6 → σfιαяα ѕαмσвóנѕтωα

190 45 33
                                    

      — To jest właśnie Mathew Riseman.

      — Niemożliwe. Skąd to masz? Dlaczego nie powiedziałaś wcześniej? Może jeszcze wiesz, jaki miał motyw, co? — Oburzony, Jayden zasypywał Nel pytaniami.

      — Mike znalazł to nazwisko na kartce w uchu Nikki Anderson. Oczywiście, była tam razem z naszym ulubionym kwiatkiem.

      — Przywiązana do stokrotki? — Jay zauważył, że dziewczyna lekko się skrzywiła na to słowo. Szybko jednak pokiwała głową, by zamaskować chwilę zawahania. Chłopak był zadowolony, że nie wie nic więcej oraz że jego wysiłek i, jak sam pomyślał, jego szlachetnie przelana krew, nie pójdą na marne. Z uśmiechem na ustach postanowił wtajemniczyć swoją towarzyszkę: — Tak więc, moja droga, moim zdaniem, jest to pierwszy podejrzany! Miał zdecydowany motyw, by zabić Damiena Stanleya. Otóż nasza ofiara była jego ochroniarzem, bo pan Riseman był wielką szychą. Oczywiście, nie...

      — Nie większą niż ty. Tak, tak, wiem. Kontynuuj — Nel przerwała Jayowi, który zrobił naburmuszoną minę. Dziewczyna wywróciła oczami i poganiała go, by dokończył.

      — Nasz podejrzany prowadzi kancelarię. Podobno zalazł komuś porządnie za skórę, więc potrzebował macho do ochrony. Nie mam pojęcia, czemu do mnie nie zadzwonił... Ale myślę, że powinniśmy go odwiedzić!

      Nel zamknęła laptopa, założyła torebkę na ramię i była gotowa do wyjścia. Jayden był zdziwiony. Wyglądało na to, że dziewczyna spodziewała się tego i tylko czekała, aż on to zaproponuje.

      — Co się tak lampisz? Łap za klucz i idź ogarnij resztę krwi spod nosa, a ja czekam na ciebie przy twoim aucie — powiedziała i z tymi słowami opuściła gabinet. Chłopak stał jeszcze chwilę oniemiały. Nie poznawał dziewczyny, której, jeszcze parę godzin temu, było bliżej do zombie niż  do agentki. W końcu! W końcu wróciła jego Nel! Uśmiechnął się do siebie i postanowił wykonać to, co dziewczyna mu poleciła.

      Chwilę później szedł w stronę swojej bryki. Był dosyć zdziwiony, że Nela, zamiast stać oparta o maskę, siedzi w środku i, co gorsza, za kierownicą! Przecież nie dawał jej kluczyków. Chyba że sama sobie je wzięła. Typowe i w jej stylu, przeszło mu przez myśl. Podszedł i zapukał w szybę od strony kierowcy. Chrząknął, ale Nel wzruszyła ramionami i pokazała, że nic nie słyszy przez szkło. Niezadowolony, zajął miejsce pasażera i zamknął drzwi.

      — Jesteś pewna, że wiesz, gdzie jedziesz? – Zanim zdążył cokolwiek więcej powiedzieć, dziewczyna gwałtownie ruszyła. Wybierała drogi, gdzie nie było sygnalizacji, i wcisnęła gaz do dechy. Jaydena wbiło w siedzenie. Miał tylko nadzieję, że Nel nie rozbije jego jedynej miłości.

      — Gdy ty przypudrowywałeś nosek, sprawdziłam sobie, jak dojechać do kancelarii. Riseman powinien jeszcze tam być.

      Jakieś pięć minut później dziewczyna zaparkowała z piskiem opon na parkingu przy bramie. Wyłączyła silnik i wysiadła, zatrzaskując za sobą drzwi. Na szczęście na tyle ostrożnie, że nic nie stało się autku Jaya. Wyjęła z torebki broń i przeładowała. Czas w końcu to skończyć, pomyślała. Nie czekając, aż chłopak w końcu podąży za nią, otworzyła zewnętrzne drzwi do budynku. W środku nie było nikogo. Dziwne. Liczyła, że zastanie chociaż sekretarkę, sprzątaczkę... No, kogokolwiek. Postanowiła się rozejrzeć i posprawdzać nazwy na drzwiach. Gdy stanęła przed właściwymi drzwiami, obok niej pojawił się Jay.

      — Nie spieszyłeś się, widzę.

      — A od kiedy ty masz tyle energii? Dziewczyno, nie wiem, co wzięłaś, ale ja też chcę! — Nel zignorowała go i nacisnęła klamkę. Drzwi były zamknięte. Niemożliwe, że się pomyliła.

Catch you, DaisyWhere stories live. Discover now