Droga Bez Powrotu

1.9K 142 39
                                    

Oblał mnie zimny pot gdy tylko usłyszałam grzmot pierwszego pioruna oznajmującego burzę. Nabrałam błyskawicznie oddech. Moje ciało było sparaliżowane a sama byłam przerażona ... nie wiem czym. Udało mi sie otworzyć oczy. Kolejny rozbłysk oświetlił moją sypialnie. Jasne światło padło na leżącego obok mnie Jeffa. Chciałam sie odezwać, krzyknąć , szepnąć COKOLWIEK. Nic nie mogłam zrobić. Przy kolejnym grzmocie pioruna jęknęła cicho.
- Kochanie ciszej , nie mogę spać. - Wyszeptał Jeff, przyciągnął mnie do siebie , przykrył szczelniej kołdrą i objął. Dźwięki burzy nie były już takie straszne, stały się kojące. Czy Jeff zauważył? Zmieniłam pozycje umiejscowując swoje ręce na jego ramionach. Był gorący , wręcz parzył swoim ciałem. Zbliżyłam się powoli do jego ust i musnęłam je delikatnie. - Nigdy nie dajesz mi spać spokojnie - momentalnie usiadł na mnie i złapał za nadgarstki. - musisz mnie tak cholernie pobudzać wszystkim co robisz? Kochanie nie mam już na ciebie siły... - Przywarł swoimi gorącymi ustami do moich warg. Jęknęłam cicho. Powoli sunął swoimi dłońmi po moich nadgarstkach, rękach , ramionach. Cholernie go w tym momencie pragnęłam. Tym razem to ja go popchnęłam na łóżko. Moje czarne włosy oplotły moją szyję lekko zakrywając mi twarz. Znowu to robię, znowu zastępuję kogoś kto inwestował we mnie wszystkie swoje uczucia. Gorące łzy zaczęły mi spływać po policzkach , mocno zagryzłam dolną wargę .
- Jestem samolubna prawda? - Wyjąkałam.
- Mmm jesteś. - Otarł dłonią ciecz na mojej twarzy. - Samolubna , opryskliwa , bezduszna , pilnującą własnego nosa suką i pewnie w pracy dążysz do celu po trupach prawda? - Zapłakałam jeszcze bardziej. - Pewnie długo byłaś z tamtym mężczyzną zanim wróciłem prawda? - Podniósł się z pleców. - Krótko po nim płakałaś , po dwóch dniach wróciłaś do pracy jakby nigdy nic , nie próbowałaś się mścić za jego śmierć a co najlepsze wróciłaś do tego domu. Nie jesteś normalna , nigdy nie byłaś prawda? Ubolewasz tylko nad tym jak bardzo masz zepsute wnętrze. Udawanie przychodzi ci bardzo łatwo. - Przestałam płakać i uniosłam kącik ust.
- Hympf...Masz racje....jestem popsuta i popękana od środka jak porcelanowa lalka. Kłamstwa przychodzą mi tak łatwo, że aż sama zaczęłam siebie okłamywać. - Ujęłam jego twarz dłońmi. - Kochasz mnie?
- Nie....przecież wiesz ,  że za tobą szaleję. - Ściągnął ze mnie podkoszulek. - Dlatego jesteś idealna. Czujesz inaczej niż inne kobiety. A co najbardziej mnie cieszy to to iż jesteś moją ukochaną narzeczoną.
- Jestem. - Odgarnął kosmyk moich włosów. Delikatnie mnie pocałował. Powoli muskał swoimi wargami moje usta. Umiejscowił swoje dłonie na moich plecach szukając zapięcia od stanika. Znalazł. Odrzucił na bok moją górną część bielizny. Zaczął całować mnie po szyi następnie po obojczykach kończąc na moich piersiach. Pogłaskałam go po włosach. Ściągnęłam z niego koszulkę i delektowałam się widokiem jego bladego umięśnionego ciała. W wielu miejscach miał blizny. Zdobiło go lepiej niż robił by to jakikolwiek inny tatuaż. Po prostu kocham jego ciało. Pozbyłam się na dobre swojej dolnej części ubioru. Jeff nie zachowywał się jak typowy facet w łóżku. Nie śpieszył sie i nie robi niczego na co nie miałabym ochoty. - Kocham cie skarbie. - Położyłam się i spletliśmy razem dłonie.
- Kocham cie. Tak bardzo tęskniłem.- Zsunął swoje bokserki i wszedł we mnie. Powoli. Bez pośpiechu. Nic a nic nie bolało. Było tak jak dawniej.Napawał sie tym iż jest ze swoją kobietą , iż po tak długim czasie rozłąki było dane mu ją odzyskać.
***
Ranek , Do pokoju wpadły lekkie promienie słońca. Otworzyłam oczy , Jeff jeszcze spał. Pocałowałam go w policzek na co uśmiechnął sie przez sen. Wstałam więc , pozbierałam brudne ciuchy a sama ubrałam świeże. Jeffowi zostawiłam dawne rzeczy Terrego. On już nie będzie ich potrzebował. Idą do łazienki zerknęłam jeszcze do pokoju Joddie. Spała spokojnie trzymając nogi na poduszce a głowę pod kołdrą. Uśmiechnęłam się do siebie. Umyłam żeby , wzięłam prysznic i ubrałam czarne dresy a na górę szary sportowy stanik. Na prawdę mam dobry humor. Zeszłam na dół do kuchni aby zrobić śniadanie. Umyłam warzywa , pokroiłam , dałam na patelnie i zalałam ubitymi jajkami. Ostawiłam mały garnuszek na ogniu i zgotowałam mleko. Do koszyka włożyłam pokrojony żytni chleb. Gdy wszystko było już gotowe postawiłam posiłek na stole. Z domowej pracy wyrwał mnie dźwięk domowego telefonu, Odebrałam.
- Halo? .....A, Daga!.......Yhmm.....W domu.....Przyjedziesz w odwiedziny....Harry nie chciał jechać? Pewnie to dlatego , że mnie nie lubi.......A! Przyjedziesz z Jamesem? Pewnie zapraszam. Joddie się ucieszy.....Dobra...Dobra to ja czekam pa. - Odłożyłam słuchawkę. Moja najlepsza przyjaciółka Dagmara odwiedzi nas z synem. Czuje , że jej mąż Harry nie przepada za mną , gdyż urodziłam w młodym wieku a dodatkowo moja firma zagraża jego. Mówi się trudno. - Jooddiee! Wstawaj ! - Chwilę później moja córka zeszła na dół wiążąc włosy w kok. - Co tak późno? Zwykle wstajesz wcześniej?
- mmm nie mogłam w nocy spać...
- Chyba chciałaś powiedzieć , że nie spałaś.
- To też. - Usiadła na miejscu a ja podałam jej ciepłe kakao.
- Gdzie jest ta.....- przerwała zdanie. No tak...rozumiem...nie wie jak ma o nim mówić. To pewnie trudne zacząć tak nagle mówić do obcego człowieka ,,Tato" a nie zręcznie mówić po prostu Jeff...
- Tata? Już go wołam. - Uśmiechnęłam się porozumiewawczo , Joddie odwzajemniła uśmiech. - Jeff ! Śniadanie na stole ! - Nie potrzebnie krzyczałam , gdyż od razu zobaczyłam Jeffa. Wyglądał mega seksownie w szarych dresach  i czarnym podkoszulku. Związał sobie włosy w samuraja.
- Już jestem dziewczyny. - Uśmiechnął się.
- Wyspałeś sie? - Zapytałam.
- No z tobą spanie w jednym łóżku to nie lada wyzwanie. - Wtulił się we mnie od tyłu.
- Przestań, dziecko patrzy -Zaśmiałam się
- Moja mała córeczka. - Podszedł do Joddie i pogłaskał ją po głowie. Uśmiechnęłam się do siebie. Nie myślałam , że kiedykolwiek zaznam rodzinnej atmosfery. Uśmiech w moim rodzinnym domu był tak na prawe bardzo rzadki. Na samą myśl o twarzy mojej matki robi mi sie słabo.
Skończyliśmy śniadanie , a następnie Joddie pomogła mi pozmywać. Jeff przyglądał nam sie podczas tej czynności bardzo dokładnie. Pare razy spotkaliśmy sie wzrokiem na co się do niego uśmiechałam. Moja córka pobiegła na górę , żeby sie ubrać. Prawdopodobnie umówiła się z koleżankami. Po dziesięciu minutach weszłam po schodach aby z nią porozmawiać. Wchodząc do jej pokoju zastałam ją już ubraną i umalowaną. Właśnie zakładała kolczyki. Oparłam sie o framugę drzwi.
- Ładnie wyglądasz. - Zaczęłam.
- Mhmm idę się spotkać z dziewczynami. - Odpowiedziała wpatrzona w lusterko.
- Tylko wróć przed 17 , przyjedzie do nas ciocia z Jamesem. - Oznajmiłam.
- Myślę , że będę na czas. - Uśmiechnęła się do mnie lekko i wyminęła mnie w drzwiach. Zagryzłam policzek od środka i ciężko nabrałam powietrza.
- Joddie...- Nawołałam.
- Tak? - Zatrzymała się na schodach. Podeszłam do niej obracając na dłoni pierścionek ze zdenerwowania.
- Widzisz.... mam nadzieję , że rozumiesz iż nie możesz mówić o swoim tacie koleżankom....
- ...Co.? Ale..Dlaczego? - Zmarszczyła brwi.
- Tata nie jest najsławniejszy od dobrej strony w świecie. Gdyby ludzie zaczęli gadać...
- Po tylu latach nareszcie mam ojca ! A ty chcesz , żebym się go teraz wstydziła!? Co jest z tobą nie tak !? - Krzyknęła.
- Zrozum , że to dla naszego dobra ! Jeśli będziesz rozpowiadać na około , że twoim ojcem jest twój ojciec i dodatkowo jest w domu to momentalnie zabierze go policja ! - Zdenerwowałam sie.
- Moje przyjaciółki nigdy by..! - Nie skończyła , gdyż jej przerwałam.
- Cholera jasna ! Czego w zdaniu ,, Zabiorą Tatę" nie rozumiesz gówniaro !? Czy do ciebie nie dociera , że twój ojciec jest mordercą ! Że dla każdego wokół jest nikim innym jak zbrodniarzem i grozi mu nawet kara śmierci?! Chcesz tego?! To bardzo proszę idź sobie do swoich koleżaneczek! Na pewno się ucieszą jak się dowiedzą iż jesteś córką mordercy no idź ! - Joddie wybiegła z domu ze łzami. - Nie mam siły do tej dziewczyny.
- Kochanie...- Po schodach na górę wszedł Jeff z smutnym wyrazem twarzy.
- Słyszałeś? No ba , że tak...- Odwróciłam głowę.
- Powiedziałaś tylko prawdę, i troszczysz się o nasze dziecko. Ja to rozumiem. - Mnie również zaczęły lecieć łzy.
- Ja nie chcę , żeby znowu cię zabrali. - Rozpłakałam sie i wtuliłam w swojego narzeczonego.
- Ćśśśś....jestem tu....I nigdzie się nie wybieram - Przytulił mnie całując moje czoło.

Jezuuuu AAAAA!!! Co ja napisałam? XD Znienawidzicie mn prawda ? xDDDD Dlaczego wy to w ogóle czytacie? TO jest głupieeee AAAA xD czekam na wasze hejty ;)  

Jeff The Killer 2 - Krew Z KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz