To co potem się stało pamiętam jak przez mgłę.
Część wampirów poszła przeszukać mieszkanie, a reszta zobaczyć ciała. A ja stałam jak słup soli i tylko patrzyłam na to co oni robią, cały czas obejmując się rękami bo chyba tylko to mnie powstrzymywało żebym się nie rozsypała.
Pewnie bym tak stała dalej, gdyby nie pewien arogancki osobnik, który wszedł do mojego mieszkania jak do swojego domu, a następnie obrzucił wszystko wokół pogardliwym
spojrzeniem. Podszedł do małej grupki wampirów, które stały nad ciałami, zamienili kilka słów, a potem jeden z nich spojrzał na mnie. Wtedy to Pan Arogancki z chytrym uśmiechem ruszył w moją stronę. Zaczął coś do mnie mówić, ale ja go słyszałam jak bym była pod taflą wody. Ocknęłam się dopiero, kiedy jego ręce spoczęły na moich ramionach i zaczął nimi potrząsać.- Co? - Udało mi się wydukać.
Popatrzył na mnie jak na niespełna umysłowo osobę.
- Pytałem cię o twoje imię, nazwisko i o to co się tu stało - warknął.
Patrzyłam chwilę na niego i w końcu odpowiedziałam.
- Jestem Victoria Varn. - Wzięłam głęboki wdech by móc odpowiedzieć na drugie pytanie. - Kiedy wróciłam do domu z koncertu zobaczyłam, że drzwi są otwarte i nie pali się światło. W środku było pełno krwi i ten napis - wskazałam na krwawy napis na ścianie. - Ale tych ktuzi zabili moich rodziców już nie było.
Chwilę patrzył na mnie obojętnym wzrokiem i zapytał w końcu.
- Dlaczego tu tak dużo krwi wampirów?
- Bo rodzice się bronili? A co mieli pozwolić żeby tak poprostu ich osuszono z krwi?! - Spojrzałam na niego jak na idiotę.
Wampir popatrzył na mnie wrogo.
- Uspokuj się człowieku! Sądząc po ranach, które im zadano, napastnikom nie chodziło o krew, a po prostu o to by ich zabić.
Jeszcze jakieś oczywistości, którymi chciałbyś się podzielić?
- Ciebie też to może spotkać.
- Co?! W ogóle kim ty jesteś?!
- Jestem lord Jerry* Farrell. - Popatrzył na mnie z chęcią mordu.
Nie no serio... wampir Jerry?! Co to za imię dla wampira?
Moja rodzina nie żyje, a mnie przesłuchuje wampir nocnik?!Zaczęłam się histerycznie śmiać, a z oczu zaczęły nie kontrolowanie płynąć łzy.
Zdecydowanie nie spodobało się to wampirowi bo ten dupek rzucił się na mnie i zaczął mnie dusić.
- Nadal jest ci do śmiechu?!
Pokręciłam przecząco głową bo nie mogłam złapać oddechu.
Jeszcze chwilę mordował mnie wzrokem, a potem puścił moją szyję. Oparłam się o pobliską ścianę i starałam się wyrównać oddech.- Następnym razem ci nie odpuszczę - warknął lord i odszedł do swoich pobratymców.
Pieprzony wampir.
Usiadłam na fotelu i zaczęłam tępo patrzeć przed siebie.
Nie mam pojęcia co teraz zrobię, zostałam całkiem sama.
Z moich oczu znów zaczęły płynąć łzy. Obiecałam, że będę silna, ale w tej sytuacji będzie trudno tego dotrzymać.- Wstawaj - ktoś warknął nade mną.
Uniosłam głowę w górę, a moje spojrzenie skrzyżowało się z podłymi ślepiami Jerry'ego.
- Co?
Ten zniecierpliwiony szarpnął mnie za ramię i postawił na nogi.
- Słuchaj uważnie bo powtarzać nie będę. Z racji tego, że twoi rodzice nie żyją, zostajesz tymczasowo umieszczona w Pogotowiu rodzicielskim.Tam na pewno będziesz bezpieczna. Być może nawet sam tego dopilnuję. - Dokończył z chytrym uśmiechem.
CZYTASZ
New Rules
VampireMinęło już prawie 500 lat Od kiedy ludzie utracili władzę Od kiedy przestali o sobie decydować Od kiedy ludzie utracili wolność Od kiedy staliśmy się zwierzyną łowną... Dla nich...