Rozdział 2

72 10 1
                                    

Z rozmyślań (a może nawet ze snu) wyrwał mnie nieprzyjemny dla moich uszu głos.
-Oh Sehun jak dobrze ,że cię znalazłem. - Ktoś chciał ze mną rozmawiać! - Czy zdajesz sobie sprawę z tego iż twoja lekcja chemii skończyła się jakieś pięć minut temu?
Odwróciłem się ,podnosząc się z krzesła i zobaczyłem tego dzieciaka Byuna Baekhyuna. Ehh jesteś naiwny Sehunie - skarciłem sam siebie w myślach. Oczywiście ,że nikt nie chciałby z tobą rozmawiać. To tylko ten ,niski pierwszoklasista - Baek ,dumny homoseksualista ,nieszczęśliwie zakochany w moim przyjacielu ,który na pewno nie odezwałby się do ciebie teraz ,gdyby nie to ,że desperacko pragnął usłyszeć jakieś nowe informacje na temat Chanyeola.
Nie mogłem mieć mu tego za złe. To było oczywiste ,że każdy zainteresowany był znajomością z Yeolem ,nie ze mną.
-Nie Byun nie mam dla ciebie nic nowego - Nie zamierzałem dołować go jeszcze bardziej incydentem z dzisiaj. - Nie widziałem się z nim jeszcze.
Chłopak posmutniał. Wyglądał tak niewinnie ,że aż zrobiło mi się go żal. Lepiej dla niego ,żeby jak najszybciej o nim zapomniał ,bo ten kretyn będzie go ranił na każdym kroku.
Chyba nie chciał już nic dodać ,więc zgrabnie go wyminąłem i udałem się w kierunku mojej szafki. Wyjmując książki od biologii ,ktoś niespodziewanie złapał mnie za ręke. Odwróciłem się i zobaczyłem chłopaka. Wyglądał jak anioł ,albo jak książe ,jak mały książe. Był niższy ode mnie ,szczupły ,kruchy i blady ,miał delikatną ,mleczną cerę ,brązowe ,nieznacznie skośne oczy ,a jego wąskie ,lekko zarużowione usta były rozchylone ,chyba coś do mnie mówił. Zaraz co!?
-Co masz na ręku? - wyszeptał.
O nie ,nie ,nie zrobiło się nieciekawie.
-To tylko kot.
Ha! Nie miałem nawet kota. To zawsze przychodziło tak łatwo.
Lecz tym razem było inaczej. Chłopak o porcelanowej cerze wpatrywał mi się w oczy wciąż trzymając mój nadgarstek. O dziwo nie mogłem uwolnić ręki z uścisku tego wątłego chłopca. Nie miałem siły.
-Nie musisz kłamać ,nie skrzywdzę cię.
Jego głos brzmiał jak najpiękniejsza melodia ,a w dodatku był pełen troski ,był inny niż każdy usłyszany wcześniej przeze mnie głos.
- Pomogę ci - odezwał się ponownie.
Oh Sehunie nie daj się zwieść. Ludzie to oszuści ,a ich boski wygląd jest tylko przykrywką potworów jakich mają w środku. Nikt nie miał odkryć twojej tajemnicy ,nie rozmawiaj z nim ,uciekaj.

Wyrwałem się chłopcu ,który poluzował swój uścisk i prawie biegiem rzuciłem się w kierunku toalet. Przekręciłem zamek od drzwi i osunąłem się na brudną podłogę. Próbowałem jeszcze walczyć z napływającymi łzami ,ale i tak ostatecznie walkę te przegrałem. Łzy płynęły mi z oczu jedna po drugiej ,a ja sam czułem się słaby ,słaby jak nigdy wcześniej.
- Proszę wyjdź - do moich uszu kolejny raz dobiegł ten anielski głos. - Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć.
- Zostaw mnie! - W tym stanie stać mnie było jedynie na żałosny, histeryczny krzyk.
- Nie chcę żebyś przeze mnie opuszczał zajęć - niewinny głos koił moje nerwy.
- Wyjdę jeżeli zostawisz mnie samego.
- Dobrze ,tylko proszę nie płacz już.
Usłyszałem tylko skrzypnięcie zamykające się drzwi. Kim był ten chłopak? Dlaczego chciał ze mną rozmawiać? Dlaczego twierdził ,że chce mi pomóc? Dlaczego?

Exist, not live || HunHanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz