Rozdział trzeci

9K 234 48
                                    

Zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcje...dziś był wtorek. Więc pierwszą miałam matematykę z wiedźmą (miała taką ksywkę bo była wredna i nawet najlepsi mieli u niej sporo problemów). Ruszyłam z Clarą w kierunku sali, po drodze natknęłyśmy się na Zoe.

-Cześć Madd, cześć Clara. - na jej twarzy pojawił się chamski uśmiech.

-Cześc Zoe.  Zapamiętaj sobie, że TYLKO przyjeciele mogą na mnie mówić Madd! a ty do nich nie należysz! - powiedziałam to a ostatnie zdanie prawie wykrzyczałam.

-Cześć Zoe. - powiedziała Clara i spojrzała na Zoe morderczym wzrokiem.

-Ohh Madd nie przesadzaj, przyjaźniłyśmy się prawie trzy lata i chyba mam prawo tak na Ciebie mówić. - popatrzała się na mnie złośliwym wzrokiem.

-Nie przesadzam. A poza tym ta przyjaźń była jedną wielką pomyłką i nie masz prawa tak na mnie mówić! - wykrzyczałam jej prosto w twarz.

Nawet nie czekałyśmy na odpowiedź tej blond małpy (tak mówię na Zoe) tylko od razu weszłyśmy do sali w której odbywała się lekcja na którą się spóźniłyśmy. Lekcja była strasznie nudna. Każda lekcja była nudna, więc wszystkie lekcje gadałam z Clarą. Na ostatniej lekcji którą był wf podczas rozgrzewki przyszedł jakiś gościu... Kojarzyłam go ale nie wiedziałam skąd. Ten facet podszedł do trenera i o czymś rozmawiali, kilka minut potem trener poprosił mnie żebym do niego podeszła.

-Madd, Mike powiedział że twój brat prosił go żeby Cię odebrał teraz ze szkoły bo jedziesz do babci na tydzień, to prawda? - spytał się mnie nauczyciel.

-Yhym... Tak, to prawda. - nie wiedziałam co mówią i dlaczego powiedziałam, że to prawda chociaż nie jechałam do babci ale kojarzyłam tego Mike'a chciałam się dowiedzieć dokładnie kto to jest więc z nim poszłam.

Chwile później wyszliśmy z sali gimnastycznej. Mike sie nie odzywał więc ja też postanowiłam tego nie robić gdy wyszliśmy już całkowicie ze szkoły podeszliśmy do czarnego Mercedesa. Wsiedliśmy do środka, Mike usiadł za kierownicą a ja na miejscu obok niego.

-Gdzie jedziemy, Mike? - spytałam przerażonym głosem bo to nie była droga którą zawsze jeżdżę do domu.

-Do mojego domu, Maddie. - powiedział stanowczo, uśmiechając się.

-To dlaczego trenerowi powiedziałeś że do babci?! - przeraziłam się.

-To była wymówka którą wymyśliłem na szybko, a ty czemu powiedziałaś że to prawda skoro dobrze wiesz, że nie jedziesz do babci? - spytał łagodnym głosem.

-Bo wiedziałam że Cię kojarzę ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. - nadal zastanawiałam się skąd mogę go znać.

-Yhym... Może kojarzysz mnie dlatego, że jestem Mike Walker? Były przyjaciel twojego brata i Tyson'a, aktualnie jeden z największych wrogów. - zaśmiał się lekko.

-Yyyy natychmiast wypuść mnie z tego auta! Miałam się do Ciebie nie zbliżać!  - krzyknęłam.

-Spokojnie nie wypuszcze Cię teraz. Pobawimy się jak będziemy na miejscu. - powiedział spokojnym tonem.

Zaczęłam płakać, nie wiedziałam do czego ten człowiek jest zdolny. Ale wiem że chciał sie zemścić na Zayn'ie i Tyson'ie. Staliśmy na światłach, wykorzystałam chwilę że samochód się zatrzymał i wysiadłam i zaczęłam uciekać. Obejrzałam się za siebie i mi ulżyło bo nie widziałam Mike'a i czarnego Mercedesa. Wyciągnęłam telefon, chciałam zadzwonić do Zayn'a ale przypomniało mi się że jest w pracy i nie odbierze. Postanowiłam zadzwonić do Tyson'a.
Jeden sygnał... Drugi... Trzeci...

Przyjaciel Mojego BrataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz