Rozdział 4.

6 2 0
                                    

Pokój był w kolorze czerwono-czarnym.Meble za to granatowe:łóżko małżeńskie i jedna duża szafa.Ciekawe,gdzie mają łazienkę... Położyłem się na miejscu do spania i patrzyłem w sufit.Rozmyślałem.Co powinienem zrobić? Czy przemiana mogłaby uczynić moje życie lepszym.Nagle do pokoju wszedł Evan. Podszedł do mnie i leżeliśmy obok siebie. Nie mogłem się oprzeć i popatrzyłem na niego.

-Nigdy nie pomyślałem,że ON jest z tobą pokrewny.-spojrzał na mnie.-Jesteś śliczny.

Zawisł na de mną,ułożył dłonie na moich policzkach i mnie pocałował.Bez namysłu go oddałem.Ułożyłem swoje ręce na jego plecach.Polizał moją wargę prosząc o dostęp. Całowaliśmy się,aż nie mogliśmy złapać tchu.Zszedł ze mnie.

-Jeżeli jesteśmy przyjaciółmi to raczej całowanie jest nam rzeczą zakazaną.-zaśmiał się

-A kto powiedział,że nimi jesteśmy?

-Twój ojciec.

-Mhmm możliwe.-spojrzałem na niego i poczułem motylki w brzuchu.W sumie... -Evan?

-Tak?

-Chcę uprawiać seks z tobą-zarumieniłem się i zawiesiłem wzrok na nasze dłonie,które splątałem.Przytulił mnie leżąc na de mną.

-Na prawdę?-zapytał

-Takkkkk-Polizał moje ucho.

-Będzie dobrze.

-Wiem o tym.-Zaczął całować moje barki po czym zdjął ze mnie koszulkę i całował mnie po brzuchu zahaczając o sutki. W międzyczasie pozbyłem się jego bluzki i jeździłem rękami po jego torsie.Poczułem jego męskość przez materiał spodni.Zrzucił je z siebie i mnie. Otarł się nią o mojego penisa. -Ahhhh-Nasze bokserki leżały już na podłodze.W jego oczach widziałem pożądanie.Wszedł we mnie brutalnie i wchodził co raz głębiej.Poczułem ból i to mi się podobało.O kurwa... Klamka się ugięła, a ja jęczałem w ustach Evena, który dopiero mnie pocałował. W drzwiach zobaczyłem mojego ojca...

-Luke.- Mój skarb zaprzestał swoich ruchów i oderwał moje usta od swoich,lecz nie wyszedł ze mnie-Wiem,że każdy ma jakieś zapotrzebowanie seksualne,ale nie możesz być trochę ciszej.To trochę nie podoba się innym.

-Dobrze-zaczerwieniłem się.

-Even. Nawet nie próbuj go skrzywdzić,bo zginiesz po raz drugi. Synu muszę ci przyznać,że masz dobry gust-powiedział po czym wyszedł

-Akurat dochodziłem wiesz?-zamruczał mi do ucha po czym znowu poczułem duże pchnięcia.Ugryzł mnie w udo zostawiając ślad zębów.Po czym oboje doszliśmy.Takie dziwne uczucie.Zostając we mnie czułem jego ciężar na sobie.-Oznaczyłem cię kotku.

-Miau.Chyba jestem pieprzonym masochistą.

-Możliwe.To lepsze niż płakanie.  Z resztą przepraszam. Zapomniałem o tym jak się poczujesz.-wyszedł ze nie-chodźmy się umyć

Okazało się,że łazienka była tuż obok.Myliśmy się nawzajem w wielkiej wannie. Powróciliśmy do mojego azylu tylko z ręcznikami okrywające nasze miejsca intymne.

-Śpisz ze mną?

-Jasne.A już podjąłeś decyzję.

-Nie.

-Kocham ciebie.

-Ja ciebie też kocham.

-Bardzo tego pragnę,ale to twoja decyzja.Zapewne i tak jej nie podejmiesz.

-Ja też chcę być z tobą dopóki to możliwe.Nie smuć się.Proszę.Zostało 6 dni.




You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 26, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Jedyną słabością jest miłość.Where stories live. Discover now