XXXI

6.4K 767 70
                                    

"Życie ma jedną zasadę, chcesz czy nie, musisz dawać radę."

***

Mój pobyt w Miami minął tak szybko, że gdy w środę otworzyłam oczy, aby wyłączyć budzik nie mogłam uwierzyć, że ostatnią noc spędziłam w swoim łożku w Nowym Yorku. Przetarłam zaspane oczy i czym prędzej opuściłam łóżko, aby ogarnąć się w łazience. Po wykonaniu wszystkich czynności, ubrałam grantowe spodnie, białą koszulę z długim rękawem i czarne szpilki, a następnie udałam się do kuchni. Zegarek wskazywał siódmą, a dom był opustoszały. Przypuszczałam, że tata miał jakieś ważne spotkanie albo po prostu musiał załatwić coś w firmie i dlatego nie miałam okazji spotkać go rano. Co do Madison, to nie miałam pojęcia dlaczego nie mam jej w kuchni, gdyż z reguły o tej godzinie siedziała już przy wyspie kuchennej, popijając poranną kawę przy lekturze jakieś gazety z najświeższymi ploteczkami ze świata gwiazd i dotrzymywała mi towarzystwa przy śniadaniu.

Niechętnie otworzyłam lodówkę, z której wyjęłam mleko i nalałam je do miski, którą uzupełniłam jeszcze moim ulubionym musli bananowym. Zasiadłam na krześle, rozkoszując się kawałkami banana oraz czekolady, przeglądając portale społecznościowe na swoim telefonie. Byłam tak pochłonięta swoim zajęciem, że nie zorientowałam się, gdy ktoś otworzył lodówkę i zajął miejsce obok mnie dopóki się nie odezwał:

- Dzień dobry - Uslyszałam, przez co się mlekko wzdrygnęłam i podskoczyłam na krześle, unosząc głowę. Przede mną siedziała Madison z wielkim uśmiechem na twarzy i lekko potarganych włosach, co zdecydowanie świadczyło o tym, że dopiero wstała.

- O, cześć. Myślałam, że cię nie ma - odparłam, blokując ekran telefon i odkładając go na bok.

- Po prostu mam dziś wolne, więc pozwoliłam sobie pospać trochę dłużej niż zawsze.

- Skoro dla ciebie siódma dziesięć to spanie dłużej to naprawdę cię podziwiam - zaśmiałam się, wstając. Odłożyłam miskę do zlewu i wytarłam ręce o ściereczkę leżącą na blacie.

- Oh, nawet nie wiesz ile bym dała żeby być w twoim wieku i mieć te umiejętności spania do pierwszej po południu - stwierdziła, biorąc łyka kawy, której wcześniej nie zauważyłam.

- Teraz praktycznie nie mam na to czasu - mruknęłam ze smutkiem, zgarniając z blatu swój telefon.

- A nie zaczęłaś nawet jeszcze studiów - odparła, kręcąc głową ze śmiechem.

- Już nie długo - skwitowałam i po pocałowaniu kobiety w policzek, wybiegłam z kuchni. Wzięłam jeszcze swoją torebkę, do której wrzuciłam klucze oraz telefon i pognałam do windy, która zawiozła mnie na parter. Na dworze szybko złapałam taksówkę, podając kierowcy adres butiku.

Nie chciałam spóźnić się do pracy, biorąc pod uwagę fakt, że mimo, że pracuję w butiku dopiero miesiąc to moja szefowa bez problemu zgodziła się dać mi dwa dni wolnego. Nie chciałam wykorzystywać jej zaufania wobec mnie i dobroci, którą mnie obdarowała.

***

- Pomóc w czymś? - spytałam z szerokim uśmiechem, podchodząc do około czterdziestoletniej kobiety, która już od jakiś dziesięciu minut plątała się po sklepie od jednego wieszaka do drugiej i przeglądała te same ubrania po kilka razy. Chciałam bym miła, ale pod wpływem spojrzenia, które posłała mi w odpowiedzi, prawie się skurczyła ze strachu.

To Tylko WrogowieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz