#2

30 4 0
                                    

Niestety nie wiedziałam gdzie jest sala od matematyki, więc poszłam za klasą.

Gdy już dotarłam, zdałam sobie sprawe z tego, że tak naprawde z nikim jeszcze nie rozmawiałam. No cóż... Ludzie nie lubią mnie, ja nie lubie ludzi. Postanowiłam nie zwracac na nikogo uwagi i z nikim nie zaczynać rozmowy, nie będę się przecież prosić o przyjaciół, sami przyjdą.

Znowu lekcja. Usiadlam w ławce, a do mnie dosiadła się pewna dziewczyna. Brunetka, długie włosy, chuda, wysoka, trzy kolczyki w jednym uchu w drugim jeden i jeszcze jeden w dolnej wardze, zielone oczy, bardzo ładna dziewczyna.

- Hej - powiedziała

- Część - odpowiedziałam z uśmiechem, dziewczyna też się uśmiechnęła.

- Jestem Caroline, a ty?

- Ładnie, Joane jestem. Tak w ogóle fajne kolczyki, robiłaś sama czy u kosmetyczki?

- Dzięki, w uszach ten robiła mi kosmetyczka, koleżanka z pracy mojej mamy, - pokazała na ten w wardze - a resztę mama mi robiła.

- Bolało?

- Nie, tylko troche przy wardze ale to jak zdejmowalam na chwile, a tak to było ok.

- Ja mam tylko trzy w uszach, tu dwa, a tu jeden. - powiedziałam pokazując kolejno na uszy.

- Też fajne.

- Dzięki.

- To jak? Wpadasz do mnie po szkole? - powiedziala, a mnie troche zamurowało.

- Yyy... Co?

- No chyba nie będziesz całymi dnami siedziała w domu. No przyjdź bedzie fajnie, zrobimy sobie paznokcie! - uśmiechnęła sie do mnie. Fajnie sie z nią rozmawia, więc w sumie czemu nie?

- No w sumie moge przyjść tylko napisze do mamy po szkole czy w ogóle mogę.

- No oki.

Po szkole napisalam mamie, że ide do nowej koleżanki, i że nie było nic zadane, więc się zgodziła. Poszłam do Caroline. Gdy weszłam do jej mieszkania od razu się przywitałam. Mieszkanie było naprawde ładne i skromne. Jasne ściany w bordowe wzory, beżowe meble, podobnie jak ściany, meble miały bordowe wzory. Podobał mi sie ten wystrój.
Poszłyśmy do kuchni zaparzyć herbatę, następnie wracając do pokoju Karoliny zobaczyłam kota i psa, białego dachowca i tego samego koloru golden rettriwera. Kotka nazywała się Lili, a pies - Max. Fajnie się bawili.
Weszłyśmy do pomieszczenia. Dużo rozmawiałyśmy o wszystkim, o chłopakach, o dziewczynach, o kompleksach, o szkole, o rodzinie, o zainteresowaniach. Wyszło na to, że jesteśmy bardzo podobne, obie lubimy rysować, pisać, ale nie w zeszycie od matmy, kochamy zwierzęta, kolczyli itp...
Pomalowałyśmy sobie paznokcie na takie same, wstawiłyśmy zdjęcie na snapa. Wszystko było fajnie. Ale niestety dzień się kończył, a ja musze wracać do domu. Na szczęście Carlie mieszka blisko, więc nie było dużego problemu.

Gdy wróciłam do domu moja mama pytała o dziewczynę. Odpowiadalam jej na każde pytanie. Pochwaliłam się nowymi paznokciami zrobionymi przez mamę Caroline. Jest ona bardzo miłą kobietą. Ma długie włosy ombre z czarnych na jasne. Jest wysoka i pracuje jako kosmetyczka, więc nie dziwię się, że jej córka ma takie kolczyki, a tym bardziej ze ona sama ma ich kilka, w uszach, nosie, wargach, brwi i w pempku. Gdy skończyłyśmy rozmowę poszłam umyć zęby po czym przebrałam się w piżame i położyłam się spać. Była wtedy 22:40. Nie chciało mi się spać. Włączyłam telewizor i przełączałam kanały kolejno od a do z. W końcu znudzona czynnością zasnęłam.

Na ZakręcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz