Ścisnęłam mocniej kierownicę. Przy kolejnym zakręcie opony dały o sobie znać ostrym piskiem. Było późno, cholernie późno. Dagmara ze swoim synem Jamesem zaraz pewnie przyjadą a mnie ciągle jeszcze nie ma w domu. Nawet nie wiem czy Joddie w ogóle wróciła. Przejeżdżając przez most kontem oka dostrzegłam dwa cienie nad rzeką. Pewnie jakaś zbrodnia bo w tej części miasta to bardzo typowe. Wiele sie zmieniło od czasu gdy byłam młoda. Życie obcych zawsze było mi obojętne ale nigdy nie sądziłam , że życie bliskich również. Nie mam nawet co liczyć na poprawę tego stanu. Moja praca mi na to nie pozwala.
Podstawiłam auto pod wjazd i wcisnęłam guzik na małym pilocie do bramy. Mozolnie się otwierała. Minęło może jakieś dwie minuty , nie wiem ale dłużyły się okropnie. Po zaparkowaniu auta mogłam spokojnie wejść do domu przez drzwi od garażu i rzucić sie na kanapę.
Nie chciałam robić niepotrzebnego zamieszania swoim powrotem więc po prostu kopnęłam w kont swoje szpilki i udałam sie do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu naczynia były pozmywane a to sie często z czyjejkolwiek woli nie zdarza. Tak w ogóle to ciekawe czy Joddie wróciła. Nie mam ochoty po nią dzwonić czy specjalnie ruszać sie z domu żeby zabrać ją od koleżanki. Niech mnie nawet nie denerwuje.
Sięgnęłam do torebki po paczkę papierosów i jakąś zapalniczkę. Usiadłam na blacie w kuchni po czym próbowałam odpalić.
Znacie to uczucie kiedy ktoś na was patrzy ale w pobliżu nikogo nie ma? Ja właśnie mam coś takiego. To wrażenie nie pozwoliło mi spokojnie zapalić i sie odprężyć. Moje ciało przeszył dreszcz , mam całkiem dobry zmysł do takich wypadków. Zaraz coś sie stanie, już za moment. Już za małą chwilke i i i i ...
Po domu rozległ sie donośny dzwonek do drzwi. Uspokoiło mnie to gdyż zapewne była to Dagmara ze swoim synem. Ze spokojem w końcu zapaliłam papierosa i podeszłam do wejścia. Zdecydowanie przechyliłam klamke.
- Cześć ! No ile można na was czeee...- To nie była moja przyjaciółka z synem....lecz moja...moja matka wraz z młodą dziewczynką.
- Nie dawałam ci żadnej wiadomości iż przyjedziemy więc pewnie oczekiwałaś kogoś innego tak? No nie stój tak , przesuń sie. - odparła kobieta. Lekko oszołomiona całą sytuacją wpatrywałam sie w nie obie próbując połączyć kropki w głowie. Po sekundzie wróciłam na ziemie i wciągnęłam dym z papierosa.
- Czego tu chcesz? - spytałam.
- Porozmawiać , odnowić rodzinne więzi. - Odpowiedziała.
- Nagle ci sie rodzina przypomniała , ha ! Uwaga bo padne! - Prychnęłam. Wypuściłam dym z ust. - Zapraszam.
Usiadłyśmy w kuchni na przeciwko siebie. Wpatrywałyśmy sie na siebie z pogardą a jednocześnie z wymuszoną tolerancją. Moja mama...tsa...już nią nie jest, kobieta a krótkich włosach , fryzura jak od garnka dokładniej , kremowa marynarka do tego spodnie i wysokie buty w podobnym odcieniu. - Całkiem dobrze sobie radzisz , masz ładny dom co prawda od wujostwa a chyba prace też na poziomie mam racje? - Zaczęła.
- Nie narzekam na brak gotówki. - Zgniotłam końcówke papierosa w popielniczce i sięgnęłam po drugiego. - Gdzie ojciec? Czemu nie przyjechał z wami?
- Rozwiodłam sie z twoim ojcem , oboje mamy teraz inne sprawy na głowie.
- Przynajmniej on do mnie czasem zadzwonił, nie wspominał nic o tym co mi właśnie mówisz. - Podniosła wymownie brwi patrząc w bok przygryzając policzek.
- Skoro już jestem to może zawołasz Juddi , na pewno chciała by poznać swoją babcie. - Uderzyłam w tym momencie pięścią w stół.
- Ja pierdole....- Zdenerwowana zaciągnęłam sie jeszcze bardziej niż wcześniej. - Joddi! Nie kurwa Juddi....Joddie! Daruj sobie już , przychodzisz tu po czternastu latach , próbujesz zrobić jakieś wrażenie , nie wyszło ci...Lepiej gadaj czego chcesz..- Zaciągnęłam sie - I kim ty w ogóle jesteś? - Zwróciłam sie do dziewczyny , z którą przyjechała moja mama.
- To jest Aleksandra, twoja siostra.- Odparła moja matka.
-....Że co....O nie nie nie , niby z jakiej okazji mam siostre? Sprawiłaś sobie kolejne dziecko po moim odejściu? Ahhaa zastąpić mnie chciałaś tak? Ile ma lat?
- Jedenaście.
- Czyli dokładnie po moim odejściu gdy skończyłam osiemnaście....więc czego ode mnie oczekujesz?
- Niczego , pomyślałam tylko że na pewno chciałabyś poznać młodszą siostre.
-...Aha...no to skoro tyle w temacie...- Zgasiłam papierosa.- Nie musze ci przypominać gdzie są drzwi prawda?
- Jak śmiesz wyrzucać własną matke ! Beze mnie nic byś w życiu nie osiągnęła ! Tak mi sie odwdzięczasz za mój trud i starania w wychowaniu ciebie..!?
- Straciłaś jakiekolwiek prawo do osądzania mnie w momencie gdy podniosłaś rękę na moją córkę. Jeśli to wszystko to zbierajcie sie.
-....Czekaj.....- Mama uwydatniła jeszcze bardziej każdą swoją zmarszczke niezadowolenia na twarzy. - Abigail...potrzebuje przeszczepu nerki...
- Co prosze?
- To dla mnie jedyny ratunek ! Jeśli ty albo twoja córka...
- Wynoś sie...
- Abigail!
- Powiedziałam wypad! Nie będziesz po czternastu latach przychodzić tutaj i traktować mnie ani mojego dziecka jak pojemnik z częściami zapasowymi ! Zawsze taka byłaś , robiłaś sie miła tylko jak czegoś chciałaś ale wiesz co? Karma wraca . - spojrzałam na moją ,,siostrę", dziewczynkę o jasnej cerze , krótkich jasnych włosach i piwnych oczach takich jak moje. Nie czułam nic , było to po prostu zwykle obce mi dziecko. Nie miałam powodu doszukiwać sie jakichś głębszych więzi. - Nigdy więcej nie pokazuj mi sie na oczy. - otworzyłam im drzwi i stanęłam z boku. - Uprzedzam nie wysyłaj mi gówniary jak sie już przekręcisz , oddaj ją ojcu pod opiekę albo temu z kim teraz sie puszczasz. - moja matka wyszła z niesmakiem, wsiadła do auta z Aleksandrą które stało niedaleko mojego podjazdu. Patrzyłam jeszcze na nich chwile aż nie upewniłam sie że zniknęły, oby na zawsze.
- Kto to był? - usłyszałam głos Joddie za plecami.
- Twoja babcia i ciotka skarbie, ale spokojnie już tu nie wrócą.
- Aha...to ta zła babcia tak?- spytała wiedząc o kogo chodzi. - czego chciała?
- Chciała otóż przeszczepu który by ją uratował , nie przejmuj sie tym. Kiedy wróciłaś?
- chwile przed tobą.
- to dobrze . - zamknęłam drzwi i weszłam do środka. - Gdzie tata?
- Poszedł chyba coś załatwić , mówił że zaraz wróci.
- No dobrze , mam tylko nadzieje że wróci szybko. - Uśmiechnęłam sie lekko. Mam jakieś niepokojące przeczucia.
CZYTASZ
Jeff The Killer 2 - Krew Z Krwi
FanfikceDruga część mojej opowieści o Jeffie i Ebi. Mija już 14 lat od spotkania. Główna bohaterka już przestała wierzyć , że jeszcze zobaczy swojego ukochanego. Samotna matka będzie musiała stawić czoła nowym przeciwnościom. Zapraszam do czytania. :-3