Rozdział 17 ,,Przeczucie"

280 11 0
                                    


  Spojrzałam na zegarek. Wskazówki jakby stanęły w miejscu. Miałam mokrą poduszkę, łzy leciały mi z oczu. Już nawet tego nie kontrolowałam a wręcz przeciwnie zaczęło mi to sprawiać przyjemność. Nie spałam, ale od godziny 3 zaczęło mi już lecieć.
Po raz pierwszy w życiu byłam szczęśliwa, ale tak naprawdę szczęśliwa. Spotkałam Adriana, w którym zakochałam się bezwarunkowo. Owszem, był wampirem. Był nieśmiertelnym, silnym i szybkim wampirem, który w ułamku sekundy wymordowałby szwadron ludzi. Wiedziałam jednak, że tego nie zrobi. Bennettowie żyli spokojnie wśród ludzi, przynajmniej starali się to zrobić. Moje łzy nie były spowodowane tym, że podjęłam złą decyzję. Jak miałam zrezygnować z kogoś, kogo kochałam najbardziej na świecie i bez kogo nie potrafiłam żyć. Pierwszy raz w życiu moje serce tak mocno dla kogoś biło. Byłam zakochana wiele razy, ale tym razem wiedziałam, że to nie jest zauroczenie. Ja go naprawdę kochałam. Bolała mnie reakcja Jasona i jego ojca. Zastanawiałam się nad tym, czy w ogóle chciałabym spędzić wieczór w La Push. Perspektywa rozmowy z Jasonem w ogóle nie wchodziła w grę. Po prostu nie mógł tego zaakceptować.
Udało mi się zasnąć dopiero koło 6 nad ranem. Byłam wyczerpana a sen na pewno dobrze by mi zrobił. Było mi tylko głupio, bo wszystkie obowiązki w domu spadły dzisiaj na ojca.
Owinięta kołdrą chciałam się od tego wszystkiego odizolować. Poczułam jakby w pewnym momencie ktoś skoczył na łóżko. Zerwałam się nagle i moim oczom ukazała się Madison.
- Daj mi spać — powiedziałam i ponownie przykryłam się kołdrą.
- Idziesz ze mną na imprezę — powiedziała Madison, ściągając ze mnie kołdrę.
- Nie mam ochoty na wizytę w La Push — spojrzałam na nią.
- To nie było pytanie moja droga - powiedziała Madison wyciągając mnie z łóżka.
Na końcu języka miałam już całą wiązankę dla Madi, ale wiedziałam, że ojciec stoi na schodach.
Spojrzałam na nią, zdecydowanie była dzisiaj w nastroju na zabawę. Szkoda, że Madison nie obchodziło zdanie innych.
- Zakładaj kieckę i ruszamy na zabawę — popchnęła mnie wesoło w stronę szafy.

Pomimo moich protestów i błagania by wysadzili mnie na stacji benzynowej byliśmy właśnie na imprezie na plaży w La Push. Grała głośna muzyka, alkohol lał się strumieniami i prędzej znalazłabym dziewicę wśród dziewczyn z Miami, niż trzeźwego tutaj. Młodzież Forks bawiła się lepiej niż my z Miami.
Niedaleko mnie stała grupa chłopaków. Wśród nich był również Jason. Co jakiś czas wszyscy zerknęli w moją stronę. Wyraz mojej twarz wskazywał na to, że nie miałam ochoty na konwersację tym bardziej z Jasonem. Czułam, że swoim zachowaniem zniszczył naszą przyjaźń. Może byłam okropna, ale gdy ktoś raz mi podpadnie musi długo później się starać.
- Widziałaś jak Cię obczajają? - zaśmiała się głośno Madison.
Posłałam jej sarkastyczny uśmiech.
- To Jason i jego kumple — spojrzałam na nich — Nie mam ochotę na rozmowę z nim.
- Jak chcesz — powiedziała Madison i zaczęła mi nalewać kolejny kieliszek.
Była już tak pijana, że nie zważała na moje protesty i moim oczom ukazał się kolejny odcinek ognistej wody. Wiedziałam, że jutro nie będę w stanie normalnie funkcjonować.
- Madison może nie powinnaś tyle pić — powiedziałam i zabrałam jej butelkę.
- Daj spokój — wrzasnęła i puściła oczko w stronę Aidena.
Spojrzałam w jego kierunku. Patrzył na Madison tak pożądliwie, że zrobiło mi się głupio.
- Mam rozumieć, że Ty i Aiden... - zaczęłam, uśmiechając się do Madison.
- Jesteśmy razem — uśmiechnęła się.
Wydawała się być bardzo szczęśliwa. Istniały różne poziomy szybkości związku a Madison i Aiden zdecydowanie byli bardzo szybcy.
- Pij za nasze szczęście — wybełkotała Madison.
- Powiedziałam... - nie byłam w stanie dokończyć mojego zdania.
Jaką idiotką byłam, że pozwoliłam jej mnie tutaj zabrać. Poczułam tę woń wódki zmieszaną z perfumami z taniej drogerii. Dodatkowo zapach mięty...poczułam się jak na zabawie w gimnazjum.
- Madi, moja księżniczko — uśmiechnął się Aiden — Porywam Cię na spacer.
- Eliza popilnujesz mi napoju? - spytała Madi.
- Mam wyjście?! - raczej nie było to pytanie.
Madison aż zapiszczała z radości. Złapała Aidena za rękę i pobiegli w kierunku plaży. Nie miałam zamiaru wyławiać ich pół przytomnych z wody.

Nie minęła godzina a Madison i Aiden szaleli teraz na parkiecie. Siedziałam sama jak palec przechylając kolejny kieliszek wódki. Po pewnym czasie zdałam sobie sprawę, że zaczynam się jąkać i dodatkowo zaczął mi się rozmazywać obraz. Słodki Boże... przecież wiedziałam, że tak skończę. Poczułam czyjąś ciepłą ręką najpierw na mojej nodze a później na szyi. Nie miałam siły krzyczeć, nawet nie wiem, czy potrafiłabym teraz cokolwiek powiedzieć. Niezdarnie odepchnęłam tę rękę i zauważyłam, że jest ogromna i bardzo ciepła. Mój upojony wysokoprocentowym trunkiem mózg zaczął kojarzyć fakty. To był Jason...
Nie wiem co planował, ale nie podobało mi się to. Poczułam jak bierze mnie na ręce.  

Kiedy możesz żyć wiecznie...When you can live forever...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz