Nigdy nie ufaj łysemu.

1.1K 110 11
                                    

Do zapamiętania. Nigdy nie brać "eksperymentalnych" prochów od Pogo.
Wszystko ładnie, pięknie, wchodzę sobie do ćpunchatki, jest ok. 20.50, myślę sobie, że trochę sobie poczekali z imprezą, a tam Twiggy, Pogo i Zim Zum siedzą sobie i coś ćpają. Wychlali już dwie butelki whiskacza i ze 4 piwa na głowę więc są lekko wstawieni.
- No proszę, ładnie to tak nie poczekać na przyjaciela?! Zwłaszcza w przeddzień urodzin?! - Zapytałem lekko rozdrażniony
- Manson, skarbie kto ci powiedział, że jesteśmy przyjaciółmi? - odparł Zim Zum.
- A z okazji urodzin kupiliśmy ci tort, tylko że tak jakby go zjedliśmy - dodał lekko zmieszany Twiggy.
- Za to nie tknęliśmy prochów, jeżeli cię to pocieszy - Pogo próbował ratować sytuację.
- Wciągnij sobie i powiedz co byś chciał na urodziny - zaproponował Madonna.
Zrolowałem banknot jednodolarowy i zaatakowałem nozdrza białym proszkiem.
- A życzenie? - Zapytał Jeordie.
Pociągnąłem nosem
- Ja to bym normalnych przyjaciół chciał - powiedziałem z lekkim wyrzutem.
- Pff Manson, ty to się o jakichkolwiek przyjaciół módl - parsknął Pogo.
- Dzięki kurwa, na was to zawsze można liczyć - odparłem sarkastycznie.
- A jeżeli już mowa o kurwach to dzwonimy po dziewczyny, czy dzisiaj na sucho? - zagadnął Zim Zum.
- Dobra, zadzwonimy, ale Manson stawia, bo to jego urodziny - stwierdził Gacy.
- Jedyne co on ci może postawić to  twój mały kutas. Przecież wiecie, że Brian jest teraz bez kasy - Włączył się Twiggy. Zresztą miał rację, spłukałem się na tatuaż. Stan mojego funduszu to 2.81$ do czasu kiedy starzy przestaną się gniewać za to, że podpierdoliłem dziadkowi z szuflady plastikowego chuja. Planuję podłożyć go pani Price na "wigilii klasowej".
- Meh. No dobra ja zapłacę, ale potraktuj to jako prezent z okazji przybliżającego się zgonu. Moje gratulacje - Powiedział Pogo. Zadzwonił i zamówił dwie " panie do towarzystwa" ponieważ na więcej nie starczyło nam kasy.
- Dobra, to zanim przyjadą proponuję spróbować mojego nowego znaleziska - zaproponował Pogo z miną najgorszego diabła.
- Madonna, jeżeli to znowu jakaś pedalsko-tęczowa amfa to ci jebnę - ostrzegł Jeordie.
- Niee, to coś o wiele lepszego - odparł i wyciągnął torebkę pełną jakichś poskręcanych, brązowych rzeczy.
- Podjebałeś babci z kuchni suszone grzyby? - spytał zdziwiony Zim Zum.
- Blisko, ale nie do końca. To grzybki halucynki. Podobno jest po nich niezła faza.
- No to bierzemy - zainicjowałem.
Kurwa, wpierdoliliśmy raptem po dwa grzyby, a już po kilku minutach pentagramy na ścianach zaczęły wirować i zmieniać kolory. Po godzinie straciłem kontakt z rzeczywistością. Nie pamiętam kompletnie kurwa nic. Obudziłem się nad ranem zarzygany i nagi. Co ja odjebałem? Tego chyba nigdy się nie dowiem. Zobaczyłem, że Pogo też się obudził.
- Ja cię kurwa zapierdolę, skurwielu łysy - wydyszałem do niego.
- Ło, ło, ło! Manson, spokojnie!
- Jakie kurwa spokojnie?! Obudziłem się nagi i zarzygany, a ty mi kurwa mówisz że mam byś spokojny?! Ja cię zapierdolę za te grzyby, rozumiesz!? Flaki z ciebie wypruję! - Niemal się na niego rzuciłem, ale wtedy spostrzegłem, że on też jest goły. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Wszyscy byliśmy nadzy, a nasze rzeczy zniknęły.
- Kurwa, ktoś nam zapierdolił ciuchy - odezwał się wreszcie Pogo.
- A Twiggsa to chyba jeszcze zgwałcili - dorzuciłem. Zim Zum otworzył swoje małe, skacowane oczka.
- Jeżeli chcecie się pieprzyć nie mam nic przeciwko. Tylko ograniczcie odgłosy - zaśmiał się po czym walnął głową o ziemię i spał dalej. Ach, ten uroczy, pusty dźwięk, który wydał jego opadający czerep. W tym momencie ze stanu błogiej nieświadomości wybudził się Jeordie.
- Au. Dupa mnie boli. Czy któryś z was przeleciał mnie jak spałem? Chcę żebyście wiedzieli, że nie mam nic przeciwko relacji "fuckfriend" ale to jednak ja wolałbym wkładać - powiedział zaspany i półprzytomny Ramirez
- Twiggy, twoje słowa są jak heavy metal o poranku. Kojące dla serca i duszy - powiedziałem słodkim głosem
- Manson, ty nie masz serca, a tym bardziej duszy. Dodatkowo zaczynam podejrzewać, że to ty mnie przeleciałeś jak spałem - odparł coraz bardziej ogarnięty Twiggy.
- Już ci kurwa mówiłem. Jesteś płaski i nie pociągasz mnie w najmniejszym stopniu. Wolę do końca życia jechać na ręcznym niż się z tobą pieprzyć - odpowiedziałem lekko poirytowany.
- Ranisz moje małe, czarne serduszko, które w przeciwieństwie do ciebie posiadam. A tak poza tym to nie masz racji i jestem bardzo sexy. Gdyby nie fakt, że jestem facetem brałbym się.
- Dobra, koniec przepychanek. Trzeba znaleźć ciuchy, bo za 2 godziny idziemy do szkoły, a nawet ja mam tyle godności, by nie iść tam z kutasem na wierzchu - przerwał nam Madonna.
- Po pierwsze: Co kurwa!?; Po drugie: Nie nie masz godności; A po trzecie: sądzę, że ciuchy zajebały nam te kurwy za które zapłaciłeś - stwierdziłem na tyle spokojnie na ile pozwoliła mi wściekłość i frustracja, które już wygrywały sobie wyjście na zewnątrz.
- Dobra, nieważne. Bierzcie jakieś koce, budźcie Zima i idziemy do mnie, bo moich starych nie ma w domu i jest najbliżej - zaproponował Twiggy.
- Dobra. Pora zacząć ogarniać i przygotować się mentalnie na spotkanie z tymi katolickimi zjebami.

______________________________________
Ja to was kurwa rozpieszczam. Dwa rozdziały jednego dnia, z czego jeden ma 780 słów. Zastanawiam się jak bardzo nie mam życia poza internetem.

 Zastanawiam się jak bardzo nie mam życia poza internetem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zim Zum

Ps: Zgadnijcie kogo jeszcze brakuje.

Jesteś szatanem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz