Wybiegłem z klasy jak poparzony ,gdy tylko usłyszałem dźwięk dzwonka. Pech chciał żebym na rogu korytarza ,rzecz jasna na kogoś wpadł. Zderzyłem się z wysokim szatynem przez co straciłem równowagę i upadłem na ziemię. Podniosłem głowę i zobaczyłem Tao. Był moim sąsiadem odkąd pamiętam. Mimo pobliskiego zamieszkania i tego samego wieku nigdy nie udało nam się nawzajem poznać. Dobra ,będę szczery, nie chciałem go poznawać ,rozmów z nim wystrzegałem się jak ognia ,a jego osoby raczej próbowałem unikać. Tao nie należał do tych "normalnych" nastolatków. Był raczej zaczepny ,problemowy i tajemniczy. Gdzie tylko się pojawiał rozpętywał zadymę ,a sam się ulatniał i nikt nie wiedział gdzie przebywa przez dany czas. Zdarzało się ,że znikał na parę tygodni ,a potem nagle okazywało się ,że spuścił łomot jakiemuś kolesiowi z miasta oddalonego o dwieście kilometrów.
Byłem już prawie pewny ,że da mi wpierdol za to ,że na niego wpadłem i rozmyślałem jak bardzo ucierpię ,gdy nagle zobaczyłem ,że chłopak wyciągnął w moim kierunku swoją dłoń. Wydawało mi się ,że chcę mi pomóc wstać ,więc niepewnie złapałem się jego ręki. Podniesienie mnie nie sprawiło mu żadnego problemu i jednym pociągnięciem postawił mnie na nogi.
- Sehun-ah ,jak dobrze ,że na siebie wpadliśmy ,ja właściwie...
- Muszę coś załatwić! - Nie pozwoliłem mu dokończyć.
Minąłem go i prawie biegiem rzuciłem się w kierunku toalet. Znowu. Jestem cholernym ,toaletowym tchórzem. Nienawidzę siebie z całego serca. O ile w ogóle je mam.
Kolejny raz poczułem chłód brudnych płytek ,w momencie kiedy osunąłem się na nie bezwładnie. Ostatnio jakoś na wszystko brakowało mi sił.
Co on ode mnie chciał? Musiał coś chcieć ,prawda? Gdyby miał mi wpieprzyć ,już dawno dławiłbym się krwią zamiast wdychać klozetowe "powietrze". Co zrobiłby gdybym nie uciekł? Co by powiedział? Dlaczego podał mi rękę? I dlaczego do jasnej cholery chciał mi coś powiedzieć? Kolejna fala pytań spowodowała okropny ból głowy. Wyjąłem z plecaka Ibuprom ,ten z podwójną dawką i bez wahania połknąłem mój złoty środek. Zaczęło się od pojedyńczych kapsułek ,podkradanych z apteczki rodziców. Później kupowałem już swoje ,coraz więcej i więcej ,teraz sam już nie wiem ile tego szajsu biorę dziennie. Przydałyby się jeszcze jakieś antydepresanty...
Nagle przypomniało mi się o istnieniu Luhana. Jakim dupkiem jestem ,powinienem mu podziękować.***
Kolejne dwie lekcje angielskiego spędziłem rozmyślając nad tym co powinienem powiedzieć chłopakowi o nieskazitelnej urodzie i anielskim głosie ,jednocześnie starając się udawać ,że obchodzi mnie to co mówi do mnie Chanyeol co jakiś czas mu przytakując. Tak naprawdę miałem ochotę mu coś zrobić ,gdy opowiadał kolejną historie łóżkową z jakąś przypadkową dziewczyną i nim w roli głównej. Kiedy zaczął mówić jaki to Baekhyun jest żałosny kazałem mu się zamknąć. Skończyło się tak jak zawsze ,obraził się i przesiadł do Jongina. Słyszałem tylko śmiech tych idiotów, to jak gadają o mnie i słowa Kai'a - "Japierdole ,serio naszej księżniczce podoba się Baek ,chyba padnę."
Chyba to ja go zabije. Czasem zastanawiam się ,czy gdybym zamordował tych wszystkich idiotów świat stałby się piękniejszy ,a ja przestałbym myśleć o własnym zgonie.
CZYTASZ
Exist, not live || HunHan
Novela JuvenilTytuł: Exist, not live Paring: Hunhan Gatunek: Dramat Oh Sehun był jednym z tych nastolatków, którzy w gorące lato chodzili w długich rękawach. Był chłopakiem, który nie rozstawał się ze swoimi słuchawkami, który kochał muzykę wypełnioną emocjami. B...