Wreszcie udało mi się zasnąć. Jednak snem zmęczyłam się bardziej niż dzisiejszym dniem.
"Camelot. Jestem w zamku. Ubrana w średniowieczną suknię. Jednak nie jestem sobą. Jestem tą Morganą Le Fay a w tedy jeszcze Pendragon. Przyglądałam się pierscieniowi który otrzymałam w prezencie na swoje 18 urodziny od Uthera Pendragona przyjaciela mojego zmarłego ojca i mojego opiekuna. Już wiedziałam co z nim zrobię. Poszłam do lasu nocą znalazłam dom pustelnika, który pomagał mi w robieniu trucizn i eliksirów. Bez żadnych skrupółów zabiłam pustelnika. Zaklęcie wyrwało ze mnie cześć duszy i tak umieściłam ją w pierścieniu. Kolejny horkruks."
Usiadłam gwałtownie. Znajdowałam się w swoim pokoju. Obok mnie spał spokojnie Harry. Odetchnęłam. To był tylko sen. Zlana zimnym potem Poszłam do łazienki wziąć prysznic, i tak juz nie zasnę a za oknem powoli zaczynało świtać.
Po umyciu się i wyszykowaniu zeszłam na dół do kuchni. Zastałam tam Molly i Syriusza.
-Też nie możecie spać?
Spojrzeli na mnie i oboje się uśmiechnęli.
-Skarbie co sprawiło że źle spałaś?- zapytała Molly.
- Miałam dziwny sen...- opowiedziała go im po czym odezwał się Syriusz.
- Mogłaś mieć sen proroczy. Trzeba będzie to sprawdzić.Kiedy reszta domowników byla już na nogach i szykowali się do swoich zajęć ja z Syriuszem polecieliśmy do banku Gringotta. Za pomocą goblina trafiliśmy do rodzinnego skarbca Le Fay. Tylko krew Le Fay otwierała kryptę.
-Sztylet proszę -zaskrzeczał goblin. Podałam mu rodowy sztylet a on wziął go i wyciągnął do mnie rękę. - Dłoń proszę.
Podałam mu swoją dłoń. Naciął lekko mięsień pod kciukiem i machnał sztyletem na drzwi krypty, tak że niewielka ilość mojej krwi rozbryzneła się na herbie mojego rodu. Nastąpiło skrzypnięcie otwieranego zamkna, a potem drzwi krypty otworzyły się. Weszłam do dość przestronnego skarbca i od razu zaczęłam poszukiwania. Oczywiście pierścień mojej praprapra i tak dalej- babki znajdował się w najdalszej części skarbca, zakurzonej i nie oświetlonej przez wieki. Kiedy tylko go dotknęłam zobaczyłam wspomnienia swojej przodkini.
"Pierścień na moim palcu był taki piękny. Szłam przez korytarze, by pochwalić się nim przed moją służką.
-Gwen. Spójrz jaki piękny.
-O tak pani. Zgadzam się, to najpiękniejszy prezent na 18 urodziny królewny.
Skrzywiłam się. Wcale nie byłam królewną.
-Przestań. To nie moja prawdziwa rodzina. Nie jestem żadną królewną. Wynoś sie!
Przestraszona, uciekła z komnaty, do której zaraz wszedł mój przyrodni brat.
- Morgano. Znów masz te swoje nastroje? Dziś są twoje urodziny! Powinnaś być promienna!
-Och Arturze masz zupełną rację. Pójdę na przechadzkę.
- Życzysz sobie mego towarzystwa siostro?
-Nie. Poradzę sobię.
Wyszłam z pałacu. Ruszyłam przez najkrótszą drogę za bramy królestwa i powędrowałam do Ragnora.
-Witaj Morgano czego pragniesz?
-Twojej śmierci głupcze!
Nim zdołał krzyknąć, Rganor Fell był martwy. Czułam jak zaklęcie odbija sie ode mnie i część mojej duszy umyka ze mnie. Czym prędzej zdejmuje pierścień i umieszczam w nim swoją cząstkę. Oglądam swoje dokonanie. Wychodząc palę chatę pustelnika. Nie obchodzi mnie to, że wywołam pożar lasu. Muszę się zemścić za to, co mi zrobili. Wszyscy zapłacą."
Odzyskałam świadomość. Dopiero po chwili zorientowałam się, że klęcze a nade mną pochyla się Syriusz.
-Co widziałaś?
-Potwierdziły się nasze przypuszczenia. Mam sny prorocze o horkruksach Morgany. A do tego, jestem z nią połączona. ..
CZYTASZ
Living in the Darknes// Morgana LeFay
FanfictionMorgana jest potomkinią rodu Le Fay, którzy od zarania dziejów walczą z rodem Merlina. W młodej czarownicy, która pokonała Lorda Voldemorta -swojego ojca, zaczną dziać sie zmiany. Odstawi na bok swoje cnoty i zasady, którymi kierowała się dotychcza...