Następnego dnia po boskim melanżu poszliśmy skacowani do szkoły. Pierwszej lekcji nie było, ksiądz i dyrka zwołali apel. No kurwa, z chęcią popatrzę na ten kabarecik.
- Drogie dzieci. Ostatniej nocy krzyż, który ta szkoła otrzymała w prezencie od papieża został podpalony przez jakichś chuliganów i bezbożników. Ja i ojciec dyrektor podejrzewamy, że zrobiła to ta sama osoba, która podpaliła kościół.- Powiedziała zatroskanym głosem.
- Jeżeli ktoś z was wie, lub podejrzewa kto mógł zrobić coś takiego proszę abyście zgłosili się do mnie, lub pani Smith.- dodał stary księżulo. To było autentycznie zabawne. Nikt nie miał prawa wiedzieć, że zrobiliśmy to my.
Nikogo w pobliżu nie było, a Pogo zadbał, żeby kamery miały małe spięcie.
- Mogą sobie szukać sprawców.- szepnąłem do stojącego koło mnie Berkowitza.
- Gówno znajdą.- Dodał. Jeszcze chwilę pierdolili o tym, że to nie jest donosicielstwo i jak ważne jest to, by znalazły się osoby, które to zrobiły. Przynajmniej straciliśmy angielski. Niestety, następna jest religia. Pani Price będzie się dopytywać. Zobaczymy ilu z tych dupków wskaże na mnie.
- Aniołki, proszę, jeżeli wiecie kto mógł to zrobić, powiedzcie mi.- niemal błagała nauczycielka. Pewnie zrobiłoby mi się jej żal, gdyby nie fakt, że byłem cholernie rozbawiony całą sytuacją. Pani Price wyszła ponieważ dyrka wezwała wszystkich na jakąś naradę.
- To na pewno Brian i reszta jego bandy!- krzyknął Tom, klasowy kapuś.
- Uważaj Tomciu, bo się zaplujesz.- powiedział Twiggy z pogardą.
- Ja jestem pewny, że to wy! Bezbożnicy! Bluźniercy! Heretycy!- zaczął krzyczeć kujonek.
- Masz jeszcze jakieś barwniejsze epitety w zanadrzu?- zapytał Daisy z okrutnym uśmiechem.
- Jak możecie tu siedzieć, patrzeć pani Price w oczy i nie przyznawać się do winy! Bójcie się Boga!- poparła Tomcia Tracy, świętoszka jakich wiele w tej szkole.
- A co, twój bóg już nas nie kocha?- zapytałem szyderczo.
- O nie, Marilyn! Przytul mnie! Skoro Bóg mnie nie kocha to chociaż ty mnie kochaj!- zaczął zawodzić Twiggy.
- Już, kochanie, spokojnie. Zim, pociesz Twiggusia, bo się biedaczysko zaraz rozklei.
- Jak wy możecie! Zaraz pójdę do pani dyrektor i powiem jej, że to wy!- zagroził kujon.
- No kurwa na pewno ci uwierzy. Nie macie dowodów, że to my.- Powiedział Daisy. Upewniłem się, że żadne z nich nie ma włączonego podsłuchu.
- A tak między nami, dildos zbawienia jarał się zajebiście.
- Pójdziecie za to do piekła!- krzyknęła oburzona Tracy.
- Spoko, Azazel chyba nie chowa długo urazy.- Powiedział Zim Zum
- Za to wy kiedy już pójdziecie do nieba pozdrówcie Gabriela od typków, którzy go ućpali.- Dodał Berkowitz.
- Bluźniercy! Jak śmiecie twierdzić, że widzieliście anioła! Jesteście kłamcami! - krzyknął Tom.
- Azazel? Jak to?! Wzywaliście demony?!- Dodała zszokowana Tracy.
- Trafiłaś, kurwa.- powiedział Twiggy z głupim uśmiechem.
- Chociaż w sumie to sami przypałętali się do ćpunchatki. I Zel prawie zabił Twiggsa.- Powiedziałem.
- Byłoby jednego heretyka mniej na świecie! Niewielka strata.- stwierdził Tom.
- O nie, czy ty właśnie życzyłeś komuś śmierci? Twój Bóg nie będzie zadowolony z tego, że nie kochasz swoich bliźnich.- powiedział sarkastycznie Pogo.
- Och, łysolku jesteś taki mądry! Bierz mnie zwierzaku!- Powiedział Daisy po czym rzucił się na Madonnę.
- Hej! Nie róbcie gejowskiej orgii na korytarzu, lepiej idźcie do łazienki.- podpowiedziałem.
- Hasta la vista, frajerzy. -Powiedziałem po czym oddaliliśmy się wszyscy w stronę łazienki. Tom i Tracy stali zszokowani na środku korytarza.
Zobaczymy czy pójdą do dyrektorki czy jednak stchórzą.
***************
Minęły 2 dni. Dyrka umorzyła śledztwo w sprawie podpalaczy. Czyli kujony mają jeszcze jakąś szczątkową godność. Dobrze wiedzieć. Tymczasem idę na spotkanie z moją partnerką na bal. Ni chuja nie wiem kto to jest. Wiem tylko tyle, że ma na imię Ana. Może nie będzie tak źle.
- Hej, jestem Ana Black. Ty to pewnie Marilyn Manson, znaczy Brian Warner.- podeszła do mnie niska, dość drobna, czarnowłosa dziewczyna. Ubrana była w czarne podziurawione spodnie i koszulkę Slayer'a.
-Tak, to ja.- odparłem. Była ładna. Nawet bardzo.
- Idziemy gdzieś, czy będziesz tak stać i gapić się na mnie do usranej śmierci?- zapytała ironicznie. Ma dziewczyna poczucie humoru. Nawet bardzo zbliżone do mojego.
- Już spokojnie! Luzuj gorset, laleczko.- powiedziałem ze śmiechem.
- Nie pozwalaj sobie!- oburzyła się sztucznie. Po chwili roześmiała się.
- To co, może pójdziemy do kina na jakiś horror?
- Dobry pomysł. Proponuję coś nowatorskiego np. "Kiedy gasną światła".
- A potem może skoczymy na lody.- zaproponowałem. Ana zaśmiała się i uniosła sugestywnie brwi.
-Cholera! Nie na takie lody!- poprawiłem się natychmiast.
- Kurwa, ale to źle zabrzmiało.- ukryłem twarz w dłoniach. Ana zaśmiała się po raz drugi.
- Spokojnie, już się nie tłumacz. Nie czuję się urażona ani nic takiego.- uspokoiła mnie. Wow. Ta laska jest naprawdę w porządku.
- No to chodź. Bo przegapimy film.
*************
- Bałaś się, przyznaj to wreszcie!- powiedziałem dźgając ją palcem.
- Jedyne czego można się było bać to twoja twarz. Wyglądasz jak psychopatyczny klaun morderca. Do tego jeszcze prawiczek.- odparła złośliwie.
- Po pierwsze: Skąd wiesz, że nie jestem psychopatycznym mordercą?Po drugie: Nie jestem prawiczkiem ok?! Odwal się wreszcie!- prawie krzyknąłem.
- Ok. Ja nie wnikam co ty tam robisz z kolegami po szkole. Ani co ci wujek w dzieciństwie robił.- odpowiedziała.
- Hej! Czy ty sugerujesz, że jestem gejem?!- zapytałem z udawanym oburzeniem.
- Ja nic nie sugeruję. Ja po prostu zgaduję.- powiedziała niewinnie.
- No patrz, kurwa. Jebany wróżbita Maciej!
- Zgadłeś. Teraz zdradzę ci jeszcze jeden sekret.- przybliżyła się do mnie
- Nie zaruchasz- szepnęła mi do ucha.
- No kurwa!- krzyknąłem zfrustrowany.
- Dla ciebie pani prostytutka!- odparła zadziornie.
- Nope. Prostytutka to wyższa klasa. Plebsie.- powiedziałem krzyżując ręce na piersi.
- A ty co, szlachcic pierdolony?!
- A jakżeby inaczej.- parsknęła śmiechem
- To żeś dojebał, jak łysy grzywką o kant kuli.- prawie się udusiła z tego śmiechu. Przewróciłem ją na ziemię i zacząłem łaskotać.
- Ooo nie! Teraz to masz mnie przeprosić!- zażądałem
- Już zostaw! Przepraszam! Tylko już zostaw.- prosiła wijąc się ze śmiechu.
- Możę wybaczę.- odparłem. Pomogłem jej wstać, poczym odprowadziłem do domu. Kurwa, ja się chyba zakochałem.______________________________________
Jak myślicie będzie coś z tego związku? A może Manson rzuci ją zaraz po balu? Pożyjemy zobaczymy.Dobry mem nie jest zły
CZYTASZ
Jesteś szatanem?
Fanfiction[Zakończone]Chory, nieodpowiedni, wulgarny i skrajnie popieprzony fanfik o Marilynie Mansonie. Co się stanie kiedy Marilyn Manson trafi do szkoły katolickiej? Jak bardzo bać się go będą nauczyciele? Czy znajdą sposób żeby w końcu się go pozbyć? Poż...