3

24 6 3
                                    

Ostatnie dni były jak katorga. Miałam mnóstwo nauki przed ostatnimi egzaminami, a dodatkowo musiałam jeździć na pół etat do kawiarni. Szczerze mówiąc, nie mogłam się doczekać soboty. Miałam wolne od pracy, ale i tak zamierzałam ten dzień spędzić na nauce. Jedynym plusem było to, że mogłam dłużej pospać.  Gdy nadszedł mój długo wyczekiwany dzień o ósmej rano zadzwonił nikt inny jak Katy.

-Hm-odezwałam się zaspana.

-Halo? Tiny? Musisz mi pomóc, znaczy nam. Mieliśmy dzisiaj wybierać dekoracje i zastawę, ale ja z nim nie wytrzymam!- krzyknęła tak, żeby Mark usłyszał. Zaśmiałam się. Chciałam jej odpowiedzieć, ale mnie wyprzedziła- Wiem, że masz egzaminy. Wiem też, że uczyłaś się cały rok i pójdą ci świetnie, ale na prawdę potrzebuje drugiej kobiety. Przyjedzie też druhny. Destiny, zrozum. Westchnęłam głośno.

-Co ja z tobą mam? O której i gdzie- zadałam pytania.

~~~~~~~~~~

-Ratujesz mi dupę kobieto-odetchnęła z ulgą Katy, gdy tylko mnie zobaczyła- Wybrali ze srebrnym zdobieniem, a ja im tłumaczę, że ona jest do niczego- gadała jak najęta. 

-Zaraz coś wybierzemy, spokojnie- zaśmiałam się z tego jaka była sfrustrowana. 

-Marka już nasz, niestety ja też- rzuciła oschle w stronę męża.

-Okres- burknął pod nosem.

-A to druhny-wskazała na mężczyznę- Harry to Destiny, Destiny to Harry

-My już się znamy-powiedział brunet. Katy spojrzała na mnie niezrozumiale, a ja kiwnęłam głową. Zapadła dłuższa chwila, która była trochę niezręczna.

-Więc...- zaczęłam.

-No tak! Pani pokazała nam trzy różne zastaw...- tak przeleciały mi dobre trzy godziny. Katy była niezdecydowana, a ja traciłam kolejne minuty.  Ostatecznie wybraliśmy, a raczej wybrałyśmy zastawę, kwiaty i wzór zaproszeń. 

-Nareszcie- pomyślałam, opuszczając budynek. Te całe przygotowania były dość męczące. 

-To co, zapraszamy was na obiad. My stawiamy- powiedział Mark radośnie. 

-Ja odpadam, muszę powtórzyć kilka rzeczy, a jutro idę do pracy. Sami rozumiecie-odpowiedziałam. Nie mogłam stracić całego dnia. Nie było mowy.

-Rozumiem, że cię nie przekonam-oznajmiła blondynka wzdychając- w takim razie zdzwonimy się!

-Koniecznie, muszę już lecieć. Na razie- pożegnałam się poprzez machnięcie dłoni i wsiadłam do swojego podstarzałego BMW.

Po trzydziestu minutach byłam na miejscu. Mieszkałam na całkiem sporym osiedlu. Ta okolica Waszyngtonu była zadbana, a przede wszystkim bezpieczna.

W swoim małym mieszkaniu zrobiłam sobie herbatę i kanapki, a następnie odpaliłam laptopa. Wyciągnęłam wszystkie zeszyty i notatki.  Tak minął mi cały wieczór.

Spojrzałam na wyświetlacz swojego telefonu. 

Pierwsza w nocy. Cudownie. Wzięłam szybką kąpiel, pobieżnie ogarnęłam sypialnie i położyłam się spać.

Następnego dnia z trudem udało mi się wstać. Ledwo doczłapałam się do kuchni, gdzie zrobiłam sobie kawę. Rzadko piłam kofeinę, ale dzisiaj potrzebowałam kopa. Skrzywiłam się biorąc spore łyki. 

-Ohyda- powiedziałam do siebie, a następnie w pośpiechu ogarnęłam swój wygląd.

Następnie pędem zwinęłam z szafki klucze do domu i samochodu oraz czarną torebkę. Nienawidziłam się spóźniać, niestety w tym nie pomagał mi korek na ulicy, ani wydzwaniający telefon w kieszeni kurtki.

-Cholera jasna- powiedziałam do siebie, patrząc na zegarek. Miałam maksymalnie dziesięć minut na wstawienie się do pracy.


***

-Szefie, ja bardzo przepraszam. Był spory korek i- chciałam dokończyć swoją wypowiedź, ale starszy mężczyzna mi przerwał.

-Nie toleruje czegoś takiego w swojej kawiarni!-krzyknął stanowczo na zapleczu- Mamy sporo klientów, a mało kelnerów, czy t-

-Destiny! Jak miło cię widzieć!- zza drzwi wyszedł nik inny jak George. Uśmiechnęłam się zakłopotana- Jack masz wielkie szczęście, że tutaj pracuje. To najsympatyczniejsza dziewczyna jaką znam-mrugnął do mnie i poklepał swojego przyjaciela? Po plecach.

-Taa, spóźniła się, a wiesz że ja nie tole-

-Jack, Jack, Jack, nie pamiętasz jak ty byłeś młody? Z resztą mieliśmy się napić kawy czyż nie?- ciągnął, a ja byłam wdzięczna, że go poznałam. Albo Katy, że mnie namówiła na randki w ciemno, zyskałam dobrego znajomego, który uratował mi tyłek w pracy.

-Destiny- odezwał się oschle mój szef- dwie kawy z mlekiem- kiwnęłam twierdząco głową i zawiązałam swój firmowy fartuszek.

Przygotowywałam kolejne zamówienia odliczając do końca zmiany. Czas jakby się dłużył, a ja marzyłam o relaksującym wieczorze w domu.

-Cappuccino duże poproszę- usłyszałam kolejne zamówienie. 

-Cztery dolary-odpowiedziałam odkręcając się w stronę lady- Ou, Harry. Miło cię widzieć-powiedziałam.

-Destiny, a więc..-rozejrzał się po kafejce- to tutaj pracujesz-dokończył.

-Tak, na pół etatu-oznajmiłam robiąc kawę.

-Pół etatu...może masz czas dziś wieczorem?

~~~~~~~~~~~~~~

Heeeej!

I mamy kolejny rozdział!

Życzę wam miłej niedzieli i do zobaczenia!

All the love




Randka W Ciemno | Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz