Z Justinkiem zglodnielosmy wiec postanowilismy isc do sableja na kanapke. Dobrze ze bylismy w tym miescie w ktorym byli ludzie. Postanowilam podejsc do kogos zeby zapytac gdzie jestesmy.
-Halo do ju spik inglisz?
-Tak - odpowiedzial przypadkowy przechodzien.
-To dobrze. W jakim miescie jestesmy?
-Ciechocinek.
-A gitara mordo no to pa.
-Czekaj.
-Co?
-Skad masz tyle rak bo tez chce?
-Nw obudzilam sie tak.
-Fajne sa.
-Dziena.
Justinek patrzyl z zazdroscia jak przypadkowy przechodzien z Ciechocinka mnie adoruje.
-Mam nadzieje ze mnie z nim nie zdradzisz? - spytal pelen nadziei.
-Justin skarbie jestes moja miloscia moim skarbem na dnie oceanu. Nigdy bym cie z nikim nie zdradzila, serio!!
-Dobrze skarbie moj najdrozszy ciesze sie niezmiernie.
-Kocham cie skarbie.
-Idziemy cos zjesc?
-Tak mielismy przeciez isc do sableja.
-A no ta no to chodz.
Poszlismy zjesc kanapke ale sablej byl zamkniety wiec poszlismy do biedry i kupilismy tam bulki i szynke. Usiedlismy w parku i zrobiliamy sobie romantyczna kolacje. Nagle slyszymy jakis dziwny dzwiek. MAJLI NAS ZNALAZLA!!! Pewnie bysmy zaczeli uciekac ale nam sie nie chcialo wiec czekalismy co Majli zrobi.
------
I CO JAK WAM SIE PODOBA TAKI OBROT AKCJI?
CZYTASZ
LET ME LOVE YOU
RomansaOPOWIESC O MILOACI JUSTINA BIBERA DO ZWYKLEJ DZIEWCZYNY Z CZARNOBYLA