Strach gardzi słabymi

698 53 0
                                    

Od spotkania ze swoją przodkinią minęło kilka tygodni. Miałam nadzieję, że zrozumiała iż nie zamierzam być kolejną Morgana siejącą strach. Jednak moja praprababka znalazła inny sposób. Jeszcze o tym nie wiedziałam,ale trafiła w mój najczulszy punkt...

Od kilku dni Remus, najstarszy z moich dzieci zaczął się dziwnie zachowywać. Zawsze roześmiany, otwarty i szczery, zaczął się zamykać w swoim pokoju, unikał rodzinnych wieczorów, a pytany czy cos się stało unikał odpowiedzi mówiąc że musi się uczyć. Co prawda jego ostatni rok szkolny zaczyna się juz za dwa tygodnie ale żeby juz się uczyć? Coś w jego zachowaniu mnie niepokoiło. Po tym jak wyznał mi że potrafi to co ja i jak pomogalm mu odkryć jego żywioł ten cały czas spędzał ze mną czas by się czegoś odemnie nauczyć a teraz? Nie chciał ze mną o niczym rozmawiać. Musialam dowiedzieć się co się dzieje. Wiec kiedy Remus ukradkiem wyszedł z domu rozproszyłam się i lecialam za nim. Wszedł do lasu i zatrzymał się nad jeziorem. Wylądowałam na drzewie i ukrylam się w jego koronie. Przyglądałam się synowi nie mając pojęcia co tu robi. Nie długo czekalam na odpowiedź. W lustrze jeziora pojawiła się moja twarz. Po czym z wody wyszła moja praprzodkini.

-Witaj Remusie Le Fay. Przyniosłeś to o co cię prosiłam?
-Tttak. -podał jej pudełko. Moja szkatułkę z klejnotami rodzinnymi. "Na Merlina Remus wykradł klejnoty rodzinne LeFayów" byłam mocno zszokowana. Jednak Morgana otworzyła puzderko i wyjęła z niego jeden niebieski klejnot.
- wiesz co to jest mój synu?
- nie mam pojęcia. To tylko klejnot.
- o nie mój drogi to cos o wiele ważniejszego. To jest mój horkruks.
Wstrzymałam powietrze. Morgana chciała odzyskać ludzką postać. Już nie być tylko wspomnieniem. Przeraziłam się, ta historia znów miała się powtórzyć. Nim się zorientowałam dostalam zaklęciem i spadlam z drzewa. Złamałam sobie rękę, kiedy sprawdzałam jej stan podeszli do mnie mój syn i moja prababka. ,
- kogo my tu mamy? Widzisz Remus? Tak kończą ci, którzy nie chcą być po mojej stronie.
Próbowała rzucić zaklecie, by mnie zabić, ale ja skupilam swój wzrok na niej i po chwili ta zniknęła w jeziorze poparzona przez ognistego lwa. Nie zauważyła, że podczas ataku mojego żywiołu zgubiła szafir. Remi podniósł go i podbiegł do mnie.
- Mamo! Mamuś! Nic ci nie jest? Ja nie chciałem mamo! Ona mi groziła. Zagroziła, że was zabije. Igi i Severusa. Nie chciałem tego. Musiałem jej pomoc. Przepraszam.
Wstałam, ledwo ale podniosłam sie i przytulilam syna.
- uspokoj się. Juz nic ci nie grozi. Już jesteś bezpieczny synku.
- mamo. Kocham cie.
- Ja ciebie też synu. Ale musisz mi o wszystkim powiedzieć rozumiesz? Wszystko od początku. Kiedy ją spotkałeś i czego chciała.
- Obiecała mi że jeśli jej pomoge to ona nikogo nie skrzywdzi.
-Kłamała ona jest zła. Nigdy jej nie ufaj.
-Dobrze mamo.
Poszlismy do domu i tam Remi wszystko mi wyjaśnił. Morgana nawiedzala go w snach. W końcu nakazała mu pojawić się nad jeziorem tam strasząc go śmiercią rodzeństwa zabroniła o sobie wspominać komukolwiek. I tak spotykali się raz w tygodniu. Ona opowiadała mu jak zdobyć większą moc i szantażowała by przyniósł jej klejnoty rodzinne. Nie chciał tego zrobić wiec ta nasłała na niego koszmar, w którym wszyscy giną. Najgorsze było to, że w tym śnie ja stałam u boku Morgany i byłam współwinna śmierci naszej rodziny.
Strach który wywołał w nim ten sen spowodował, że Remus z ciężkim sercem wykradł moją szkatułkę i wyszedł z domu. Potem powiedział, ze nim Morgana mnie dostrzegła wyznała mu, że to nie jest jedyny horkruks jaki posiada. Jest ich zaledwie trzy, ale są chronione przez potężne zaklęcia ochronne i tylko Morgana może je zniszczyć. Morgana czyli ja....

Living in the Darknes// Morgana LeFayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz