Nastał wyczekiwany przezemnie ranek. Chyba nigdy nie byłam tak bardzo ciekawa jak przebiegnie nasze spotkanie i o czym w ogóle będziemy rozmawiać. Nie wiem dlaczego ale aż na tą mało szczególną okazję założyłam kremową sukienkę, co było do mnie niepodobne oraz pomalowałam usta mocniejszym różem. Moje długie blond włosy rozpuściłam.
Kiedy mama mnie zobaczyła wchodząc do pokoju powiedziała:- No no no Martina, nie wiem czy dla zwykłego kolegi byś się tak stroiła.
-Mamoo to tylko kolega. Pozatym znam go bardzo krótko, a w związku już nigdy nie będę i dobrze wiesz dlaczego.Mama zrobiła się smutna i dalej się nic nie odzywała. Czułam, że tak będzie lepiej. Potrzebowałam chwili aby odetchnąć.
Do kawiarni szłam wolnym krokiem nie spiesząc się. Nagle poczułam, że ktoś popchnął mnie lekko na bok:-Sory, zagapiłem się.
-O hej Mat -powiedziałam
-Cześć... Martina?
-Tak Martina.
-Tak ogólnie to sory za zachowanie wczoraj...
-Nie ma sprawy. -uśmiechnęłam się
-Muszę już iść do zobaczenia.
-Narazie.Po rozmowie zauważyłam, że zostało mi mało czasu, a do kawiarni był jeszcze spory kawałek, a więc przyśpieszyłam kroku.
Po paru minutach byłam na miejscu ale spóźniona o 5 minut.-Witam witam! -przywitał się czekający na mnie przed kawiarnią Kris.
-Hej, sorki za spóźnienie. Naprawdę chciałam być wcześniej.
-A można wiedzieć czemu tak się nie stało?
-Zatrzymał mnie Mat po drodze. Zagadaliśmy się trochę.Kris popatrzył na mnie przez chwilę bez słowa i powiedział tak jakby chciał zupełnie zmienić temat :
-Zapraszam do środka. -otworzył mi drzwi i uklonił się dosłownie jak w filmach.
-Ależ dziękuję. -odpowiedziałam rzucając urocze spojrzenie.Usiedlismy przy stoliku przy oknie aby widzieć panoramę Moskwy. Ja zamówiłam czekoladę, a Kris kawę.
-Jak życie? -zaczął rozmowę.
-Dobrze, a twoje?
-W tej chwili jest wprost idealne.Zarumieniłam się jak głupia na te słowa, ale rozmowa została przerwana, ponieważ zostały nam podane gorące napoje. Leciała przy tym bardzo przyjemna muzyka.W kawiarni było nawet miejsce do tańca. Po wypiciu Kris wstał podał mi rękę i powiedział:
-Mogę prosić do tańca?
-Yy... Ale ja nie umiem tańczyć
-No to mamy problem, bo ja też nie ale zawsze można spróbować.
-Yhhh, no dobra...Podałam mu rękę i zaczęliśmy tańczyć. Bawiliśmy się na parkiecie z dobrą godzinę. Po tym czasie wróciliśmy zmęczeni do stolika odetchnąć:
-Było ŚWIETNIE!
-A nie mówiłem, że warto spróbować?
-Mówiłeś. Co oznacza, że jesteś o jeden procent mądrzejszy.
-A to oznacza, że ty jesteś o jeden procent głupsza. -uśmiechnął się dumnie.
-Chyba sobie żartujesz haha. Inteligencję się nie traci, da się ją tylko zwiększyć.
-Jeszcze zobaczymy...Popatrzyłam się na niego z litością i dalej rozmawialiśmy.
Po paru godzinach Kris zadał pytanie, którego bałam się najbardziej od mojego przyjazdu:-Dlaczego przeprowadziłaś się do Moskwy?
-Bo... Mama tak zadecydowała i już.- niestety poczułam jak po policzku spływa mi pojedyncza łza.
-Ej co się stało? Przecież mi możesz powiedzieć prawdę.Nie wytrzymałam i popłakałam się na dobre. Musiałam się w końcu komuś wygadać. Roniąc łzy zaczęłam mówić:
-Bo ja przeprowadziłam się tu też dlatego żeby zapomnieć o wydarzeniach, które mnie spotkały.
A więc dlatego, że straciłam chłopaka w wypadku samochodowym, kiedy jechał do mnie i do naszego nowo nagrodzonego dziecka... Dowiedziałam się o tym wiesz kiedy? Kiedy umarł mój syn! Straciłam dwie najważniejsze w życiu dla mnie osoby w jeden dzień! Już nic gorszego nie może spotkać nikogo. Z resztą po co ja ci to mówie jak i tak tego nie zrozumiesz! Pewnie masz idealne życie, które nic nie może zepsuć, a sam pewnie dostajesz zawsze to czego chcesz!Wszyscy ludzie w kawiarni patrzyli się na nas. Zdałam sobie sprawę z tego, że bardzo uraziłam Krisa. Wstałam, nie żegnając się wyszłam i usiadłam zapłakana na ławce przed kawiarnią. Kris pobiegł zaraz za mną, bo niemalże w tej samej chwili usiadł obok mnie.
-Chciałem Ci tylko powiedzieć, że nie masz racji... Moje życie nie jest bajką, a jest wręcz trudne. Przykro mi że straciłaś kogoś bliskiego ale nie musisz się na mnie wyżywać.
Wtedy wziął mnie w objęcia i pocałował. Spodziewałam się wszystkiego ale nie tego. W środku czułam niezwykłą euforię i odwzajemniłam pocałunek. Lecz rozum podpowiadał mi, że nie jest to dobry pomysł i szybko wyrwałam się z objęć Kristiana, popatrzyłam się jeszcze raz na niego i z płaczem uciekłam do domu... Po drodze widziałam, że zauważył mnie Mat, ale próbując uniknąć rozmowy pobiegłam jeszcze szybciej.
Dotarłam do domu i wybiegłam do pokoju krzycząc na cały głos. Mama nie wiedziała o co chodzi i przestraszyła się:-Martina co się stało?! Otwórz te drzwi natychmiast!
Nie odezwałam się ani słowem. Zaczęłam się zastanawiać czy coś jest ze mną nie tak czy to świat stawia mi ciągle jakieś przeszkody.
Mama ponownie zapukała:-Kochanie, przyszedł jakiś blondyn. Mam go wpuścić?
-T..aak -wyjąkałam-Nie wiem po co i w jakim celu tu przyszedłeś. Co żeby się pośmiać z ryczącej panienki, która ma problemy?!
- Niee... Poprostu przestraszyłem się kiedy zobaczyłem cie taką na ulicy i... Przyszedłem sprawdzić czy wszystko ok...
-Czy widać żeby było wszystko OK?! Yh przepraszam Mat, to nie twoja wina...Złapałam się za głowę i poprosiłam aby usiadł. Opowiedziałam mu wszystko...
-No to teraz już wiesz dlaczego się tak zachowałam...
-Idealnie cie rozumiem. Ja na przykład straciłem siostrę. Bardzo za nią tęsknię, ale żyję dalej tak jakby nigdy nic.
-Ale jest jeszcze jeden problem...
-Hm?
-Bo ja chyba też coś do niego czuje... Alee.. nie mogę z nim być.
-Bo?
-Bo boję się, że znowu stracę kogoś bardzo ważnego, a tego bym już nie przeżyła...Hej ♥ przychodzę do was z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że się podobał. Niestety dość krótki, ale obiecuję, że już następny będzie dłuższy ♥ Czekajcie na więcej ♥ ♥ ♥

CZYTASZ
Adventure | Kristian Kostov
FanfictionCzasem potrzebujesz tylko przygody, aby oczyścić gorzki smak życia z duszy...