XI

8.3K 785 86
                                    

"Są takie osoby, z którymi jedna spędzona chwila sprawia więcej radości, niż dziesięć z innymi."

***

Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc w błyskawicznym tempie odłożyłam książkę, którą właśnie czytałam i zbiegłam na dół. Byłam w domu tylko z Conorem, bo mama razem z ciocią i wujkiem oraz dziadkami pojechała do miasta. Nie mam pojęcia po co oni wszyscy byli jej potrzebni, ale chyba wolałam w to nawet nie wnikać. Ważne dla mnie było tylko to, że uratowałam przed nimi Conor'a, którego także chcieli wziąć ze sobą, za co chłopak znowu był mi wdzięczny.

Podeszłam do drzwi, przekręciłam klucz i niepewnie nacisnęłam klamkę. A jeśli to Niall? Kurwa. Leciutko uchyliłam drzwi i pierwsze co zobaczyłam to ciemne włosy. Odetchnęłam z ulgą.

- Zack? A co ty tu robisz? - odparłam zdziwiona, otwierając szerzej drzwi i wpuszczając chłopaka do środka.

- Vicky, ja... - zaczął niepewnie. - Ja chce cię bardzo przeprosić.

Stanęłam jak wryta i patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Co on kurwa znowu zrobił, że chce mnie przepraszać? Jego mina mówiła, że jest naprawdę przygnębiony i jednocześnie zdeterminowany.

- Chodź do mnie - mruknęłam, udając się w kierunku swojego pokoju.
Usłyszałam za sobą kroki, więc nie musiałam się nawet odwracać, aby wiedzieć, że chłopak idzie za mną.

Zastanawiałam się co musiało się stać, że Zack postanowił osobiście do mnie przyjść i mnie przeprosić. Kiedyś bywał u mnie często, ale od rozstania z Niall'em odwiedził mnie, no cóż... zaledwie kilka razy. W szkole też mnie unikał i nie rozmawiał ze mną tak jak kiedyś. Podchodził do mnie z dystansem. Co prawda byliśmy razem na balu, no ale to nic nie zmieniło. Nasze stosunki były oziębłe w dalszym ciągu. Zachowywał się tak, jakby nie umiał sobie poradzić z sytuacją i nie wiedział jak ze mną postępować. W przeciwieństwie do Matta, który bywał u mnie kilka razy w tygodniu i dwa lub trzy razy olał dla mnie nawet ważny trening. Po prostu ze mną siedział i rozmawiał, nawet gdy ja nie miałam na to ochoty. A on nie poddawał się i mimo wszystko próbował mnie rozbawić.

- Za co takiego chcesz mnie przeprosić? - spytałam, siadając na łożku. Chłopak spojrzał na miejsce obok mnie tak, jakby pytał o zgodę. Westchnęłam i poklepałam ręką materac. Zack usiadł i splótł swoje ręce. Nie patrzył się na mnie, więc ja także postanowiłam odwrócić wzrok. Powiedz coś kurwa albo zaraz stąd wyjdę.

- Za wszystko. Za to jak się zachowywałem przez ostatnie dwa miesiące. Za to, że cię unikałem i zdystansowałem się. Za to, że nie wspierałem cię tak, jak powinien robić to przyjaciel. Za to, że byłem zwykłym chamem i egoistą. Przepraszam, że nie zachowałem się tak jak powinienem, podczas gdy ty zawsze mnie wspierałaś i mi we wszystkim pomagałaś.

- Zack, ja... - wtrąciłam, ale chłopak szybko mnie uciszył.

- Jeszcze nie skończyłem - powiedział i ponownie spojrzał na ścianę. Jedną brew uniósł wyżej, ale po chwili ją opuścił i kontynuował: - Naprawdę jest mi cholernie głupio, że zachowałem się tak, a nie inaczej. Nie umiałem sobie poradzić w tej sytuacji. Nie wiedziałam co powiedzieć i co zrobić, bo bałem się, że wszystko może sprawić, że się rozpłaczesz albo ponownie załamiesz. Nie rozumiałem tej sytuacji i nie umiałam być przy tobie, tak jak ty byłaś ze mną, gdy Ashley ze mną zerwała. I wiem, że nawet to, że byliśmy na balu razem nie było tak cudowne jak powinno, bo cały czas pomiędzy nami był dystans - może niezbyt zauważalny, ale był, bo nie przeprosiłem cię wcześniej - Przez cały monolog nie patrzył na mnie i dopiero teraz spojrzał na mnie intensywnie brązowymi oczami, w których widziałam ból i smutek. - Dlatego właśnie robię to teraz i mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.

To Tylko WrogowieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz