50 twarzy Greya

#7

Wchodzimy do mieszkania. Wooow! Luksusowy i wielki apartament. Podoba mi się, ale oczywiście nie bardziej niż sam jej właściciel.
-Masz ochptę na wino? - pyta Christian.
-Jasne - odpowiadam delikatnie.
Jestem w salonie a on w kuchni. Przy dużych oknach które okrywają cały budynek od strony jezdni stoi fortepian.
-Grasz? - pytam ciekawa.
-Tak - odpowiada spokojnie.
Christian kieruje mnie w stronę eleganckiego, szklanego stolika.
Siadamy przy nim i Grey podaje mi kieliszek wina. Moje ulubione. Na stole leży też długopis i jakaś umowa. Christian podsuwa mi ją pod nos.
-Co to? - pytam.
-To umowa poufności. To znaczy że z nikim nie możesz o nas rozmawiać - odpowiada.
-I tak z nikim o nas nie gadam
-To dobrze - mówi Christian i lekko się uśmiecha.
Bez czytania tej umowy, podpisuję ją szybko. Podpisany akt podsuwam pod nos Christianowi. Żeby przerwać ciszę rzucam bez zastanowienia:
-Będziesz się teraz ze mną kochał?
On uśmiecha się ironicznie i odpowiada:
-Po pierwsze... Ja się nie kocham... Ja rżnę... Ostro...
Uśmiecham się i czerwienię.
-A ta druga rzecz?
Wstaje i wyciąga do mnie rękę.
-Chodź ze mną
Bez gadania wstaję i idę za nim.
Docieramy do drzwi.
-To jest za tymi drzwiami - mówi
-Ale co?
-Moja bawialnia
-W sensie x-box czy coś w tym stylu?
-Nie Anastasio
-Otwórz te drzwi
-Pamiętaj że w każdej chwili możesz się wycofać
-Otwórz te cholerne drzwi!
Wyciąga kluczyk z kieszeni i otwiera drzwi. Wchodzę nic nie widząc. Christian zapala światło i moim oczom ukazuje się... O kurwa!