Chris wyciągnął w moją stronę zakrzywiony patyk. Wiedziałam, że była to propozycja. Z wielką chęcią dołączyłam do jego zespołu i od razu zaczęliśmy razem tworzyć swoje własne wersje znanych utworów. Zmienialiśmy teksty, zachowując melodie tak by opisywały nasze własne życie. Bawiąc się muzyką, dźwiękami i słowami przekrzykiwaliśmy się, wyśpiewując w stronę gwieździstego nieba nasze teksty. Z poważnych i refleksyjnych wychodziły zabawne i bezsensowne fragmenty, które wywoływały liczne wybuchy śmiechów.
Ze zmęczenia i śmiechu nie mięliśmy już siły by siedzieć. Położyłam się na ciepłym piasku, drgając wypełniona radością. Chris poszedł za moim przykładem i jego głowa znajdowała się obok mojej. Panowała już prawie całkowita ciemność. Drewno się żarzyło, gdyż nikt nie dorzucił nowych gałęzi. Oświetlało nas tylko światło księżyca oraz odległe latarnie zlewające się z niebem. Sztuczne gwiazdy. Kontury drzew i krzewów, kontury ławek i koca, kontury Chrisa. Spoglądałam na jego twarz, szukając wskazówek i zastanawiając się o czym aktualnie myśli. Chciałabym móc poznać jego myśli. Każdy ich element. Plany na przyszłość, bolesne uwagi, opinię o mnie, problemy, które się w nim kotłują. Chciałabym, żeby był dla mnie dobrze znana osobą, ale też marzę o codziennym poznawaniu jego osoby. Codziennych, może mało istotnych zmian, które uświadamiają mi jak bardzo go kocham.
- O czym myślisz?
- Zawsze o tobie.
*
Leżeliśmy, a ja czułam jak moje powieki robią się coraz cięższe. Chciały opaść i odgrodzić mnie od rzeczywistości, przenosząc w świat wyobraźni. Ze wszystkich sił starałam się trzymać obecnej chwili. Nie pozwalałam sobie uciec. Chris mocno chwycił mnie za rękę, podnosząc się z plaży i pomagając mi wstać. Gdy już złapałam równowagę, szybko otrzepałam drobinki piasku z sukienki. We włosach pozostało jeszcze wiele tego złota, ale oczyszczenie pukli było ponad moje możliwości. Zachwiałam się lekko wyczerpana, ale Chris mnie złapał i prowadził w kierunku samochodu. Straciłam orientację, nie wiedziałam skąd dochodzi szum fal, a skąd odgłos wiatru, przewijającego się przez korony drzew.
- Uważaj, wsadzę cię na naczepę. – Złapał mnie w talii, unosząc nad ziemię. Wylądowałam na metalowej części z głośnym łoskotem. Gdy usiadłam na złożonych kocach Chris mnie puścił. Po chwili usłyszałam jak wskakuje do naczepy obok mnie. Przyniósł też latarkę, która oświetliła delikatnym światłem nasz mały zakątek. Czułam się ociężała i niezmiernie śpiąca, ale też szczęśliwa. Nie poruszyłam się, gdy Chris rozkładał koce i układał je by stanowiły choć namiastkę łóżka. Położyłam się szybko. Ostatnie co poczułam to jak mnie obejmował.
*
Przebudziłam się. Ciągle było ciemno, więc pewnie nie minęło zbyt wiele czasu. Prawe ramię mnie bolało, więc obróciłam się z boku na plecy. Chris spał obejmując mnie jedną ręką. Patrzyłam w stronę gwieździstego nieba i łączyłam poszczególne gwiazdy według własnego uznania. Nie znałam konstelacji ani ich nazw.
Nagle usłyszałam bardzo cichy głos. Cichszy i spokojniejszy niż szept. Wsłuchiwałam się w ten dźwięk. Udało mi się rozpoznać jedną sylabę wypowiadaną przez chłopaka.
- Lou. Lou. Lou. Lou.
Zamknęłam oczy. Jestem.
*
- Baciu! – Amy potrząsała moją kościstą ręką, chcąc skupić na sobie uwagę.
- Ach, opowiem ci o księżniczce uwięzionej w wieży i smoku, gotowa? – odparłam i odchrząknęłam. Zapowiada się długa opowieść. – Nie tak dawno temu, ale bardzo daleko, w samotnej wieży na pustyni...
CZYTASZ
SUNNY
Short StoryOna - czekała na niego długie tygodnie, odliczała dni, tęskniła. On - pracował w porcie, codziennie pisząc do ukochanej listy. Nadszedł dzień kiedy mogą się znowu spotkać. Co przyniosą te wspólne chwile?