Wstając o godzinie punkt szósta
Zawsze narzekałeś
Że pora tak późna
I zawsze się spieszyłeś
Wszędzie, do szkoły, na miasto
Do dentysty, na spacer
Do tramwaju, mimo iż zawsze tam było ciasno
I wpatrując się w twój obrazek
Tak przenikliwie
Starając się nie krzyknąć
Wściekle, piskliwie
Próbowałam przywołać dawny uśmiech
Co roztapiać potrafił lód
Znów na twarzy pozostawał
Ten sam wczorajszy chłódWięc, znajdź, szybko, jak zawsze, dwa magiczne słowa
Te dwa, te ciemno - jasne