-Już niedługo będzie moja mówię ci. Haha. E tam gada jakieś głupoty że kocha tego Krisa, ale odmieni jej się niedługo zobaczysz. Chyba żartujesz po tym ją zostawię niech spada. To zwykła szmata, takie to ja na śniadanie zjadam pff...Wsłuchiwałam się tej rozmowie i zrozumiałam, że znowu zostałam oszukana. Nie mogłam uwierzyć w to, że Mat tak bawił się moimi uczuciami. Zostałam na tym świecie kompletnie sama. Nie miałam żadnych przyjaciół i... i Krisa... W końcu nie wytrzymałam i puściły mi emocje. Nie mogłam dłużej słuchać tej rozmowy:
-Po czym mnie zostawisz dupku co?!
-Ło spokojnie chyba coś źle usłyszałaś.
-Słyszałam wszystko co do słowa! A teraz wynoś się stąd, bo nie ręcze za siebie!Zrezygnowany Mat wyszedł i trzasnął drzwiami. Rodzice mieli przyjść dopiero wieczorem i miałam nadzieję, że do tego czasu ogarnę swój stan psychiczny. Myślałam, że będę mieć wiernego przyjaciela, który będzie mnie wspierał, a wyszło jak zwykle. Teraz już wiem dlaczego Kris mówił żebym się z nim nie zadawała. Wyłączyłam muzykę i próbowałam się uspokoić i wyciszyć po tych zdarzeniach przy książce. W tym czasie zastanawiałam się dlaczego Kris mnie tak potraktował. Wiem, sama lepiej się nie zachowałam. Powinnam mu wszystko wytłumaczyć. Mogliśmy zostać chociaż przyjaciółmi... Nie wiem czy długo pociągnę bez jego towarzystwa. Jego osoba była mi tak potrzebna, a ja tak perfidnie go odrzuciłam. Z resztą... I tak teraz ma nową dziewczynę, a mnie nie chce w swoim życiu w ogóle. Będę mogła chociaż na niego patrzeć z daleka.
Niestety z dość nieprzyjaznym mi towarzystwem...~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nastał ranek. Miałam nadzieję, że Mat nie będzie się do mnie dziś zbliżał, bo narazie mam dość wszystkich nowych przyjaźni. Dziś nastrój podpowiadał mi na zupełnie smutny strój, więc ubrałam się na czarno. Jak zwykle poszłam na śniadanie i szczerze chciałam żeby już była godzina oznaczająca powrotny autobus ze szkoły. Weszłam do pojazdu i ku mojemu zdziwieniu na końcu był właśnie on. Kris. Nie przyjeżdżający okropnie drogim samochodem pod szkołę ze swoją lalunią tylko normalny Kris, którego poznałam. Byłam zaskoczona tym, że uśmiechnął się do mnie. Kiedy już miałam odwzajemnić jego gest przypomniało mi się co mówił... Bez większego zainteresowania chłopakiem usiadłam na początku autobusu.
Niestety usłyszałam kroki zbliżające się w moją stronę. Jak się spodziewałam usiadł za mną on.-Hej. Co jest, że się nie uśmiechasz?
Nie odzywałam się. Nie chciałam się jeszcze bardziej pogrążyć.
-Ej... Głupio mi o ten pocałunek, przepraszam. Wybacz.
Popatrzyłam się tylko na niego i dalej się nie odzywałam.
-Mat przekazał ci wiadomość?
-Tak i nie potrzebnie mi to mówiłeś i tak to nic nie zmieni.
-Myślałem...Autobus na szczęście się zatrzymał, a ja szybko wysiadłam i szybkim krokiem popędziłam do szkoły. Nagle poczułam ciepły dotyk na moim ramieniu, który znałam i potrzebowałam. Dotyk Krisa mnie uspokajał i dzięki temu czułam się o wiele lepiej...
-Martina, czekaj. Nie wiem czy Mat ci czegoś źle nie powiedział ale martwię się o ciebie i to bardzo. Nie chce rezygnować z naszych kontaktów. Przepraszam cie za wszystko. Jest mi przykro, że nie chcesz mnie znać.
-Dobrą wymówkę sobie znalazłeś wiesz..Niemalże pobiegłam do szkoły żeby na niego już nie patrzeć, bo coraz bardziej było mi smutno.
Usiadłam dzisiaj tym razem sama w ostatniej ławce. Niestety wolna była tylko za Darą. Lekcja przebiegała jak zawsze, ale czegoś mi brakowało...
Przeszkadzania mi w pracy Krisa i jego marudzenia. W ogóle nie było go na lekcji. Do czasu... Nagle Dara zrobiła oczy jakby w drzwiach stał co najmniej Jezus, a to był tylko Kris. Dla mnie, aż Kris...-Dzień dobry pani profesor. Przepraszam za spóźnienie, ale miałem wizytę u dyrektora. Niestety ponownie muszę do niego iść ale tym razem jeszcze prosi Martine.
-Ajj... Kostov. Ja już sama nie wiem czy mam Ci wierzyć czy nie... Martina, no idź z nim.Niepewnie wstałam z ławki i poszłam do drzwi. Ruszyłam za Kristiansen w stronę pokoju dyrektora. Po drodze mijaliśmy innych nauczycieli mówiąc im jak zawsze "dzień dobry". Nagle Kris pociągnął mnie w róg za schodami.
-Martina proszę cię wybacz mi. Już dowiedziałem się, co ci powiedział Mat. To wszystko nieprawda! Uwierz mi.
-Ja już sama nie wiem co mam myśleć. Każdy mówi co innego.
-Cholera no, zależy mi na tobie!W rej chwili oniemiałam. Te słowa odbijały się w mojej głowie niczym echo.
-Mi też na tobie zależy...
I tak zrobiłam to. Samowolnie go pocałowałam i żaden zdrowy rozsądek nie mógł zepsuć mi tej wspaniałej chwili. Kris po tym był bardzo zdziwiony. Patrzył się na mnie oczami wielkości niczym pięcio złotówki. Uśmiechnął się i mnie przytulił.
-Kocham cię. Dziwne ale kochałem od samego zmasakrowania cię drzwiami, aż do teraz. -zaśmiał się
-Ja, aż tak szybko się nie zakochuje ale muszę Ci powiedzieć, że też cię kocham- uśmiechnęłam się lekko -Dlaczego w takim razie jesteś z Darą?
-Nasi rodzice na zeswatali. Niestety. Ona jest zachwycona, a ja to niezabardzo. Dzisiaj i tak miałem plan z nią zerwać, bo już mam jej kompletnie dosyć. Bez przerwy truje mi dupe tymi swoimi foteczkami...
-Haha. To lepiej z nią zerwij, bo ci nigdy nie da spokoju.
-Zrobię to jak najszybciej będzie to możliwe.I znowu delikatnie pocałował mnie w usta opierając tym samym mnie jak i siebie o ścianę, do czasu kiedy nie usłyszeliśmy kroków. Szybko schowałam się za schody, a Kris patrzył na mnie jak głupią.
-Chodź tu bo cię zobaczy!
-Spokojnie. Od dzisiaj jesteśmy w samorządzie szkolnym i nikt nie może nam zaszkodzić... No prawie nikt.
-My?
-Tak dyrektor nas wybrał.
-To po co tu przyszliśmy?
-Bo nigdzie bym ci nigdy nie powiedział, że cię kocham. Nie chciałbyś mnie słuchać.
-Fakt, masz rację.Kristian z dumnie uniesioną głową wszedł do sali i najprawdopodobniej ostatni raz usiadł koło Dary.
Lekcje szybko nam przebiegły i kiedy wyszliśmy ze szkoły Kris zaprosił mnie na kolacje do restauracji. Ucieszyłam się i wyczekiwałam godziny spotkania. Mieliśmy się spotkać pod jego domem.
Elegancko ubrana poszłam i dość długo czekałam. Ciągle go nie było i stałam przed tym domem jak słup. Zaczęłam się niepokoić, więc zapukałam do drzwi.Nagle z domu wybiegła średniego wieku kobieta z płaczem. Chyba mnie nie zauważyła więc zapytałam:
-Przepraszam coś się stało? Pani jest kimś z rodziny Krisa?
-Tak... Jestem mamą...
-Czemu pani płacze?
-Krr..isti..aana porwali. Nie wiadomo gdzie jest.
Kobieta jeszcze bardziej wybuchła płaczem, a ja uświadomiłam sobie co się stało...Witajcie! ♥ Po dość długiej przerwie wracam z kolejnym rozdziałem ♥ Przepraszam, że tyle nie było, ale jestem na wyjeździe i następny pojawi się dopiero w przyszłym tygodniu ♥ Co z Krisem i jego relacjami z Martiną?
O tym w następnym rozdziale...Po drobnych problemach mam nadzieję, że już wszystko w porządku z wyświetlaniem rozdziału ♥
CZYTASZ
Adventure | Kristian Kostov
FanficCzasem potrzebujesz tylko przygody, aby oczyścić gorzki smak życia z duszy...