Ten psychopata

162 11 3
                                        

Nie zaszliśmy daleko bo już za drzwiami mieszkania zatrzymało nas dwóch mundurowych.
-Witam starszy aspirant Michał Urbański czy pan Stuart Kluz-Burton?-odezwał się jeden z nich.
-Tak, w czym mogę pomóc?-zapytał niepewnie Stuart.
-Musimy odwieźć pana na najbliższy komisariat.-powiedział tym razem drugi policjant.
Dopiero teraz zauważyłam że policjanci strasznie różnią się od siebie wiekiem.
-Dlaczego?-zapytał Stuu.
-Jest Pan oskarżony o uprowadzenie i przetrzymywanie Leny Wietnarskiej.-wytłumaczył starszy policjant.
-Że co?-wyrwało mi się.
Starszy policjant od razu przeniósł na mnie wzrok.
-To ty jesteś Lena?-zapytał.
Pokiwałam głową lekko wystraszona, bo jego zimne spojrzenie przyprawiało mnie o dreszcze.
-Ty też z nami pojedziesz.-powiedział tylko.
-Ale po co?-zdziwiłam się.
Nie otrzymałam odpowiedzi, zamiast tego starszy policjant kiwnął głową na młodszego, a ten wyciągnął kajdanki i zrobił krok w kierunku Stuart'a.
-Nie trzeba. Pójdę dobrowolnie.-powiedział chłopak.
Młodszy policjant spojrzał na starszego z lekkim zdezorientowaniem.
-Dobrze. W takim razie chodźmy.-powiedział starszy policjant i ruchem ręki wskazał schody prowadzące na dół.
Stuart ruszył przodem a zaraz za nim poszedł ten młodszy policjant. Ja jeszcze zostałam, ale w końcu również poszłam.
Droga na komisariat trwała około dziesięć minut i przebiegła w całkowitej ciszy, chociaż w głębi duszy błagałam żeby Stuart zaczął się tłumaczyć że to wszystko to tylko jakieś nieporozumienie i że natychmiast mają nas wypuścić. Tak się jednak nie stało. Kiedy wreszcie dotarliśmy na miejsce myślałam że z zdziwienia padnę. Od razu jak tylko przekroczyliśmy próg komisariatu na szyję rzuciła mi się moja matka.
-Lena, tak się o ciebie martwiłam.-powiedziała.
-Nie musiałaś. Byłam bezpieczna.-odparłam kładąc nacisk na dwa ostatnie słowa.
-Nie bądź śmieszna kochanie,przecież ten psychopata cię porwał.-moja mama zaczęła mi się przyglądać tak jakby szukała jakiejś oznaki przemocy fizycznej.
-Co? O czym ty w ogóle mówisz?-zapytałam odsuwając się od niej.
-Całe szczęście że córka pani Marie wszystko widziała i od razu powiadomiła ją o tym, a ona zadzwoniła do nas.-odparła moja mama,jakby w ogóle mnie nie słuchała.
-Masz na myśli że widziała to jak wymykam się w nocy z domu?-zapytałam ironicznie.
-Nie. Mam na myśli że widziała jak on cię namawia żebyś z nim pojechała.-denerwowało mnie to że moja mama miała taki spokojny głos.
-Przecież jej nawet wtedy nie było w domu!-oburzyłam się.
-Uspokój się. Nie musisz krzyczeć. Teraz już jesteś bezpieczna.-moja mama ponownie mnie przytuliła.
Pozwoliłam jej na to, ale zaraz kiedy się ode mnie odsunęła spojrzałam uważnie na jej twarz. Wydawała się zmęczona ale jednocześnie pełna energii. Czyżby wzięła jakieś proszki na uspokojenie albo coś w ten deseń?
-Chodź, poszukamy twojego ojca.-powiedziała mama i złapała mnie za rękę.
-To on też tutaj jest?-jęknęłam.
No nie powiem zaczynało się robić coraz ciekawiej.
-To on wpadł na pomysł żeby najpierw zobaczyć w jego mieszkaniu.-w głosie mamy pobrzmiewała lekka duma,co dało mi niezbity dowód na to że jednak łyknęła środki uspokajające.
Nagle mnie tknęło że kompletnie zapomniałam o Stuu. Zatrzymałam się gwałtownie i rozejrzałam po komisariacie, ale jego nigdzie nie było. Za to w naszą stronę szedł wyraźnie podenerwowany tata.
-Co się stało?-zapytała moja mama kiedy znalazł się bliżej nas.
-Ten gówniarz odmówił składania zeznań.-mruknął tylko.
Zeznania. No właśnie. Już wiedziałam jak się z tego wyplątać,to znaczy jak wyplątać z tego wszystkiego Stuart'a.
-Ja mogę zeznawać.-powiedziałam pewnie.
-Nie. Nie ma mowy.-od razu odparł mój tata.
Spodziewałam się takiej reakcji, bo dobrze wiedziałam że tak naprawdę nie chodzi o mnie, ale o to żeby wykopać Stuart'a.
-Dużo przeszłaś kochanie, najlepiej będzie jak teraz pojedziesz z tatą do jego mieszkania i tam odpoczniesz.-powiedziała mama kładąc mi rękę na ramieniu.
-Chwila, ale dlaczego mam jechać do jego mieszkania? Może wolałabym wrócić z Tobą do domu.-wcale nie wolałam, ale nie uśmiechała mi się perspektywa siedzenia z tatą w jego mieszkaniu.
-Tak będzie najlepiej.-odparła tylko moja mama.
-Moje mieszkanie jest bliżej niż dom, a ty pewnie jeszcze jesteś w szoku i nie chcemy żebyś się dodatkowo męczyła podróżą.-tata miał już bardziej spokojny ton głosu.
Miałam wrażenie że zaczynają obchodzić się ze mną tak jakbym była chora umysłowo, albo jakbym właśnie przeżyła jakąś okropną traumę. Wzięłam parę głębokich wdechów i postanowiłam że zrobię tak jak każą. Miałam zamiar porozmawiać z tatą na osobności, bo wiedziałam że z mamą nie mam najmniejszych szans się dogadać kiedy ona traktuje mnie jak małe dziecko.
-Zgoda,pojadę,ale pod jednym warunkiem.-powiedziałam.
Na twarzy mojego ojca pojawiła się ulga, ale zaraz potem została ona zastąpiona lekkim przerażeniem. Czyżby przypuszczał o co chcę zapytać?

Zagubieni IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz