Za niedługo potem wyszłam by poszukać męża i pozostałą dwójkę dzieci. Nieopodal dworu był las, dość gęsty, więc kiedy nie znalazłam ich w ogrodach domyśliłam się znaleźć ich w lesie. Chodziłam wydeptaną ścieżką i próbowałam ich wołać.
-Harry! Igerna! Severus? Gdzie jesteście?!- lecz odpowiedziałam mi głucha cisza. Szłam dalej mając nadzieję, ze poszli gdzieś w głąb lasu. Nie martwiłam się o dzieci. Harry był z nimi a w środku lasu było jezioro na pewno Igi namówiła tatę by ich tam zabrał. Więc już pewniejszym krokiem skierowałam się nad jezioro.
Nagle usłyszałam złamaną gałązkę. Odwróciłam się w stronę trzasku. Nikogo nie zobaczyłam, wiec myśląc że to jakieś zwierze ruszyłam dalej. Lecz nim zdążyłam zrobić krok ujrzałam postać. Kobietę w płaszczu, siedziała na pniu drzewa i coś szeptała.
Dopiero kiedy podeszłam do niej bliżej zobaczyłam kim była kobieta. Wyglądała identycznie jak ja. Wstrzymałam oddech i spróbowałam zebrać odwagę by się odezwać.
-Kim.. Kim jesteś?!- kobieta podniosła wzrok na mnie i uśmiechnęła się obłąkańczo.
-Nie poznajesz mnie? Czy aż tak wiele wieków nas dzieli?
-Ty... Jesteś Morgana?
-Tak. Jestem Morgana Pendragon. Choć wielu zna mnie pod innym nazwiskiem.
-Le Fay.- wyszeptałam.
-Tak, moja droga to ja.
-Ale ty nie żyjesz od kilkudziesięciu wieków!
-O na prawdę? Może i me ciało zostało pozbawione życia, ale czarownica tak silna jak ja nigdy nie umrze.
-Więc jesteś duchem?
-Można tak powiedzieć. Moja dusza potrafi przybrać materialną postać dzięki mojej mocy.
-Więc dlaczego dopiero teraz sie pokazałaś? Przez tyle setek lat nikt ciebie nie widział i ty teraz pokazujesz się mnie?
-Mam swój powód Morgano.
-Jaki?- czarownica uśmiechnęła sie i wstała. Podeszła do mnie i zaczęła bawić sie moimi kosmykami włosów. Stałam sztywno patrząc sie na nią.-Jeszcze sie nie domyślasz? Jesteś podobna do mnie. Wyglądasz identycznie jak ja, jesteś moim dopelgangerem, urodziłaś sie magicznym stworzeniem. To dlatego jesteś tak silna. To dlatego zwyciężyłaś Voldemorta. To dlatego wybrałam ciebie na swoją następczynię. Bo jesteś moim sobowtórem.
-A..Ale moja matka też była twoją wybranką.
-O nie nie. Twoja matka była silna czarownicą, dałam jej tę moc, bo była podobna do mnie, lecz nie tak bardzo jak ty. I kiedy się urodziłaś musiałam ją zabić. Musiałam pozbyć się nieudanej próbki.
-Zabiłaś własną potomkinię i moją matkę bo była nieudanym eksperymentem!! Jak śmiałaś!!- zdenerwowałam sie na tyle, że moje ciało zaczęło płonąć lecz nie spalało sie a spowodowało, że Morgana musiała sie odsunąć by nie zrobić sobie krzywdy.
-Hmmm. Widzę, że jesteś silniejsza niż sądziłam. To wspaniale. W końcu urodził się ktoś, kto jest godny przejąć moje rządy i odzyskać to co utraciłam!
-W niczym ci nie pomogę! Jesteś moją przodkinią, ale to nie znaczy, że będę podążać twoją ścieżką!! Obrałam inną drogę! Wybrałam dobro! I jeśli nie masz już nic do powiedzenia znikaj stąd za nim stanie ci sie krzywda! Nigdy więcej się tu nie pojawiaj! W niczym ci nie pomogę!!
Duch Morgany zaczął sie rozmywać lecz jeszcze za nim zniknła usłyszałam.
-Masz to we krwi Morgano Le Fay. Jeszcze tego nie wiesz, ale już jesteś po mojej stronie.
Zniknęła. A ja całkiem opadłam z sił. Usiadłam na pniu, na którym ją spotkałam i zaczęłam się zastanawiać nad jej słowami.
-Morgano!!-usłyszałam krzyki.
-Mamo! Gdzie jesteś?
- Mamo!!
To Harry, Remus i Igerna nawoływali mnie. Chciałam im odpowiedzieć, ale głos uwiąż mi w gardle. Nagle z krzaków wyszedł Harry i kiedy mnie zobaczył uśmiechnął sie i podbiegł do mnie.
-Dzieci! Znalazłem ją!- krzyknął by uspokoić poszukiwaczy. Spojrzał na mnie i zmartwił się. -Nic ci nie jest? Jesteś cała blada.- nie mogąc wydusić słowa pokręciłam przecząco głową. -Chodź skarbie zabiorę cie do domu. Co ty tu robiłaś?
-Szukałam was.
-Nas? Ja,Igi i Sev byliśmy w ogrodzie.
-Naprawdę? Szukałam tam ale nie mogłam was znaleźć.
-Bawiliśmy sie w chowanego.
-A wiec gdzie teraz jest Severus?
-Został z Syriuszem, zmartwiliśmy się kiedy długo cie nie było. Coś się stało?
Postanowiłam nie wspominać o tym co mnie spotkało więc wymyśliłam małe kłamstwo.
-Nie. Tylko zrobiło się mi trochę słabo musiałam chwilę odpocząć i chyba straciłam rachubę czasu.
Tak więc dołączyliśmy do dzieci i wróciliśmy do dworu. Dzieciom ulżyło, a Suriusz przytulił mnie kiedy weszłam do domu. Mówiąc, że źle sie czuję poszłam do swojego gabinetu. Zamknęłam się i zaczęłam myśleć nad tym co sie niedawno wydarzyło. Morgana Pendragon wciąż żyje. Nie jest ciałem materialnym, ale nadal jest niebezpieczna. Zagraża całemu światu magicznemu jak i ludzkiemu. Musiałam coś z tym zrobić.
Tylko co?
CZYTASZ
Living in the Darknes// Morgana LeFay
FanfictionMorgana jest potomkinią rodu Le Fay, którzy od zarania dziejów walczą z rodem Merlina. W młodej czarownicy, która pokonała Lorda Voldemorta -swojego ojca, zaczną dziać sie zmiany. Odstawi na bok swoje cnoty i zasady, którymi kierowała się dotychcza...