Rozdział 3

247 18 2
                                    

Wzięłam głęboki wdech.

Rozłożyłam moją katenę i powolnym krokiem ruszyłam do salonu, w którego stronę znalazłam najwięcej porozrzucanych rzeczy. Każdy krok stawiałam jak najostrożniej bo nie wątpiłam, że włamywacze nadal są w domu. Kiedy dotarłam do salonu w pierwszej chwili uderzył we mnie metaliczny zapach, a na ścianie przede mną ujrzałam napis z krwi: ,,Ty będziesz następna". Teraz wiedziałam już na pewno.

Oni tu jeszcze są!

I nagle za plecami usłyszałam cichy odgłos skrzypiącej podłogi, który prawdopodobnie uratował mi życie.
Szybko odkręciłam się i machnęłam kataną trafiłam, a potwierdzeniem tego był syk mojego przeciwnika. Spróbowałam ponownie, ale mi się nie udało, a ten błąd drogo mnie kosztował. Zostałam z potężną siłą rzucona o ścianę. Po chwili zostałam do niej przygwożdzona, przez co wypadła z mojej ręki katana.

- Wiedziałem, że jeśli będę cierpliwy to w końcu pojawi się moja nagroda... mój deser - mówiąc to wampir przysunął się bliżej mojej szyji i ją powąchał.

Obrzydliwe!
Mój przeciwnik wyglądał na mojego rówieśnika, ale jak to wiadomo u wampirów z wiekiem pozory mylą. Był ubrany w długi i brudny płaszcz, miał długie brązowe do ramion włosy i jażące się czerwienią oczy, które napawały mnie lękiem. Co on musiał zobaczyć bo uśmiechnął się szeroko ukazując kły.

Vi opamietaj się!

Przypomniałam sobie co zawsze powtarzali mi rodzice ,,Kiedy spotkasz się z wampirem to nigdy, ale to nigdy nie okazuj strachu". Uspokoiłam się i już bez strachu, a z gniewem zapytałam.

- Co robisz w moim domu cholerna pijawko?!

Wampir popatrzył na mnie zaskoczony moim wybuchem i po chwili z obrzydliwym uśmiechem odpowiedziałam mi.

- Widzisz dziecinko ty, twój tatuś i mamusia zadarliście z klanem Tanaru, a mianowicie zabiliście kilku ważnych jego członków, więc musicie za to zostać ukarani.

Nie czuję się winna razem z rodzicami zrobiliśmy to co trzeba, ale zastanawia mnie jedno, jak oni dowiedzieli się, że to my?
Wampir widząc, że nie zamieżam go przepraszać ani błagać o życie przycisnął mnie mocniej do ściany i wysyczał:

- Jesteś tak samo głupia i uparta jak twoi rodzice, dlatego skończysz jak oni!

- O czym ty mówisz?- Zapytałam przestraszona.

A ten tylko się uśmiechnął i odchylił się lekko, abym mogła zobaczyć to co znajduje się za jego plecami.
Leżało tam pięć ciał. Trzy należały ewidentnie do wampirów, bo albo miały odcięte głowy, albo wbity kółek w serce, ale pozostałe dwa ciała należały do ludzi. Jedno z nich to ciało... mojej matki całe zakrwawione i z wykręconą głową pod dziwnym kątem. Ostatnie ciało należało do mojego taty, który leżał z wbitym w brzuch jakimś żelastwem.

- Mamo! Tato!

Zaczęłam krzyczeć, ale bez nadziei, że dostanę odpowiedz.

- A więc cukiereczku powiedz chcesz skończyć jak tatuś czy może jak...

Nagle w pokoju rozległ się cichy zachrypnięty głos.

- Victoria...

- Tato?

On żyje!

Wampir był równie zaskoczony co ja, ale to szybko minęło bo na jego twarzy zakwitł diaboliczny uśmiech.

- Widzisz cukiereczku, ale my to mamy szczęście! Twój kochany tatuś żyje i będzie mógł patrzeć jak będę wysysał powoli z jego ukochanej córki życie.

New RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz