Bakery Cafe

12 0 0
                                    


Wtorek 9:00 rano

Mai Pov~

Dzisiaj jest dzień, w którym John musi wyjeżdżać do pracy, mam na myśli, że jedzie na sprawę z zespołem SPR. To będzie pierwszy dzień, kiedy byłam sama z dzieckiem przez ten czas. Zazwyczaj Monk, John lub Yasu przychodzą i zostają ze mną i niemowlęciem przez tydzień. Ponieważ Naru poprosił ich, aby pracowali nad sprawą, dlatego John musi wyjeżdżać już dzisiaj, a kiedy tylko wróci, prawdopodobnie będzie to kolej Monka.

Nie mam nic przeciwko spędzeniu samotnie czasu z dzieckiem, ale pomogę również w Bakery Cafe. To będzie trudne, ale prawdopodobnie dam radę.

-Będziesz samotny bez obecności tu facetów, ale damy sobie radę co nie? Mój mały rycerz. - powiedziałam, podnosząc dziecko z kołyski.

Nie mów tak Mai, nam też jest trudno tak samo jak tobie. - powiedział John, wychodząc z łazienki tylko w bokserkach i ręczniku na szyi.

-Wiem, wiem. - powiedziałam, gdy przytulił zarówno mnie jak i dziecko.

-Wrócimy jak najszybciej, ale przez ten czas będziemy dzwonić do ciebie trzy razy dziennie, a ten mały rycerz będzie z tobą przez cały czas, więc będzie cię bronił, prawda Tomasuki-kun? - powiedział John, całując czoło dziecka.

Dziecko zaczęło mówić, jakby odpowiadało na pytanie Johna. Zaczęłam na to chichotać.

-Dobra, w porządku, powinieneś się spieszyć, Monk zaraz tutaj będzie. - powiedziałam wychodząc z sypialni.

~

-No cóż pojedziemy już. Uważaj Mai, ty też mały rycerzy. - powiedział John, na pożegnanie pocałował mnie w policzek, a Tamasukiego w czoło.

-Pamiętaj, jeśli coś się stanie zadzwoń, jeden z nas od razu wróci. - powiedział Monk , a następnie przytulił mnie i dziecko.

-Hai, wróćcie bezpieczni, powiedzcie reszcie, żeby też to zrobili. - powiedziałam, gdy Monk pocałował mnie i Tamasukiego w czoło.

-Nie martw się już tak Mai. Do zobaczenia, miejmy nadzieję, że za kilka dni. - powiedział Monk, gdy on i John wsiadali do samochodu.

~

Po pożegnaniu się, wróciłam do środka, żeby zacząć pakować torbę dziecka. Kiedy skończyłam, wzięłam kluczyki do samochodu i posadziłam dziecko w foteliku samochodowym. Później weszliśmy do kawiarni w Bakery, której siedzieliśmy w holu dla pracowników, bo inaczej nie wiedziała bym, co zrobić z tym małym brzdącem. Cóż moi pracownicy znają sytuację, więc myślę, że wszystko w porządku, zwłaszcza, że jestem sama w domu.

*Szybkie bicie serca*

D-dlaczego czuję się nerwowa? Czy to dlatego, że jadę do piekarni z małym Tomą? Nie ... to nie to. Byłam tam z nim wiele razy choć nie pracuje tam i rzadko tam przebywam. Zaczęłam się kierować w stronę parkingu na Bakery.

-Hej, moja śliczna mała Mai. - pojawił się w mojej głowie, gruby głos.

Potrząsnęłam głową: - Jedź Mai, nie zwracaj uwagi na ten głos, którego nie znasz.

Wyskoczyłam z samochodu, a potem wzięłam dziecko. Weszłam do Bakery Cafe, teraz nie było tłoczno, ale jeśli chodzi o Bakery Cafe, to za parę godzin będzie wręcz odwrotnie. Kawiarnia Bakery to budynek narożny, można jeść wewnątrz , na zewnątrz lub zabrać zamówienie ze sobą. Wnętrze sprawia, że czujesz się jak w domu, zwłaszcza gdy wszyscy rozmawiają z tobą tak, jakby znali cię od wielu lat.

-WIT-Ach! Taniyama-san i Tomasuki! Witamy z powrotem! - wszyscy powitali mnie i dziecko.

-Witam wszystkich. - powiedziałam z uśmiechem.

-Ach, pomogę ci Taniyama-san. - powiedział jeden z facetów, biorąc ode mnie torbę dla niemowląt.

-Dziękuję Mori-san. - podziękowałam mu, idąc drogą do holu.

-Nie ma problemu Taniyama-san. Stworzyliśmy już kącik dla Tomasukiego. - powiedział Mori wchodząc do salonu.

-Dziękuję, jesteś naprawdę słodki! - powiedziałam, kiedy wsadziłam dziecko do łóżeczka.

-Nie ma problemu, Taniyama-san. Jeśli czegoś potrzebujesz, nie wahaj się zapytać. - powiedział Mori.

-Hai, jeśli coś się wydarzy, przyjdź do mnie. - powiedziałam.

-Tak, proszę pani. - powiedział Mori wychodząc.

-No cóż Toma, jesteśmy w końcu tutaj, czuję się źle tutaj, mam zamiar zadzwonić do Yasu. Ale oni zapewniali przez telefon, że wszystko jest w porządku dla mnie i mam po prostu zostać w salonie z tobą. Hmmm ... Są takimi miłymi ludźmi, prawda, Toma? - powiedziałam do Tomy, który odpowiedział mi swoim dziecięcym mówieniem, jak może być ładny ten mały facet?

No cóż skoro tu zostaniemy, dlaczego nie popracować nad moją książką dla dzieci? Czy chciałbyś mi pomóc? - zapytałam Tomy.

Odpowiedział mi dziecięcym chichotem i uśmiechem.

-W porządku. 

Podeszłam do torebki i wyjęłam z niej laptopa. Potem podeszłam do kanapy, aby usiąść w pobliżu Tomy.

-Okey Toma, przeczytam ci, co mam, a ty mi powiesz, czy jest dobre, czy nie. - Toma odpowiedział mi raz jeszcze szczęśliwym chichotem.

-Dobra, zaczynamy.

~

Po jakimś czasie stwierdziłam, że to czas na drzemkę Tomy, więc udało mi się wydostać z salonu. W kawiarni tak jak przewidywałam zrobił się naprawdę niezły tłok, że ledwo dało się przejść.

-Ach, Taniyama-san. - powiedziała jedna z dziewczyn.

-Czy potrzebujesz pomocy? Odłożyłam dziecko na drzemkę i obudzi za jakąś godzinę i trzydzieści minut. - powiedziałam uśmiechając się.

To jest dobry czas na jego drzemkę nie chcę, żeby spał za krótko ani za długo więc taka drzemka raz dziennie jest dla niego odpowiednia.

-Tak proszę, czy mogła byś stać przy kasie i zbierać zamówienia napoi i przekazywać jakie mają być wykonywane, Taniyama-san? - dziewczyna grzecznie mnie zapytała.

-Nie ma problemu, Maya-chan. - powiedziałam, kiedy otrzymałam wytyczne.

~Godzinę i dwadzieścia pięć minut później~

-Bakery Cafe w końcu się wypełnia, co nie? - powiedziałam patrząc na miejsca wciąż pełne ludzi rozmawiających ze znajomymi.

-Hai, dziękuję ci za pomoc Taniyama-san. - Maya-chan podziękowała mi.

-To wcale nie jest problem. Cóż, lepiej już pójdę, zanim się obudzi. Powiedz, jeśli będziesz czegoś potrzebować. - powiedziałam, gdy ruszyłam w stronę salonu oddzielonego od kawiarni.

Gdy wróciłam do salonu, mały wciąż spał, więc po prostu usiadłam na kanapie, patrząc na niego z miłością.

-Zabiorę cię z dzieckiem przez ślad moich słów Mai.

Ten sam głos pojawił się w mojej głowie po raz kolejny. Potrząsnęłam głową, dlaczego? Dlaczego jego głos przechodzi przez moją głowę ...? Popatrzyłam na zegar, drugi menadżer powinien być tu za chwilę. Zaczęłam pakować moje rzeczy i właśnie w tym czasie przyszedł drugi menadżer. Eric, który jest właśnie tym menadżerem, przyszedł i mi pomógł z torbą z rzeczami dziecka. Wyszliśmy z salonu i pożegnałam się z moimi pracownikami. Kiedy skończyłam usłyszałam otwieranie się drzwi.

-Mai? - usłyszałam głos mówiący moje imię.

Odwróciłam się i zamarłam w miejscu ...

-To ty, moja piękna Mai, Ach, masz go ze sobą, czy śpi?, czy mogę go zobaczyć? - odezwał się ten sam głos.

Mai i jej dzieckoWhere stories live. Discover now