale słyszałam ja szeptem powtarza że to tylko moja wyobraźnia. Tak w ogóle to jest słodki. Ale nie. Uważa że wszystko zmyśliłam. Że jestem wariatką. A niech spada na drzewo!

- Nie chce tu być. Idę

- Ok

Poszłam do parku. położyłam się pod drzewem i zamknęłam oczy by to wszystko przemyśleć. "Jak ja się tu odnajdę?!" myślałam. Po chwili gdy otworzyłam oczy wisiała nade mną twarz dziewczyny.''WTF!?'' pomyślałam sobie.

- Ups - powiedziała - Wystraszyłam cię? Przepraszam, myślałam że jeszcze śpisz.

- Nie wystraszyłaś mnie. No może trochę...Tylko czemu wisiałaś nade mną? I to na drzewie?

- Ja na tym drzewie wisiałam już od dawna i jak przyszłaś to jakoś nie chciało mi się schodzić

- Aha. To nieźle wspinasz się na drzewa.

- Dzięki. Jak masz na imię?

- Anastazja

- Miło mi. Ja jestem Karoline.

Nagle usłyszałam jakiś świst.

- Słyszałaś to? - spytałam się Karoline.

- Nie. A co?

- Eee... Nic, zdawało mi się

Szłyśmy sobie dalej kilka minutek aż coś przywaliło we mnie od przodu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jak zwykle spóźniony rozdział. Napisałam go miesiąc temu XD. Sorry że akcja tak przyspieszyła, ale ciężko mi wszystkie pomysły poukładać w głowie. No i nowość bo pierwszy raz pisałam z perspektywy Luny. Zachęcam do gwiazdkowania i komętowania a ja będę się bardziej starać 😋.

Ragulix 😘

PortaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz