13

805 49 27
                                    

W końcu, doczekałam sie przyjazdu mojej najlepszej przyjaciółki. Dagmary, kobiety o długich ciemnych włosach i równie pięknym kolorze oczu. Aj uwielbiam ją.
- Jeszcze raz zapalisz a podpale ci tą zapalniczką włosy - Warknęła siedząca na przeciwko mnie Dagmara.
- O co sie tak spinasz? To ja karmie raka a nie ty - odparłam
- Śmierdzi w twoim domu tymi fajkami jak w jakiejś strefie palacza na lotnisku, masz przecież diecko. Nie możesz jej dawać takiego przykładu.
- Weź przestań , otwieram często okno.- broniłam sie.
- Jak w pracy? - zapytała
- Eh w porządku , tylko chciałabym żeby nie wzywali mnie za każdym razem kiedy ja mam wolne.
- hah no wiesz , to w końcu twoja firma. Nie możesz odpuszczać.
- wiem , ale zło tego świata za bardzo mi sie tam udziela. - odpaliłam papierosa. - słuchaj..- wypuściłam dym z ust - była dzisiaj u mnie moja matka, okazuje sie że mam 11-letnią siostrę
- Pierdolisz- odpowiedziała Dagmara
- Mówię ci , po czternastu latach przyjechała....
- Czego chciała? - zapytała.
- Jest chora i potrzebuje przeszczepu , chciała abym ja albo Joddie oddała swoją nerkę . Oczywiście odmówiłam i obie wywaliłam za drzwi. - zaciągnęłam sie.
- Dobrze zeobiłaś. - wyjęła papierosa z paczki na stole i odpaliła. - o jezu jak dobrze - powiedziała zaciągając sie
- I kto tu jest palaczem - Zaśmiałam sie
- weź już daj spokój , starałam sie rzucić ze względu na męża i syna. Źle na mnie działasz, według Harrego.
- Wie w ogóle że tu jesteście? - spytałam
- Wie , a myślisz że dlaczego przyjechałam z synem? - zaciągnęła sie a następnie wypuściła dym - nienawidzi cie. Prosi abym wypytała cie o haki na grube ryby w korporacjach. Jest typowym mężczyzną i nie dociera do niego że płeć piękna może pociągać za wszystkie sznurki. Nie rozumiem czemu go kocham.
- Ja też tego nie rozumiem.- zaciągnęłam sie - macie jakieś problemy? Jak twoja restauracja?
- ostatnio ktoś próbował ją podpalić , podejrzewam że to konkurencja.
- jak moge pomóc?
- wystarczy jeśli ktoś znany piśmie dobre słówko o moim lokalu. Chodzi tylko o przychody i by opłacić dobrą szkołe młodemu.
- dzieci...nasza szansa byśmy byli lepszymi ludźmi... W następnym tygodniu wyśle ci przelew abyś nie musiała sie martwić budżetem.
- hah ludzie całymi latami pracują ciężko i toną w długach a ja dostaje kasę za nic , nigdy nie moge uwierzyć w to co dla mnie robisz.
- weź przestań , od tego są przyjaciółki. - uśmiechnęłyśmy sie do siebie - w następnym miesiącu zamówie od ciebie katering na spotkanie biznesowe. To na pewno rozwiąże twoje problemy.
- Terry to szczęściarz że ma ciebie . - umilkłam. Przełknęłam gulę w gardle i nerwowo sie zaciągnęłam.
- Terego nie ma już z nami....- popatrzyłam jej w oczy.
- Jak to?- zapytała- jak to nie ma go z nami? On nie żyje?
- Niestety...już nie wróci...- zgasiłam papierosa . - pamiętasz te aferę z przed dwóch tygodni o uciekiniarach z więzienia dla najgorszych z najgorszych?
- czekaj... Chyba nie chcesz powiedzieć że..
- Terry został zamordowany przez Jeffa the killera , tego samego który jest ojcem mojej córki i obecnie.....moim narzeczonym- Dagmara patrzyła na mnie ze strachem w oczach. Popiół z jej papierosa opadł na stół. Nie drgnęła nawet.
- Żartujesz prawda? - zapytała. - Boże..ty nie żartujesz..- zbliżyła sie do mnie. - to morderca - powiedziała pół głosem
- wiem- odpowiedziałam
- on zabił Terrego i wielu innych ludzi
- wiem - powtórzyłam
- wiesz że jeśli go tu znajdą to możesz zostać oskarżona o współ udział za jakąś jego zbrodnie?
- tak
- kochasz go?
- najbardziej na świecie - Dagmara oparła sie o kresło, na jej twarzy wręcz było wypisane zmieszanie tą sytuacją.
- Boże nie ma dnia żebyś czegoś nie odwaliła. Zawsze coś . - zgasiła papierosa o popielniczkę . Wstała i podeszła do wieszaka na ubrania w przed pokoju po swój płaszcz. Wstałam za nią. - Nie pianę słowa ale uważaj na siebie .
- Już wychodzisz? Myślałam że zostaniecie na noc. - skrzyżowałam ręce na piersi i oparłam sie o ścianę .
- Zrozum że nie chce sie narażać z synem na twojego nowego chłopa. - położyła dłonie na moich ramionach. - nie zrób niczego głupiego i prosze uważaj na siebie.
- wiem, będę ostrożna - uśmiechnęłam sie lekko. Chwilę później Dagmara zawołała swojego syna z wiadomością że już wyjeżdżają . Joddie zeszła razem z nim po schodach i mimo ich obojga próźb o dłuższy pobyt kobieta pozostawała nie ugięta w swej decyzji. Odjechali dość szybko , Dagmara kiwnęła do mnie głową na znak wsparcia gdy była już w aucie. Doskonale ją rozumiem , też nie chciałabym żeby moje dziecko przebywało w jednym domu z mordercą ale cóż. Co zrobić jeśli owy morderca to jednocześnie ojciec twojego dziecka ? - Joddie! Na pewno nie wiesz gdzie jest tata.- spytałam.
- No mówię ci że wyszedł i miał zaraz wrócić. - odpowiedziała. Założyłam ręce na biodra i przez chwile chodziłam w te i z powrotem. Ostatecznie skończyłyśmy z Joddie na kanapie przed telewizorem. Chwile temu zasnęła mi na nogach. Mnie samą też powoli dopadało zmęczenie.
Nie było mi jednak dane zasnąć. Usłyszałam dźwięk otwierających sie drzwi. Delikatnie zsunęłam z siebie córkę i przykryłam ją kocem. Pare chwil później byłam już na przeciwko frontowych drzwi gdzie ujrzałam dobrze mi znaną osobę .
- Gdzieś ty sie szlajał?! - powiedziałam pół głosem.
- Tu i tam...- mówił ściągając buty. Przyjżałam mu sie, był cały we krwi a na dodatek był...
- Jesteś pijany! - zachwiał sie . - Co ty sobie wyobrażasz?! - podszedł do mnie i złapał za moje nadgarstki. - puść mnie natychmiast albo ci coś zrobię ! - powiedziałam groźnie. Sama nie wiem dlaczego sie tak zdenerwowałam , może dlatego że sie schlał w cztery dupy.
- No ćśśś...chodź ze mną...- zrobił krok w stronę schodów
- Gdzie mnie znowu ciągniesz chlejusie-spytałam podirytowana .
- No zobaczysz...- ciągnął mnie w górę po schodach , szlam za nim.
- Jestem na ciebie zła, znowu cie nie było..
- Wiem... Przepraszam- weszliśmy do łazienki którą następnie Jeff zamknął na klucz. Wiedziałam o co chodzi. Podeszłam do wanny i przekręciłam kurek z ciepłą wodą. Przez chwile stałam w bez ruchu wsłuchując sie w szum. Jeff podszedł do mnie i delikatnie zdjął ze mnie bluzkę. Odwróciłam sie do niego patrząc mu w oczy niczym z jakimś wyrzutem. Zdjął z siebie górną część garderoby. Dotknęłam jego pokrytego bliznami ciała. Przesówałam swoją dłoń w górę tak aby wylądowała na końcu na jego policzku. Podniósł mnie do góry tak abym wskoczyła na niego .
- No i co ja mam z tobą zrobić- spytałam odgarniając mu jego czarne włosy. Uśmiechnął sie tylko zadziornie. Powoli zbliżyłam moje usta do jego ust. Całował mnie delikatnie. Polizał moją dolną wargę prosząc tym samym o więcej.
=====================
Okazalo sie , ze mialam przygotowany ten rozdzial ale byl nie opublikowany xd

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 28, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jeff The Killer 2 - Krew Z KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz