10 → ℓαѕ, кσℓуѕαикα ι ραριєяσѕу

183 32 33
                                    

     — Sorry, panowie — powiedział Jayden, zbierając wszystkie żetony ze stołu pokerowego.

     Kiedy reszta graczy nie mogła się pogodzić z kolejną przegraną, Jay się zamyślił. Od kilku godzin starał się dodzwonić do Nel, jednakże ta nie odbierała. Ba, nawet nie dawała oznak życia — nie napisała wiadomości z wyjaśnieniem, dlaczego nie mogła odebrać. A przynajmniej tak to wszystko widział Jayden.

     Był strasznie podenerwowany tą sprawą, choć nie było po nim tego widać ze względu na jego szarmancki uśmieszek, który gościł na jego twarzy przez całą grę.

     Kiedy zebrał już wszystkie żetony, wstał od stołu i udał się w stronę korytarza, wyciągając telefon z marynarki. Wybrał ponownie numer swojej partnerki w śledztwie.

     Trzy sygnały, a później poczta głosowa. Znowu.

      Przeklął pod nosem i z lekkim grymasem wrócił do stołu.

      Zaczynał się coraz bardziej martwić. Odkąd podsłuchał jej rozmowę z szefem, był kłębkiem nerwów. Za żadne skarby nie chciał, aby Nel została zwolniona. Mimo że ona go nie znosiła, on lubił z nią pracować. I uważał też, że była świetną pracownicą, a to, że ostatnio zawaliła kilka spraw, nie mogło się nawet równać z tym, ile dobrego zrobiła dla PAK-a.

     Patrzył pod stołem na swoją komórkę, zastanawiając się, czy napisać do Nel SMS-a, jednakże odrzucił tę myśl, a następnie schował swój smartfon.

     — No to co, panowie? — rzekł z uśmiechem i niemałą pewnością siebie. — Jesteście gotowi na kolejną przegraną?

***

     Nel wstała z ogromnym bólem głowy. Nie sądziła, że migrena może być aż tak silna. Próbując ustać na nogach, przeszła ze swojej sypialni do kuchni. Otworzyła szafkę z lekami, po czym wzięła jedną tabletkę.

     Po kilku minutach poczuła się lepiej. Wobec tego złapała za swój telefon, by sprawdzić godzinę.

     — Już jedenasta?! — krzyknęła, nie kryjąc swojego zaskoczenia. — Mój Boże, szef mnie zabije...!

     Była pewna, że nastawiła budzik, nie rozumiała więc, dlaczego się nie obudziła o wyznaczonej porze. Ale nie to było najważniejsze w tamtej chwili.

     Szybko zrzuciła z siebie wczorajszą sukienkę i ubrała się w to, co znalazła jako pierwsze na podłodze. Następnie ruszyła do toalety, by jakoś ujarzmić swoje włosy. Kiedy to uczyniła, złapała za dezodorant i użyła go na całym swoim ciele. Nie mam czasu na prysznic, pomyślała i z zniesmaczoną miną wzięła klucze z komody, żeby później opuścić swój dom.

     Niekiedy naprawdę przeklinała siebie za to, że nie miała swojego samochodu. Gorzej — że nawet nie zaczęła na niego oszczędzać.  Nie wiedząc, co robić, zaczęła wracać w stronę domu w celu wzięcia roweru. Chociaż tyle mogła zrobić.

     Gdy odpinała swój rower, usłyszała za sobą męski głos.

     — Podwieźć panią?

     Nel odwróciła się na pięcie i zobaczyła starszego mężczyznę, którego nigdy wcześniej tutaj nie widziała.

     — Nie, ja... Dziękuję, ale nie ma potrzeby — powiedziała, wracając do roweru.

      — Ależ to żaden kłopot. W końcu jesteśmy sąsiadami — rzekł mężczyzna, uśmiechając się do dziewczyny.

      Zaniemówiła. On jest moim sąsiadem?, myślała. Przecież widzę go pierwszy raz na oczy!

Catch you, DaisyWhere stories live. Discover now