6

92 7 6
                                    

To nie miało prawa skończyć się dobrze. Doskonale o tym wiedziałam. Shawn, który próbował się zabić oraz Magnus, który go nienawidzi. Stali na brzegu, wciąż patrząc na siebie. Nie miałam pojęcia co się za chwilę stanie. Po chwili wpatrywania się w siebie nawzajem, Magnus przybliżył się do Shawn'a, poczym złączył ich usta. Nagle, w jednej chwili, wszystko zaczęło wirować i robić się czarne. Naszczęście po chwili, wszystko wróciło do normalnego stanu. No może oprócz Shawn'a i Magnusa. Wsumie...jak ich zobaczyłam razem, nic nie poczułam. Może jednak Shawn nie jest tym właściwym? Tym jedynym? Ale niespodziewanie, on odepchnął od siebie Magnusa i wszedł do wody. Szybko schowałam się za budką z lodami, ale jakimś cudem, miałam idealny widok na brzeg, Shawn'a i Magnusa. Chłopak szedł tak długo, aż woda sięgała mu do szyi. Zaczął krzyczeć:

-Kiedyś myślałem, że mnie kochasz! Ale kiedy odkryłeś, że jestem Nocnym Łowcą, zostawiłeś mnie, nie mówiąc ani jednego, pieprzonego słowa dlaczego! Teraz wszystko się układa. Boisz się,  że ze względu na to, że znam cię od innej strony nic wszyscy inni, mogę pokrzyżować twoje plany, prawda?! Myślisz,  że się nie domyśliłem, że to ty nasłałeś na mnie Clary?!

Shawn zaczął płakać, nie mogłam patrzeć na niego w takim stanie. On nigdy nie płakał. Mogło być źle,  nawet cholernie źle, ale on nie płakał. Wiem to, bo...bo po prostu mam swoje źródła.

-To ty nasłałeś ją na mnie, żeby kazała mi zrobić... - rozpłakał się jeszcze bardziej - TO! - pokazał blizny na swojej ręce. Cholera! Wiedziałam, że z tą pieprzoną Clary, było coś nie tak!

Patrząc na chłopaka,  ja również zaczęłam płakać. Naszczęście, żaden z nich tego nie usłyszał.

Shawn zaczął cały zanurzać się w wodzie, a Magnus jedyne co zrobił,  to roześmiał się i zniknął. Rozpłynął się w powietrzu, dosłownie.

Nic nie widząc przez łzy,  pobiegłam w stronę brzegu i wbiegłam do wody.
MUSIAŁAM GO URATOWAĆ, KURWA MUSIAŁAM! Nawet, jeśli sama miałabym zginąć. Całe szczęście,  że potrafię pływać z otwartymi oczami. Zobaczyłam ciało Shawn, które powoli opadało na dno. Jak najszybciej popłynęłam w tamtą stronę. Złapałam go za rękę i używając runy siły, popłynęłam  nim na brzeg. Jak najszybciej zaczęłam reanimować chłopaka. Gdy już straciłam nadzieję, że jeszcze kiedykolwiek spojrzę w czekoladowe oczy Shawn'a, on zaczął kaszleć i wypluwać wodę. Spojrzał na mnie wciąż załzawionymi oczami.

-C-co ty tu robisz? - nie ukrywał swojego zdziwienia, ale w jego głosie było jeszcze coś...jakby ulga? Że ktoś go uratował? Sama nie wiem, może mi się tylko wydawało?

-Byłam tu cały czas, wszystko słyszałam i widziałam - nie potrafiłam zapanować nad drżeniem głosu, wciąż nie przestawałam płakać. - Proszę! Nie rób tego więcej! - moim ciałem wstrząsnął szloch - ja nie przeżyję bez ciebie! Jesteś dla mnie wszystkim, to dzięki tobie nauczyłam się kochać. To dla ciebie żyję. - spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam w nich poczucie winy.

-Przepraszam - Shawn również się rozpłakał - nigdy nie chciałem cię zranić. Nigdy nie chciałem się zabić. Jak juz pewnie wiesz z tego co usłyszałaś, zostałem to tego zmuszony. Ale tym razem...po prostu to wszystko mnie przerosło - tym razem to jego ciałem wstrząsnął szloch. Ja juz się uspokoiłam mimo, że z moich oczu wciąż leciały łzy. Usiadłam po turecku i położyłam sobie jego głowę na kolanach. Zaczęłam głaskać go po głowie i bawić się jego włosami.

-Przepraszam, przepraszam, przepraszam - zaczął szeptać to jedno słowo w kółko i płakał coraz bardziej. Widok tak bardzo roztrzęsionego i zagubionego Shawn'a, rozrywał mi serce na kawałki. A on wciąż mnie przepraszał.

-Csii...za nic nie musisz mnie przepraszać...to ja powinnam cię przeprosić.

Ale on mnie nie słuchał.

-Przepraszam, przepraszam, przepraszam, tak cholernie cię przepraszam! Jestem - ranię cię, nie ma mnie - jeszcze bardziej cię ranię. Każdego zawodzę, każdego ranię, jestem nic niewartym gównem, przez które moja mama zostawiła tatę, a ty cierpisz - płakał tak bardzo, że ledwo łapał oddech, a ja już nie mogłam słuchać tego, jakie rzeczy o sobie mówi - przepraszam.
Spojrzał mi głęboko w oczy.

-Wiesz kim dla mnie jesteś? - nawet nie czekałam na jego odpowiedź - jesteś dla mnie wszystkim.
Po tych słowach, mocno wpiłam się w jego usta, starając się przekazać w ten sposób moją miłość, jaką żywię do tego chłopaka,  który całkowicie zmienił moje życie. Wiem, że zrobiłabym dla niego wszystko. Teraz nie mogę go porzucić, razem musimy zmierzyć się z Magnusem, a w tym wszystkim nie możemy zgubić siebie.

Byłam najszczęśliwszą osobą na tej planecie,  kiedy Shawn odwzajemnił pocałunek i to wreszcie powiedział

-Kocham cię. Mógłbym dla ciebie zabić samego siebie. Ale dzięki tobie wiem, że damy radę. Przejdziemy przez to razem. - uśmiechnął się! Nareszcie! Odwzajemniłam ten gest, ale pewnie nie wyszedł on chociaż w połowie tak uroczo jak u Shawn'a.

-Ja też cię kocham. I wiem, że razem możemy wszystko. Ale...jeśli jeszcze raz...będziesz chciał to zrobić... - trzymałam jego rękę i  "malowałam ścieżkę" po jego bliznach - ...zrobimy to razem. Bo albo będziemy razem żyć...albo razem zginiemy. Ale ja wiem i ty też, że nie będzie takiej potrzeby.

Uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił.

-Oczywiście, księżniczko - zarumieniłam się na to, jak mnie nazwał.

W jego oczach zauważyłam iskierki radości i szczęścia, które widziałam już kilka razy, ale tak naprawdę dopiero teraz zaczęłam zwracać na to uwagę. Ja również byłam szczęśliwa. Bo z nim nie da się nie być szczęśliwym.

&&&&&&&&

OBOWIĄZKOWO ZOSTAW GWIAZDKĘ I KOMENTARZ💫

Tak szczerze, to z wielkim bólem serca opisywałam te wszystkie słowa, które powiedział do Izzy Shawn (oczywiście chodzi mi o te negatywne rzeczy).  Mam nadzieję, że ktoś jeszcze to czyta 👇

Zostawcie gwiazdkę 🐇🐰🐣🐤🐥🐼🐘🐧🐕🐩🐢

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 04, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Porwany // Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz